Świadkami bardzo wyrównanego meczu byli wczorajszej nocy kibice zebrani w Toyota Center. Houston Rockets prowadzeni przez Jamesa Hardena, który już w trzynastym kolejnym meczu był najlepszym strzelcem swojego zespołu, pokonali New Orleans Hornets 104-92.
Faworytami spotkania byli oczywiście zawodnicy z Teksasu, który po pierwsze zajmują o wiele lepsze miejsce w tabeli Zachodu, a po drugie mieli o wiele dłuższą przerwę przed tym spotkaniem. Hornets bowiem wczoraj przegrali z Hawks, a Rakiety spokojnie mogły przygotowywać się do tego starcia. Jedynym graczem, który nie mógł zagrać w zespole z Houston był Cole Aldrich (grypa), który i tak jest w dalszej rotacji systemu Kevina McHale’a. W barwach Hornets nie zagrał jeszcze Eric Gordon, który powraca do formy po dłuższej kontuzji.
Mecz rozpoczął się od akcji podkoszowych, w których prym wiódł Omer Asik. Zdobył on w pierwszych pięciu minutach 8 pkt i był wyraźnie pierwszą opcją ofensywną swojego zespołu. Oczywiście z czasem wszystko wróciło do normy i to Harden był głównym dostarczycielem punktów dla Rakiet. Także Szerszenie w początkowej fazie meczu dobrze radzili sobie w strefie podkoszowej za sprawą Robina Lopeza i Anthony Davisa. Taki stan rzeczy miał jednak miejsce jedynie przez pierwsze 6 minut otwierającej to spotkanie kwarty (do wyniku 10-10). Następnie Rakiety skutecznie wypychały rywali spod kosza zmuszając ich do większej ilości rzutów z dystansu, a to skutkowało zyskiwaniem przewagi. W końcówce jednak James Harden zaliczył dwa niecelne rzuty, a zawodnicy z Nowego Orleanu po punktach Jasona Smitha (4 pkt) i Briana Robertsa wyszli na prowadzenie i zakończyli I kwartę wynikiem 23-21.
W dalszej części meczu gra nadal była wyrównana, ale zarysowała się niewielka przewaga gospodarzy, którzy od stanu 30-30 systematycznie powiększali swoje prowadzenie. Spora w tym zasługa Jamesa Hardena, ale nie tylko dzięki jego punktom, ale także świetnemu dostrzeganiu partnerów na lepszych pozycjach. Piłką dobrze dzielił się też Jeremy Lin i to właśnie zespołowa gra Rockets była kluczem do wypracowania sobie przewagi. Do przerwy Hornets przegrywali 44-49.
Z pierwszych 10 punktów jakie zdobyli podopieczni McHale’a w III odsłonie aż 7 było autorstwa Hardena, a gospodarze odskoczyli przeciwnikom na 10 pkt. Bardzo łatwo lider Teksańczyków wchodził s strefę obronną Szerszeni, którzy bezradnie patrzyli jak po kolejnych akcjach Hardena piłka wpada do ich kosza. Żeby tego było mało to swój koncert gry ponownie zaczął Omer Asik, który był nie do zatrzymania pod koszem w ofensywie. Na szczęście dla gości w ostatnich minutach tej części gry obudził się Greivis Vasquez. To dzięki jego punktom i zwłaszcza asystom Rakiety czwartą kwartę zaczynały z „tylko” 8 pkt prowadzeniem.
Trójki Vasqueza i Ryana Andersona zbliżyły drużynę ze stanu Luizjana na dystans 4 pkt, który chwilę później celnym rzutem wolnym zmniejszył jeszcze Al-Farouq Aminu. Taki wynik – oscylujący właśnie w granicach 4-8 pkt prowadzenia Rakiet utrzymywał się do stanu 92-88 ( na 3:32 minuty przed końcem). Potem już do głosu doszedł Patrick Patterson, który zdobył w finałowym okresie gry 7 pkt i tym samym przesądził o wygranej swojej ekipy 104-92.
Wspomniany Harden rzucił 31 pkt i zaliczył 7 asyst. Omer Asik zakończył spotkanie z 21 oczkami i 8 zb. Chandler Parsons (10 pkt i 10 zb) oraz Patrick Patterson (15 pkt i 10 zb) zaliczyli double double, a zwłaszcza występ wracającego do formy po kontuzji absolwenta Kentucky trzeba wyróżnić bowiem grając zarówno pod koszem jak i na dystansie Patterson na 8 rzutów chybił tylko raz.
Dla Hornets najwięcej punktów zdobył Ryan Anderson (18 pkt). Najjaśniejszą jednak postacią Szerszeni był Vasquez, który oprócz 15 pkt zaliczył też 14 asyst!!!. Trzeba przyznać, że to robi wrażenie.
Rakiety kolejny mecz zagrają w piątek w Milwaukee. Gracze z Nowego Orleanu w sobotę pojadą do Dallas, gdzie zmierzą się z tamtejszymi Mavs.
NEW ORLEANS HORNETS (7-25) – HOUSTON ROCKETS (18-14) 92-104
(23-21, 21-28, 22-25, 26-30)
R. Anderson 18 pkt, G. Vasquez 15 pkt, R. Lopez oraz J. Smith po 12 pkt – J. Harden 31 pkt, O. Asik 21 pkt, P. Patterson 15 pkt.
Omer Asik – 21 oczek i 8pkt. :) nieźle się namrugał do panienek na widowni, w takim razie :) pewnie 8zb. Pozdrawiam
Jasne, że zbiórek :) już poprawione :) THX