MECZ NA SZCZYCIE: w spotkaniu dwóch chyba najgorszych drużyn w lidze górą byli Kawalerzyści – Czarodzieje (3-23) przegrali po raz ósmy z rzędu, podczas gdy koszykarze Cleveland po raz pierwszy w tym sezonie wygrali dwa kolejne mecze. Ale i tak są między Wizards, a Bobcats. A LeBron James zmierza po drugie mistrzostwo z rzędu…
UNCLE DREW: Nowy „zbawca” Cavaliers, Kyrie Irving, rozpoczął ten mecz genialnie, od 20 punktów w pierwszej połowie. Po przerwie Uncle Drew spudłował 9 z 10 rzutów, co wcale nie wynikało z jakiejś wielkiej formy defensywy Wizards. Irvingowi nie szło nawet na linii rzutów wolnych, w czwartej kwarcie trafił tylko dwa z sześciu FT. Na szczęście dla Cavaliers – z Wizards po prostu nie da się przegrać. I pomyśleć, że obie drużyny jeszcze nie tak dawno walczyły ze sobą w play-offs..
CZARY MARY, HOKUS POKUS: Wizards w drugim meczu z rzędu „zapewnili” rywalom pierwszą dwumeczową serię zwycięstw w sezonie.
SWEET SIXTEEN: Po wczorajszym meczu z OKC Thunder dziś Miami Heat musieli rozegrać ciężki wyjazd w Charlotte. Tak już bez ironii – nie było to wcale łatwe zwycięstwo mistrzów NBA, bowiem Cats prawie odrobili 19-punktową stratę, zmniejszając ją w 4Q do trzech. Nie przełożyło się to jednak na wygraną, a na 16. z rzędu porażkę. Heat z kolei wygrali szósty kolejny mecz oraz – póki co – wszystkie cztery mecze kończące back-to-back (jedyna niepokonana drużyna w lidze). Dla Żaru było to także 28. zwycięstwo w 31 ostatnich meczach rozegranych w grudniu. Było to dla nich ósme kolejne zwycięstwo z Bobcats, ale dopiero piąte w 11 ostatnich spotkaniach w Charlotte.
USTRZELIĆ RYSIA: Żar wygrał to spotkanie głównie dzięki świetnej skuteczności rzutów z dystansu. Trafili aż 12 z 23 trójek i wciąż są jedyną drużyną w lidze, która póki co trafiła więcej niż 40% rzutów zza łuku. Był to ich dziewiąty mecz z min. 10 trafieniami zza linii 7,24m. To nie wszystko – Heat są także najlepsi pod względem skuteczności z gry (49,5%), choć dziś trafili tylko 45,7% rzutów.
WIELKA DWÓJKA: Jak myślicie, kto poprowadził Heat do tej wygranej? LeBron James (27/12/8) i Dwyane Wade (29/9/5) zdobyli dziś aż 21 (7-9 FG) z 27 punktów Miami w czwartej kwarcie. Trafili razem 19 z 38 rzutów z gry oraz 15 z 18 osobistych. Dla LeBrona był to 26. mecz z +20 punktami i przedłużenie jego świetnej serii od początku sezonu. Wade przekroczył tą granicę po raz dwunasty. Razem z Boshem zdobyli 70 punktów po raz 57. od momentu połączenia sił w Miami.
SUPER MARIO POWRACA: Mario Chalmers po świetnym meczu z Miami dziś także spisał się bardzo dobrze. W dwóch ostatnich spotkaniach Chalmers zdobył 37 punktów, trafiając 8 trójek, rozdając 6 asyst bez straty. Jego PPG podskoczyło do 7.1.
