Za nami kolejna bardzo ciekawa noc na parkietach NBA. Poniżej w telegraficznym skrócie przybliżam przebieg spotkań, które nie zostaną/zostały szczegółowo opisane na naszych łamach.
Chicago Bulls @ Atlanta Hawks
Wynik: 93-76 (24-17; 19-27; 26-16; 24-16)
W poprzednim spotkaniu z Bulls drużyna Hawks zdobyła zaledwie 58 punktów ustanawiając zarówno defensywny rekord Chicago jak i swoje najgorsze osiągnięcie w historii. O ile wczoraj ich atak prezentował się lepiej, o tyle to wciąż nie wystarczyło na przetrzebionych kontuzjami Bulls.
Pozbawiona Noah, Boozera i Hinricha ekipa Thibodeau przegrała jedynie drugą odsłonę wygrywając każdą z pozostałych minimum 7 oczkami. Ich liderami byli przeraźliwie mocno eksploatowani ostatnio Luol Deng i Taj Gibson, którzy w dwóch ostatnich spotkaniach odpoczywali w sumie zaledwie przez 5 (!) minut.
Najlepsi na boisku: Luol Deng (25 punktów, 14 zbiórek, 5 asyst), Taj Gibson (19 punktów, 19 zbiórek), Josh Smith (19 punktów, 13 zbiórek, 5 asyst), Al Horford (14 punktów, 12 zbiórek)
Sacramento Kings @ New York Knicks
Wynik: 81-120 (22-25, 11-31, 19-41, 29-23)
Kings dobrze zaczęli zawody za sprawą Cousinsa, ale o reszcie spotkania chcieliby z łatwością zapomnieć. Desz trójek, tak deszcz bo Knicks rzucali z dystansu aż 43 (!!) razy trafiając 19, ich zatopił.
Gospodarze prowadzili w pewnym momencie nawet 50 punktami (!) , a zupełnie do tego nie potrzebowali Carmelo Anthony’ego (4/12 z gry i zaledwie 9 punktów). Kibiców z Big Apple dodatkowo musi cieszyć coraz lepsza gra Stoudemire i przebudzenie Novaka (5/7 za trzy).
Najlepsi na boisku: DeMarcus Cousins (25 punktów, 8 zbiórek), J.R. Smith (25 punktów, 6 zbiórek), Amar’e Stoudemire (21 punktów, 6 zbiórek)
Oklahoma City Thunder @ Cleveland Cavaliers
Wynik: 110-115 (25-23; 32-29; 21-24; 32-39)
Kyrie Irving znów to zrobił. Błyskotliwy rozgrywający Cavaliers dał popis umiejętności grając przeciwko Westbrookowi zdobywając w sumie 35 punktów. Co jeszcze ważniejsze – jak to ma w swoim zwyczaju był zabójczo skuteczny w końcówce rzucając 7 oczek w ciągu ostatniej 1:12 i 14 z 15 ostatnich punktów Cavs.
Heroizmy Irvinga na nic by się jednak nie zdały gdyby nie bardzo dobra gra Marreese’a Speightsa. Pozyskany niedawno z Memphis podkoszowy zaliczył double-double na poziomie 21/10 i dostarczył wystarczająco dużo by móc się cieszyć z mimo wszystko niespodziewanej wygranej nad Thunder.
Najlepsi na boisku: Kevin Durant (32 punkty, 11 zbiórek), Russell Westbrook (28 punktów, 5 asyst), Kyrie Irving (35 punktów), Marreese Speights (21 punktów, 10 zbiórek)
Charlotte Bobcats @ Houston Rockets
Wynik: 95-109 (27-32; 24-30; 26-17; 18-30)
Mecz w Houston miał dwa główne wydarzenia. Przede wszystkim swoje pierwsze w karierze triple-double (zaskakujące, że dopiero pierwsze – prawda?) zaliczył James Harden. Drugim highlightem była niestety kontuzja Michaela Kidd-Gilchrista, który został niefortunnie trafiony w akcji obronnej kolanem w okolice tyłu głowy i na noszach opuścił halę.
Pierwsze raporty mówią, że całość wyglądała zdecydowanie groźniej niż było w rzeczywistości, a MKG nabawił się jedynie wstrząśnienia mózgu, ale w takich wypadkach środków ostrożności nigdy za wiele.
Sam mecz był wyrównany przez pierwsze trzy kwarty. W czwartej Rockets pokazali jednak swoją wyższość wykorzystując świetną grę Hardena, Parsonsa i Pattersona by odnieść swoje 26 zwycięstwo w sezonie.
