Ten sezon miał być przełomowy dla Johna Walla i Washington Wizards. Pierwszy miał potwierdzić, że jest materiałem na gwiazdę całej ligi, drudzy w końcu odbić się od dna.
O ile klub ze stolicy w tej chwili wygląda jeszcze gorzej niż przed rokiem (bilans 30.3% wygranych spadł do najgorszych w lidze 12.9%), o tyle jest to przynajmniej częściowo uzasadnione kontuzją Walla.
Teraz jest szansa na to, że karta zacznie się odwracać – John wrócił do treningów.
Jeszcze niedawno Wall nie miał nawet zaplanowanej daty powrotu. W tej chwili wiemy już, że w czwartek trenował razem z zespołem, a zgodnie z opinią Michaela Lee z The Washington Post – prezentował się bardzo dobrze.
Dziennikarz napisał m. in. że po kontuzji lewego kolana rozgrywającego nie było już śladu, choć oczywiście nie może jeszcze uczestniczyć we wszystkich ćwiczeniach.
John zaliczył jednak kilka sprintów i zmian kierunku, a także parę zagrań na kontakcie z partnerami z drużyny. Najważniejszą informacją powinno być to, że nie stracił swoich głównych atutów – przyspieszenia i siły.
Dobry humor go nie opuszczał, o czym mógł świadczyć thrash talk w kierunku kolegów. Zauważył to zresztą trener Wittman, który powiedział, że dla Walla powrót do treningów jest jak kolejna w tym roku gwiazdka.
Lider Wizards musi w tej chwili przede wszystkim odbudować się kondycyjnie. Trudno jest jednoznacznie wskazać datę, gdy zobaczymy go ponownie na boisku.
Mimo tego, że klub z Waszyngtonu jest w tym sezonie czerwoną latarnią ligi to jestem przekonany, że po powrocie Walla gra będzie się w końcu nadawać do oglądania.
W końcu drużyna ma w sobie trochę talentu, a tacy gracze jak Nene, Ariza czy Okafor mają jeszcze sporo dobrego basketu przed sobą.
You must be logged in to post a comment.