Autor: Bartek Berbeć
Nie często zdarza się aby zawodnik, który w zawodowym meczu koszykówki nie zagrał jeszcze ani razu, tak niepochlebnie wyrażał się o kierownictwie swojego klubu.
Royce White miał być jednym z najlepszych debiutantów zaczynających swoją karierę w bieżącym sezonie NBA. Miał, bo zanim zdążył zagrać jakikolwiek mecz, wzbudził już nie lada kontrowersje.
Niedługo po tym, jak Houston Rockets wybrali go w Drafcie stało się jasne, że może stwarzać pewne kłopoty. Właściwie jedynym problemem, poza wielkim talentem, który posiada, jest jego lęk przed lataniem, w praktyce uniemożliwiający mu podróżowanie z drużyną.
Kierownictwo postanowiło nieco wyciszyć sprawę i odsunęło go po prostu od składu. Ostatnio jednak władze „Rakiet” postanowiły, że Royce White zostanie odesłany do D-League (zaplecza NBA). To wywołało prawdziwą burzę.
Koszykarz opublikował następujące oświadczenie:
– Informacje, które są podawane do publicznej wiadomości przez Houston Rockets są całkowicie mylące i w większości nieodpowiednie. Obraz wsparcia, o który tak dba klub, mija się z logiką, ponieważ jedynym racjonalnym rozwiązaniem byłoby w tym przypadku słuchanie zawodowych porad medycznych. To jednak w ogóle nie ma miejsca. Zdecydowałem się nie zagrać, ponieważ ja i mój sztab medyczny uważamy, że jest niebezpieczne i bezsensowne ze strony niewykwalifikowanego w tym fachu kierownictwa Rockets, aby wydawać jakiekolwiek diagnozy dotyczącego zdrowia psychicznego.
Tym samym White odmówił gry i jednocześnie bardzo ostro wyraził się o swoim, bądź co bądź, pracodawcy. Jego dalsze losy jako zawodnika Rockets nie są póki co znane.
Kibicuje gościowi z całego serca, mając taki problem osiągnął sukces. Dla mnie już jest wielki :>
jak sie leszcz boi latać to niech sie przekwalifikuje na gracza w warcaby i jezdzi po stanach z wizytami w domach opieki. Szkoda ze nie trafił do Rakiet 15 lat temu – Barkley raz dwa by mu wyprostował jego „problemy”.
Nie wiem po co koleś pchał się na parkiety NBA, chyba proste i logiczne, że sezon jest długi a druzyny latają z jednego końca stanów na drugi, choroba chorobą tylko trzeba samemu spróbować wykazać jakąś inicjatywę. sodówka udeża małolatom do głowy i potem świrują, jak tak dalej to koleś wcale sobie nie zagra w NBA.
Niech rowerem zapierdala,jak Lebron.
Wydaje się, że idealnym miejscem dla Roycego jest Europa. Tam odległości pomiędzy poszczególnymi ośrodkami są zdecydowanie mniejsze i podróżowanie nie wymaga samolotów
W Europie takze lataja samolotami.Mnie osobiscie zdziwily wybory Rockets.
Bylem pewny,ze wybiora M.Teague i Zellera.Bo wyboru Lamba mozna bylo sie spodziewac pod warunkiem,ze nikt wczesniej go nie wybierze.
do Europy najpierw trzeba dolecieć ;)
Zawsze jest prom ale w Eurolidze by nie pograł :D