Najlepsi na boisku: Kemba Walker (24 punkty), Ramon Sessions (20 punktów, 6 asyst), James Harden (21 punktów, 11 zbiórek, 11 asyst), Chandler Parsons (24 punktów, 10 zbiórek)
New Orleans Hornets @ Minnesota Timberwolves
Wynik: 86-115 (14-33; 17-25; 24-23; 31-34)
Jeżeli przed meczem Hornets liczyli na spokojne zwycięstwo nad przetrzebionymi przez kontuzje Timberwolves to po meczu powinni się cieszyć, że nie zakończyli porażką równie wysoką jak wczorajsi Kings.
Ambitna drużyna z Minnesoty już po pierwszej połowie prowadziła 27 punktami by już więcej nie oglądać się za siebie. Pięciu graczy trenera Adelmana zdobyło minimum 11 punktów, a najskuteczniejszy był rezerwowy Dante Cunnigham, który trafił 9/9 z gry by ustanowić nowy rekord sezonu z 18 punktami.
Najlepsi na boisku: Anthony Davis (18 punktów), Greivis Vasquez (7 punktów, 6 zbiórek, 7 asyst), Dante Cunningham (18 punktów), Nikola Pekovic (14 punktów, 7 zbiórek)
Orland Magic @ Milwaukee Bucks
Wynik: 98-107 (22-31; 26-21; 19-27; 31-28)
Przegrywający ostatnio raz za razem Magic nie mogli liczyć na taryfę ulgową w Milwaukee. Prowadzona przez tercet Ellis – Jennings – Sanders ekipa Bucks miała z gośćmi trochę problemów, ale ostatecznie za sprawą dwóch pierwszych przycisnęła w końcówce i zanotowała kolejną wygraną.
Bardzo ciekawy był pojedynek młodych podkoszowych. Wspomniany już Sanders i jego vis-a-vis z Orlando Nikola Vucevic zaliczyli świetne zawody pokazując jak wartościowy może być dobry środkowy.
Najlepsi na boisku: Nikola Vucevic (20 punktów, 12 zbiórek, 6 asyst), Moe Harkless (19 punktów, 14 zbiórek), Monta Ellis (21 punktów, 11 asyst), Larry Sanders (17 punktów, 13 zbiórek, 6 bloków)
Washington Wizards @ San Antonio Spurs
Wynik: 86-96 (17-27; 9-24; 30-17; 30-28)
Wizards nie wygrali w San Antonio od 11 grudnia 1999 i wczorajszy wieczór nie był dla nich żadną nowością. 26 punktów zdobytych w pierwszej połowie sprawiło, że ten mecz przeszedłby zupełnie bez echa. Przeszedłby, gdyby nie kontuzja Tima Duncana, która napędziła kibicom Spurs sporo strachu.
Podczas próby ofensywnej zbiórki Martell Webster upadł tak nieszczęśliwie na nogę Duncana, że ten musiał opuścić boisko przy pomocy kolegów. Pierwsze diagnozy są optymistyczne – kolano i kostka podkoszowego miały zostać tylko nadwyrężone, ale można się spodziewać, że Popovich będzie na niego bardzo uważał.
Najlepsi na boisku: John Wall (21 punktów, 9 zbiórek), Martell Webster (14 punktów, 5 zbiórek), Tony Parker (19 punktów, 12 zbiórek), Kawhi Leonard (10 punktów, 11 zbiórek)
Utah Jazz @ Portland Trail Blazers
Wynik: 99-105 (23-24; 23-19; 21-29; 32-33)
Produktywność Lillarda i Aldridge’a została wyrównana przez punkty Foye’a i Millsapa, ale Jazz zabrakło punktów Ala Jeffersona (tylko 12 oczek), a ich katem został J. J. Hickson.
Kibice zgromadzenie w Rose Garden zobaczyli bardzo ciekawe widowisko, w którym miejscowi osiągnęli przewagę dopiero w końcówce trzeciej kwarty. Kluczowe statystyki – 10/18 PTB z dystansu i aż 29 (przy 16) rzutów wolnych.
Najlepsi na boisku: Randy Foye (23 punkty), Paul Millsap (18 punktów, 8 zbiórek, 5 asyst), J.J. Hickson (21 punktów, 11 zbiórek), LaMarcus Aldridge (18 punktów, 11 zbiórek)
Niesamowite
Bull pozbawieni Boozer, Noah, Hinricha i Rose’a czyli 4 kluczowych zawodników demolują Atlantę. Chyba Tibs rzeczywiście pod nieobecnoź Rose’a poukładał ładnie zespół.
Dalembert powinien pierdolnąć w stół i zakrzyknąć „Psia mać, ja chce do Celtics!!”. W Bucks i tak gra ogony totalne (choć przy Goodenie i Udohu to i tak masa minut), a u Zielonych by się przydał jak cholera…
Taka wymiana Lee+Wilcox za Sammy’ego mi się widze…