NADZIEJA CHARLOTTE: Jeśli Bobcats mają w tej chwili jakieś perspektywy, to nazywają się one Kemba Walker. Owszem, jest jeszcze MKG, ale Walker zdobył +27 punktów w czterech z sześciu ostatnich meczów oraz +20 w ośmiu z 13 ostatnich spotkań. Dziś Kemba był autorem czterech z pięciu trzypunktowych trafień drużyny Charlotte. Poza nim trójkę trafił Ramon Sessions, który zanotował double-digits w 23 z 28 meczów tego sezonu. Wypadałoby także wyróżnić DeSaganę Diopa (9 bloków w dwóch ostatnich meczach, dziś 2 na LeBronie).
NIKOLA TRÓJCEVIĆ: Mało było w historii tej ligi wysokich graczy, którzy potrafili rozstrzygać losy meczów za pomocą rzutów trzypunktowych. Po tym meczu wiemy już, że Nikola Vucević nie dołączy do tego grona. Jeśli przed ostatnią akcją wygrywasz trzema punktami, śmiało możesz pozwolić na pick-n-popa z Czarnogórcem. Tą akcją Magic świetnie podsumowali bardzo słabą czwartą kwartę, w której trafili 5 z 24 rzutów. Sześć z nich zostało zablokowanych, wśród nich był lay-up Arrona Afflalo na 40 sekund do końca, który mógł dać Orlando prowadzenie. Lopez jednak na to nie pozwolił.
Hornets udało się zakończyć 11-meczową serię porażek, streak Magic powoli się wydłuża (do trzech). Orlando przegrało także piąty kolejny mecz z Szerszeniami. Skoro już o Vuceviciu – zebrał on dziś 9 piłek i zakończył serię meczów z +10 zbiórkami na sześciu.
MIESIĄC: Swoją ostatnią wygraną na wyjeździe gracze NO Hornets odnotowali dokładnie miesiąc temu, 26 listopada z Clippers. Pocieszeniem dla Magic pozostaje fakt, że bycie w jednym gronie z Postrzygaczami nie jest już obciachem.
LOPEZ-VASQUEZ-NELSON: To nazwiska najlepszych graczy tego meczu. Brzmi to bardziej jak relacja z FIBA Americas, ale tak, to właśnie ten tercet, noszący niezbyt angielskobrzmiące nazwiska, spisał się dziś najlepiej. Do Robina Lopeza należała pierwsza kwarta tego spotkania (14 pkt, 6-6 FG), a w całym meczu brat Brooka, spisujący się ostatnio lepiej od niego, zdobył 29 punktów, będąc prawie bezbłędnym (9-10 FG, 11-12 FT). Ostatnim graczem, który przy tylu trafieniach z gry i wolnych był jednocześnie tak skuteczny, był Cedric Ceballos (1993). Był to bardzo dobry występ Lopeza nawet mimo tylko trzech zbiórek – robotę na deskach zrobił Anthony Davis (12/11).
Greivis Vasquez z kolei zdobył aż 27 punktów i pobił swój rekord kariery, trafiając 12 z 21 rzutów (6 zb, 8 ast). Magic nie mają szczęścia do Vasquezów – najpierw Fran, teraz Greivis.. Najlepszym graczem Orlando był Jameer Nelson, autor 28 punktów, 11-17 z gry, 4-8 za trzy, 10 asyst i 5 zbiórek (ale też 6 strat). Pobił swój season-high w punktach.
WIELKI POWRÓT: Ubiegłoroczny MIP, Ryan Anderson, rozegrał dziś swój pierwszy mecz w Orlando jako rywal Magic. Zdobył 15 punktów (4-11 FG, 1-4 3pt, 6-6 FT). W wymianie sign-and-trade Rob Hennigan dostał za niego Gustavo Ayona, który dziś zdobył 4 punkty i 3 zbiórki.
