Najlepsze comebacki w historii #1: 13 points in 33 seconds
Najlepsze comebacki w historii #2: 8 points in 9 seconds
Najlepsze comebacki w historii #3: 11 points in 28 seconds
Przejdziemy do comebacku trwającego całą 4 kwartę. Mieliśmy play-offy 2011, a konkretniej jej pierwszą rundę. Mavericks (późniejsi mistrzowie) prowadzili w serii z Blazers 2-1 i wydawało się, że wygrają też Game 4. No właśnie, wydawało się.
W Rose Garden, po trzech kwartach było 67-49 dla gości. Dowodzeni przez Brandona Roya gospodarze wciąż mogli to wygrać, ale chyba nikt się tego nie spodziewał. Sam Roy tamten mecz zaczynał na ławce, w ciągu sezonu regularnego opuścił 35 spotkań, a tylko w 23 był starterem.
Już w pierwszej akcji gospodarzy w 4 kwarcie wjazdem na kosz punkty zdobył Gerald Wallace. Później za trzy trafił Batum. Goście odpowiedzieli trafieniem dwupunktowym i było 71-54 na 10 minut i 13 sekund przed końcem.
Jednak uruchomił się Brandon Roy i zdobył punkty lay-upem. Mavs też zapunktowali, po czym wsadem odpowiedział LaMarcus Aldridge. 73-58. W ciągu kolejnej minuty Blazers zdobywają kolejne 4 punkty i tracą już tylko 11 oczek. Rick Carlisle bierze timeout.
Roy dalej trafiał i było 75-66 na 5 i pół minuty przed końcem. Kolejne półtorej minuty i Blazers dzięki trafieniom swojego lidera i Andre Millera tracą już tylko 7 punktów. A na zegarze wciąż zostają prawie 4 minuty. W następnej akcji jednak Jason Terry trafia za trzy równo z syreną 24 sekund.
Zostało wtedy 3,5 minuty do końca, ale od tego momentu do końca spotkania Mavs zdobyli tylko 2 punkty. A Blazers gonili. Zanim późniejsi mistrzowie zdobyli punkty, gospodarze wrzucili im 8 oczek. Chociaż mnie się wydaje, że powinni mieć ich 9, bo Roy rzucając za trzy nadepnął na linię. Według mnie, ten rzut powinien być uznany jako trójka, ale nie wpłynęło to na końcowy wynik.
1:06 do końca, a lider gospodarzy jest ciasno kryty przez Shawna Mariona, jednego z najlepszych defensorów gości. Ale B-Roy nic sobie z tego nie robi i trafia za trzy! Z faulem! Po czym wykorzystuje osobistego. Mamy remis.
W następnej akcji Mavericks znowu nie trafiają. Rzut o tablicę trafia za to Brandon Roy i na 40 sekund przed końcem daje prowadzenie gospodarzom. Ten rzut był też game-winnerem, bo w następnej akcji Mavs ponownie nie trafili, później rzut Roya okazał się niecelny, a wraz z końcową syreną nie trafił Jason Terry.
Blazers wyrównali stan serii, ale następne 2 mecze padły łupem Dallas i to oni wygrali 4-2. Roy w tamtym pamiętnym meczu zanotował swój ostatni wielki występ. Zagrał tylko 24 minuty, w ciągu których zdobył 24 punkty, w tym 18 w 4 kwarcie. Przed sezonem 2011-12 Brandon zakończył karierę. W tym sezonie wrócił do Wolves, ale ponownie odezwały się kolana.
Sama czwarta kwarta tamtego spotkania skończyła się wynikiem 15-35. W całym meczu, aż 47 minut zagrał LaMarcus Aldridge.
Brandon Roy w tamtych play-offach grał mało i mało efektywnie. Ale tym jednym występem pokazał ile znaczył dla Blazers.
Kocham ten comeback!
best one