Za nami kolejna bardzo ciekawa noc na parkietach NBA. Poniżej w telegraficznym skrócie przybliżam przebieg spotkań, które nie zostaną szczegółowo opisane na naszych łamach.
Boston Celtics @ Atlanta Hawks
Wynik: 89-81 (18-31; 22-22; 33-9; 18-19)
Opis: Gdy w pierwszej połowie szalał Lou Williams to mogło się wydawać, że to nie będzie spotkanie, w którym Celtics przerwą swoją złą passę na wyjazdach. Obrońca w otwierającej kwarcie był nie do zatrzymania. Zdobył 16 punktów, a jego drużyna dzięki temu do szatni schodziła prowadząc 13 punktami (40-53).
Nie wiem co tam powiedział swoim graczom Doc Rivers, ale podziałało. Na drugą połowę jego drużyna wyszła odmieniona i zdemolowała gospodarzy w trzeciej kwarcie aż 33-9 (!). Tak jak Williams szalał w pierwszej kwarcie, tak teraz przyszła pora na Paula Pierce’a. Weteran w pojedynkę zdobył w trzeciej odsłonie więcej punktów (17) niż cała drużyna Hawks.
Przy 16 minutach do końca spotkania Celtics już prowadzili, a drużyna z Atlanty nie wiedziała co się dzieje. Ostatecznie prowadzeni przez Rondo (kolejne triple-double) gracze Riversa dowieźli bardzo cenne zwycięstwo i już brakuje im tylko jednej wygranej by znów mieć bilans na poziomie 50%.
Najlepsi na boisku: Rajon Rondo (14pkt, 11zb, 10ast), Paul Pierce (26pkt, 9zb, 5ast), Lou Williams (28pkt), Josh Smith (12pkt, 10zb, 5ast)
New York Knicks @ Orlando Magic
Wynik: 114-106 (27-36; 32-19; 22-34; 33-17)
Opis: Jeżeli lubicie spotkania, w których sytuacja diametralnie zmienia się w każdej kwarcie – to był mecz dla Was. Każda z odsłon kończyła się na zmianę wygraną jednej ze stron minimum 9 punktami.
Gospodarze świetnie zaczęli spotkanie wykorzystując gorszą koncentrację Knicks, którzy byli chyba przekonani, że dołujący ostatnio Magic nie stawią im oporu.
W kolejnych 12 minutach wprowadzeni przez Woodsona włączyli swoją drugą najgroźniejszą broń (pierwsza o sobie dała znać w czwartej kwarcie). Czterokrotnie trafili z dystansu jednocześnie poprawiając obronę i do szatni schodzili przy wyniku 59-54.
Trzecia odsłona to następne popisy duetu Afflalo – Nelson. Imponować w cały meczu mógł zwłaszcza ten pierwszy, który grał na bardzo wysokim procencie (10/14 z gry). Magic dominowali też na desce za sprawą Vucevica (18 zbiórek, 6 w ataku) i Josha McRobertsa (10 i 5). To sprawiło, że przed kluczową kwartą mieli 7 punktów zapasu.
Knicks mieli jednak jednego gracza, na którego w Orlando nie znaleziono odpowiedzi. Carmelo Anthony postanowił wziąć ciężar gry na siebie i zdobył w kluczowych 12 minutach 16 punktów, a prowadzeni przez niego goście nie tylko odrobili straty, ale też wyszli na bezpieczne prowadzenie i dowieźli do końca 23 wygraną w sezonie.
Najlepsi na boisku: Carmelo Anthony (40pkt, 6zb, 6ast), Tyson Chandler (14pkt, 12zb), Jason Kidd (15pkt, 8zb, 7ast), Arron Afflalo (29pkt), Jameer Nelson (29pkt, 8ast), Nikola Vucevic (11pkt, 18zb)
Milwaukee Bucks @ Indiana Pacers
Wynik: 80-95 (21-21; 26-31; 17-25; 16-18)
Opis: Początkowe minuty spotkania mogły zwiastować nam wyrównany pojedynek. Tak było przynajmniej w pierwszej połowie, a potem dominujący na desce i w pomalowanym Pacers zaczęli odjeżdżać.
Dominacja to dobre słowo biorąc pod uwagę, że sam Hibbert miał 11 ofensywnych zbiórek (!), a przewaga w punktach w strefie podkoszowych wyniosła niesamowite 26 do 64.
Obie statystyki są potwarzą dla zwykle bardzo dobrze grających w defensywie zawodników Skilesa. Przy okazji mogliśmy zobaczyć, że Bucks bardzo potrzebny jest regularnie punktujący wysoki.