WIELKI POWRÓT 2: Tym razem – w trochę innym sensie i w innym spotkaniu. Hawks wygrali pierwszą kwartę z Pistons 28:13, na początku czwartej kwarty powiększyli przewagę do 22 punktów (na 7 minut do końca prowadzili 20), a i tak dali sobie w ostatnich 12 minutach regulaminowego czasu gry rzucić aż 39 punktów. Tłoki w ostatnich 6:35 czwartej odsłony zdobyli 27 oczek przy 7 Atlanty, w całej kwarcie trafiając 7 z 9 trójek (Bynum 3-3, Daye 3-4). Ostatecznie Hawks i tak wygrali, ale kosztowało ich to sporo nerwów i wysiłku, a zwycięstwo wyszarpali po dwóch dogrywkach, przegrywając nawet w pierwszej już czterema punktami. A wszystko mógł zakończyć w regulaminowym czasie gry Al Horford, ale na 1.8s do końca trafił tylko jeden z dwóch osobistych..
JEFF TEAGUE: To on zdobył ostatnie punkty pierwszej dogrywki oraz aż 9 w drugiej. W całym meczu miał 17 punktów i w dużej mierze to jego postawa przyczyniła się to dziewiątego kolejnego zwycięstwa Hawks nad Pistons w Atlancie.
31: Tyle punktów mieli na swoich kontach Josh Smith (10 zb, 6 ast) i Will Bynum, najlepsi strzelcy swoich drużyn. Różnica polegała jednak na tym, że J-Smoove aż 30 punktów zdobył w pierwszych trzech kwartach, a Bynum – były gwiazdor Uniwersytetu w Georgii – 25 zanotował po przerwie.
85: Tyle punktów zdobyli dziś rezerwowi Detroit, w tym Bynum. To rekord tego sezonu, a swój udział mieli w tym także Stuckey (16/5/11), Drummond (16/12), Villanueva (14/7) i Daye (8/11).
NIE ZŁAPIESZ KOZŁA W SIECI: Bucks pokonali dziś u siebie Nets, wygrywając z nimi 13. mecz z rzędu. Był to ostatni mecz Brooklynu z Avery’m Johnsonem na ławce trenerskiej. Co tu dużo pisać – gracze Milwaukee trafili 47,6% rzutów z gry i 10 z 17 trójek, a Nets tylko 38,6% z gry i jeszcze gorsze 4-21 za trzy.
BACK-COURT: Gdy jeszcze Nets byli na topie (a w pewnym momencie byli), mówiło się, że mają jeden z najlepszych back-courtów w lidze. Dzisiaj Siatki starcie na obwodzie zdecydowanie przegrały, Deron Williams nie wystąpił w ogóle, zastępujący go CJ Watson trafił 2 z 12 rzutów, a Joe Johnson – 5 z 15. Co w tym samym czasie zrobili niscy gracze Milwaukee (Ellis, Jennings)? Zdobyli 45 punktów na skuteczności 16-29 z gry (6-7 3pt)! Monta Ellis został także pierwszym Buckiem z 20/6/7/6 w jednym meczu od ponad 18 lat (Murdock). Ellis trafił dziś wszystkie trzy trójki, choć w poprzednich meczach tego sezonu miał skuteczność 20,9%.
DORELL WRIGHT: Doug Collins postanowił wystawić go w pierwszej piątce jako match-up dla Rudy’ego Gaya. Skrzydłowy Grizzlies nie wystąpił, a Wright zdobył 28 punktów (rekord sezonu), trafiając 8 z 11 rzutów, 5 z 8 trójek.
SPENCER HAWES: Ostatnim graczem, który z ławki zanotował 20 punktów, 9 zbiórek i 5 bloków, był Andray Blatche (2008). Dla Sixers to pierwszy taki przypadek od 26 lat (Barkley). Choć Hawes miał na koncie 5 zablokowanych rzutów, nie on, a Thad Young (4) wyrównał swój rekord kariery.
OBWODOWI GRIZZLIES: Szkoda gadać. Kwartet Conley – Allen – Bayless – Ellington spudłował dziś koncertowo 29 z 37 rzutów, zdobywając tylko 20 punktów. Sam Conley trafił tylko 3 z 17 rzutów. Lepiej spisał się front-court, Zach Randolph miał 23/9, a Marc Gasol – 18/8/8 (razem 19-33 z gry).
