Dzisiaj sporo można poczytać o Los Angeles Lakers. Nic dziwnego. „Jeziorowcy” przegrywają mecz za meczem. Rozczarowanie to najbardziej delikatne słowo, jakiego można użyć w tej sytuacji. Dodatkowo napływają więści, że Kobe Bryant kłóci się z Howardem. Niektórzy potwierdzają, a inni zaprzeczają. Prawdy się nie dowiemy. Fakt jest jednak taki, że LAL mają bilans 15-18 i oddalają się od Playoffs…
Aż ciężko sobie wyobrazić, ale dziesięć lat temu było jeszcze gorzej. Drużyna, która trzy poprzednie sezony kończyła z mistrzostwem też miała swoje problemy. Dzisiaj jest jednak rocznica historycznego meczu. W dniu 7 stycznia 2003 roku rywalem Lakers była ekipa Seattle SuperSonics. Niesamowitej rzeczy dokonał wtedy Kobe Bryant. Trafił dokładnie 12 rzutów za trzy! Wtedy to był jedyny taki rekord. Dwa lata później to osiągnięcie wyrównał jednak Donyell Marshall. Podczas tego meczu z SuperSonics „Black Mamba” rzucił dokładnie 45 punktów, a LAL wygrali 98:119. Błysnął wtedy również Shaquille O’Neal. Zanotował na swoim koncie 20 punktów, 5 zbiórek i aż 7 asyst. To do niego raczej niepodobne.
Tamten mecz był historyczny, a wspomniałem przecież, że Lakers mieli duże problemy. Tak właśnie było. Mimo tego zwycięstwa „Jeziorowcy” legitymowali się bilansem 15-20, czyli gorzej niż obecnie. Mimo to wzięli się w garść i wyszli z kryzysu. Na koniec sezonu mieli bilans 50-32. W Playoffs odpadli jednak w drugiej rundzie z San Antonio Spurs, którzy zresztą później zdobyli tytuł mistrzowski.
Myślicie czy obecnych Lakers też stać na taki zryw? A może uważacie, że drużyna, która miała bić rekordy nie załapie się nawet do Playoffs? Ciekawe co obecnie jest bardziej realne – nowy rekord trójek Kobe’go czy totalna odmiana Lakers? Dziewięć lat temu „Jeziorowcy” mieli gorszy bilans, ale teraz czeka ich ciężki terminarz, więc to na pewno odbiera resztki optymizmu fanom tej ekipy.
To niestety było 9 lat temu. Kobi był wtedy młodym gniewnym wspinał się w górę i chciał walczyć o mistrzostwo. Teraz jest pewnym siebie facetem, który stale mówi, że jest już lepszy niż Shaq, a za chwile będzie lepszy od Jordana. Mimo, że rozgrywa nie gorszy sezon, to nastawienie ma już zupełnie inne.
Po za tym Howard, to nie Shaq. Może i jest najlepszym środkowym ligi, choć ostatnio można mieć i takie wątpliwości, ale na pewno nie jest taką bestią.
Ja niecierpliwie czekam aż Lakers się zgrają i podniosą ponad ligową przeciętność, bo żal mi strasznie Nash’a. Wybrał LA zamiast NY czy Miami, by tam zawalczyć o tytuł. Paradoksalnie najlepszy wybór (uwzględniając transfer Howarda) okazał się póki co najgorszym.
Cytując LBJa: „Karma’s a Bitch”. Chcieli pójść na łatwiznę, stworzyli all star team, i co? Nic ich nie łączy, nie spaja.
W Miami jest przyjaźń 3 gwiazd, teraz dodatkowo odblokowany król LeBron. W NY sami doświadczeni zawodnicy, nie zostało im dużo czasu, więc skupiają się na jednym z ostatnich runów po pierścień. OKC? Jedna, młoda rodzina – coś jak koledzy z podwórka. Clippers próbowali wyjść z impasu, ligowej przeciętności. „Zatrybiło”. Na filmikach widać, że świetnie dogadują się ze sobą poza boiskiem i z takim generałem jak CP3 mogą mierzyć w mistrzostwo.
LAL nie ugra nic. Howard najlepszym centrem ligi? Może i tak, ale nie jest to dominacja Shaqa. Superman był tylko jeden. W tej drugiej drużynie z miasta aniołów suma eg jest większa niż potrzeba drużynie. Jedyna osoba, która mogłaby to ogarnąć, coś stworzyć i powalczyć z najlepszymi to Phil. Któremu jakoś do pomocy Lakers się nie spieszy (w przeciwieństwie do Pata z 2006 roku).
Nowy rekord Kobiego w rzutach za 3 jest bardziej prawdopodobne tego sezonu niż 50-32. Przynajmniej tak to teraz wygląda.
Na pewno dziewięć ?? ;)
Mój problem styczniowy dał o sobie znać. Zawsze w tym miesiącu żyję jeszcze rokiem poprzednim. Od lutego powinienem już wchodzić w 2013 rok ;).
PS. Dzięki za zwrócenie uwagi!
Kobe se może mówić, ale lepszy niż Shaq to on nigdy nie będzie. A Lakers nie zrobią już takiego zrywu, bo są za starzy, a wtedy mając Shaqa, młodego Kobe’go i Jacksona poprostu były na to podstawy. Teraz skończy się na walce o PO.
Jeśli zaskoczą od jutra to bilans 48-34/52-30 realny – na zachodzie może to dać 5/6 miejsce, może 4 – chociaż mało realne.
Pytanie brzmi co się stanie jeśli Lakersi zaskoczą w jakiejkolwiek części sezonu, nawet na koniec RS – dostaną się do PO i jakie wtedy będzie miało znaczenie z kim grają i gdzie?
Potencjalnie mogą rozjechać każdego i wszędzie. Pytanie czy zaskoczą – bo na razie się nie zapowiada.