Najlepsi na boisku: Monta Ellis (21pkt), Larry Sanders (12pkt, 12zb), Roy Hibbert (20pkt, 15zb, 5bl), George Hill (14pkt, 8zb)
Sacramento Kings @ Brooklyn Nets
Wynik: 93-113 (31-36; 16-29; 25-23; 21-25)
Opis: Mecz na Brooklynie miał być pojedynkiem dwóch najlepiej punktujących w tym sezonie centrów w lidze. Choć statystycznie wygrał Cousins, to więcej powodów do radości miał z pewnością Lopez (18pkt), który za sprawą świetnie grających kolegów prezentował się wczoraj na parkiecie tylko przez 16 minut.
Nets prowadzili praktycznie przez całe spotkanie. Ich zbilansowany atak (sześciu graczy zdobyło minimum 14 punktów) raz za razem demolował obronę gości. PJ Carlisimo musi szczególnie cieszyć wzrost produktywności jego zmienników. Poza dobrze grającym w tym sezonie Blatchem w ostatnich meczach wyższe biegi wrzucili także Teletovic i Brooks. Może PJ zostanie do końca sezonu?
Najlepsi na boisku: DeMarcus Cousins (28pkt, 11zb), Deron Williams (15pkt, 6zb, 7ast), Andray Blatche (15pkt, 11zb)
Portland Trail Blazers @ Minnesota Timberwolves
Wynik: 102-97 (23-21; 30-22; 26-18; 23-36)
Opis: Pozbawieni Kevina Love’a i Ricky’ego Rubio zawodnicy Timberwolves przez pierwsze trzy kwarty byli demolowani przez Trail Blazers. Goście grali na niesamowitej skuteczności z dystansu (16/24 – 66.7%), a prym wśród nich wiedli Nicolas Batum (5/6), Wes Matthews (5/7) i Damian Lillard (3/5).
To wszystko + kontuzja Pekovicia, który grał tylko 22 minuty z powodu urazu biodra sprawiało, że ostatnia odsłona miała być tylko formalnością.
Nic z tego. Drużyny Adelmana tak łatwo się nie poddają, a jeżeli ma się w drużynie jeszcze takiego walczaka jak JJ Barea to można być pewnym emocji do ostatnich minut.
Tak też było w tym przypadku. T’wolves po wsadzie Williamsa mieli już nawet tylko 2 punkty straty (96-94). Podopieczni Stottsa potrafili się jednak przegrupować i odnieśli już 18 wygraną w tym sezonie.
Najlepsi na boisku: Wesley Matthews (26pkt), Nicolas Batum (26pkt, 5zb), Damian Lillard (20pkt, 6ast), LaMarcus Aldridge (14pkt, 9zb, 6ast), Nikola Pekovic (21pkt, 15zb), Andrei Kirilenko (15pkt, 7zb), JJ Bareak (14pkt, 7ast)
Utah Jazz @ Denver Nuggets
Wynik: 91-110 (23-21; 22-28; 27-34; 19-27)
Opis: Mecz w Denver był wyrównany tylko w pierwszej połowie. Niesieni dopingiem rozgrzewanych kolejnymi wsadami kibiców gospodarze zdominowali strefę podkoszową (54-24 w punktach z pomalowanego) i odnieśli 19 wygraną w sezonie.
O ile wiadomo, że w Mile High City nie wygrywa się łatwo, o tyle zaledwie 24 punkty spod kosza Jazz są zaskakującą statystką. Oparci na dwójce Millsap – Jefferson gracze Corbina nie mają jednak swojego najlepszego podającego w osobie Mo Williamsa, który musi przejść operację kontuzjowanego palca.
Bohaterem miejscowych był Danilo Gallinari, który wczoraj trafił 7/11 z gry, ale przede wszystkim nie forsował rzutów z dystansu i często wchodził pod kosz co zaowocowało aż 12 rzutami wolnymi.
Najlepsi na boisku: Paul Millsap (15pkt, 7zb), Al Jefferson (12pkt, 8zb), Danilo Gallinari (26pkt, 5zb), Kenneth Faried (15pkt, 10zb), Andre Iguodala (18pkt, 6zb)
Celtom nagadał tak naprawdę Paul Pierce – jak doniósł Steve Buplett na swoim twitterze to właśnie Pierce był tym, który wszedł we wszystkie kłótnie podczas przerwy i zatrzymał cały hałas uspokajając kolegów, czego rezultatem był wielki powrót i wielkie zwycięstwo. I to jest właśnie rola kapitana, drogie dzieci.