EVAN TURNER: Nie tylko back-court Memphis nie podołał dziś zadaniu dostarczania punktów. Turner w czterech meczach z Grizzlies w swojej karierze zdobył łącznie 13 punktów (22,7% FG) – dziś miał jeden (0-4 FG, 6 TO), ale dorzucił do tego 9 asyst i 6 zbiórek.
JAMES HARDEN: Rockets po zdobyciu +120 punktów w trzech poprzednich meczach dziś, zmęczeni, mieli tylko 87 oczek na koncie, ale Brodacz zdołał rzucić 30, w tym 17 w czwartej kwarcie. Houston jest 8-1, gdy Harden zdobywa min. 30 punktów.
PEKOLOVE: Nikola Pekovic i Kevin Love zdobyli dzisiaj tylko 9 punktów (4-21 FG). Love spudłował wszystkie 7 trójek. Wcale też nie zawładnęli tablicami (19 zb), sam Omer Asik miał 17. Wolves wygrali tablice także dzięki 16 zbiórkom Cunnighama i Barei z ławki. Można mówić, że Rockets mają słabą defensywę, ale dzisiaj Minnesota trafiła tylko 38% rzutów.
20340: To trzecia największa widownia w historii Target Center.
ZAWSZE KIEDYŚ MUSI BYĆ TEN PIERWSZY RAZ: Rockets wygrali pierwszy z siedmiu wyjazdowych meczów z drużynami zachodnimi. Wolves zakończyli także swoją serię pięciu wygranych u siebie.
WSZYSTKO SIĘ KIEDYŚ KOŃCZY: Nawet jeśli jest to coś tak niezwykłego, jak pięciomeczowa seria zwycięstw Toronto Raptors.
OBRONA: Spurs po zatrzymaniu w drugiej połowie poprzedniego meczu Mavs na 39 punktach dziś w pierwszej części spotkania byli jeszcze lepsi, tracąc tylko 37 punktów.
AMIR JOHNSON: Po trafieniu 15 z 23 rzutów w czterech poprzednich meczach dziś Johnson trafił sześć pierwszych rzutów przed spudłowaniem obu ostatnich.
COREY BREWER: W jednym z najbardziej interesujących spotkań ostatniej nocy Nuggets pokonali Lakers, rewanżując się za poprzednią porażkę w Staples Center, a Brewer rzucił 27 punktów, wyrównując rekord kariery. W drugiej połowie trafił aż 6 z 7 trójek. Nuggets w całym meczu mieli 12 trafień na 22 próby zza łuku (11-15 po przerwie!), choć nie tak dawno pobili rekord NBA, pudłując wszystkie 22 trójki.
KOBE BRYANT: Nie ulega wątpliwości, że Kobe przeżywa swoją drugą młodość. Dziś rzucił aż 40 punktów (po raz 116. w karierze), przedłużając swoją serię z +30 do dziesięciu. To jego trzecia taka seria w karierze – tylko Michael Jordan dokonał czegoś podobnego.
TY LAWSON: Rozdał dziś 14 asyst bez straty jako pierwszy Nugget od 10 lat (Nick van Exel).
ALL-TIME: Nawet mimo porażki Lakers są jedyną drużyną w lidze, która w rywalizacji all-time wygrała z Nuggets więcej meczów niż przegrała (43-34).
OFFENSE WINS GAMES, DEFENSE WINS CHAMPIONSHIPS: Skoro tak, to Lakers są dość daleko od mistrzostwa – Nuggets pobili dziś swój rekord sezonu w punktach (126).
W DOMU NAJLEPIEJ: Nie ma co się jednak dziwić zwycięstwu Denver, skoro wg bilansów są oni najlepszą drużyną we własnej hali w całej lidze. Fakt, że rozegrali tylko 10 spotkań w Pepsi Center, ale wygrali dziewięć z nich, przegrali tylko z Heat, a wygrana z Lakers była ich siódmą kolejną u siebie.
ALE CZY ABY NA PEWNO?: Golden State Warriors w kwestii przewagi własnego parkietu mogą być innego zdania, wygrana w Salt Lake City była ich jedenastą w 17 wyjazdowych meczach w tym sezonie. W tej chwili mają tyle samo zwycięstw poza domem, co w całym poprzednim sezonie. Jazz z kolei po bardzo mocnym starcie w spotkaniach u siebie po raz pierwszy w tym sezonie przegrali przed własną publicznością dwa kolejne mecze. To pierwsza wygrana GSW w Utah od lutego 2011.
RUN, WARRIORS, RUN: Czasy radosnej bieganiny w Oakland chyba są już za nami, ale czasami warto się przebiec – dziś Warriors zdobyli 25 punktów z kontry przy 5 Jazz.
STEPHEN CURRY: „Jedynka” GSW rozgrywa bez wątpienia sezon na miarę All-Star. Dziś Curry zdobył 23 punkty, 8 zbiórek i 7 asyst, w pierwszych czterech minutach meczu miał aż 11 oczek (Jazz 7).
ANDRIS BIEDRINS: Łotysz już w pierwszej połowie pobił swój rekord sezonu w zbiórkach, w 11 minut zbierając 10 piłek. W całym meczu miał 12 zbiórek.
PIERWSZA PIĄTKA JAZZ: Al Jefferson zdobył 18 punktów i miał 10 zbiórek, ale reszta S5 (Millsap – Foye – Ma. Williams – Tinsley) trafiła tylko 8 z 29 rzutów.
JR SMITH: ..sami wiecie. Był to dla niego drugi buzzer-beater w ostatnich trzech tygodniach. Pod nieobecność Carmelo Anthony’ego i Raymonda Feltona wrzucił rekordowe w tym sezonie 27 punktów (11-27 FG), cztery w ostatnich 11 sekundach. Po raz pierwszy w karierze rzucił +20 punktów w dwóch kolejnych meczach (też jestem trochę zaskoczony).
JASON KIDD: Także obrońca Knicks pobił dziś swój rekord sezonu. W pięciu ostatnich meczach J-Kidd rzucił 26 punktów, a dziś miał ich 23 (6 zb, 8 ast).
JARED DUDLEY: 50 punktów rzucił duet Smith-Kidd, ale nie było to najlepsze osiągnięcie tego meczu – aż 36 punktów dla przegranych rzucił właśnie Dudley, który pobił swój rekord kariery. Trafił 11 z 17 rzutów, 5 z 8 trójek i wszystkie 9 wolnych – to pierwszy taki występ w tym sezonie, w Phoenix pierwszy od ponad 26 lat (basketball-reference, więc nie ma pewności). Bez kryterium skuteczności – ostatnim graczem Suns z 11/5/9 był Stephon Marbury (2002). 36 punktów Dudleya to także rekord sezonu dla Phoenix (poprzedni – 26 Brown). Dudley zdobył +19 punktów w pięciu ostatnich meczach w Phx – to pierwsza taka seria od 2010 (Amare).
REWANŻ: W niedzielę Kings przełamali u siebie pięciomeczową serię zwycięstw Blazers. Dziś PTB, już u siebie, pewnie pokonali Sacramento.
KRÓLOWIE? NA PEWNO NIE POD KOSZEM: Kings przegrali zbiórkę 35-53 oraz punkty w pomalowanym 36-50.
JJ HICKSON: Z 17 punktami i 14 zbiórkami zanotował dziewiąte double-double z rzędu (najdłuższa seria dla Portland od 1980 – Kermit Washington).
Dzisiaj ciekawostki w jeszcze innej formie, po prostu szukam najlepszej formuły :-) Tej nocy gramy tylko dwa mecze, dlatego jutro postaram się to bardziej uporządkować. Do… dzisiaj, bo już po północy.
You must be logged in to post a comment.