Autor: Jarosław Adamczyk
Do najciekawszego pojedynku dzisiejszej nocy doszło w Madison Square Garden w Nowym Jorku, gdzie niepokonani od dwóch meczów Knicks podejmowali również będących na fali Celtów, którzy musieli sobie radzić bez, zawieszonego za szturchnięcie sędziego w ostatnim meczu z Hawks, Rajona Rondo.
Cały Boston przed meczem wiedział, że kluczem do zwycięstwa w tym meczu będzie zatrzymacie Carmelo Anthony’ego, który w ostatnich meczach grał na niesamowitej skuteczności(3 ostatnie mecze- średnio 36 pkt na 51% skuteczności z gry). Cel ten się udał Celtom, bo lider gospodarzy trafił tylko 6 z 26 prób i mimo 20 pkt był to jego słaby występ.
Przebieg spotkania
Bardzo dobrze w pierwszej kwarcie zagrali środkowi obu drużyn, odpowiednio Garnett 8pkt i Chandler 7pkt. Pierwsza kwarta to również słaba gra liderów obu drużyn, bo Paul Pierce nie oddał ani jednego celnego rzutu, a Carmelo Anthony trafił tylko jeden rzut wolny.
W najlepszym momencie Knicks prowadzili nawet 10 punktami, ale dzięki dobrej grze w końcówce Jeffa Greena i Courtney’a Lee Celtics wyszli na minimalne jednopunktowe prowadzenie na końcu pierwszej kwarty.
Obie drużyny raziły słabą skutecznością, na poziomie 38% Boston i 37% Nowy Jork.
W drugiej kwarcie żadna z drużyn nie mogła wyjść na większe prowadzenie, akcja toczyła się kosz za kosz. Jednak kibice Knicks wkońcu doczekali się przebudzenia swojego asa czyli Carmelo Anthony’ego który rzucił najpierw 5 pkt z rzędu, po czym w kontrze dostrzegł niepilnowanego Smitha i ten trafił za trzy wyprowadzając swoja drużynę na prowadzenie 36-31.
Po krótkiej przerwie na żądanie zawodnicy Nowego Jorku kontynuowali dobrą passe i wysoką skuteczność w rzutach zza łuku gdzie brylował szczególnie J. R. Smith. I Celtom nie pomógł nawet wracający z ławki z 15pkt w drugiej kwarcie Paul Pierce, gdyż kilka sekund przed końcem pierwszej połowy kolejne kluczowe podanie Anthony’ego i celna trojka niezawodnego w takich sytuacjach Steva Novaka.
Udało się jeszcze Celtom zmniejszyć rozmiary straty w ostatniej akcji pierwszej polowy, ale to Knicks schodzili do szatni prowadząc 56-53.
W trzeciej kwarcie żadna z drużyn nie potrafiła osiągnąć znacznej przewagi. Zieloni nie oddawali pola gospodarzom i w połowie kwarty utrzymywało się minimalne prowadzenie zawodników w białych koszulkach. Problemem na pewno dla gości było 4 faule Paula Pierce’a przez co po trzech minutach trzeciej kwarty opuścił boisko by móc być przydatnym swojej drużynie w końcówce.
Jednak dosłownie kilka minut później to samo spotkało asa gospodarzy i obie drużyny musiały sobie radzić bez swoich najlepszych zawodników. Na półtorej minuty przed końcem Bostończycy wkońcu wyszli na prowadzenie, które przed startem decydującej kwarty wynosiło 4 oczka – 76-72.
Na początku czwartej kwarty Celtowie jeszcze powiększyli przewagę do 8 oczek co wymusiło na gospodarzach rzucenie wszystkiego co mają najcenniejsze na boisko. Długo nie trzeba było czekać na efekty i mimo, że Carmelo nie trafił z czystej pozycji kompletnie nie atakowany to jego koledzy zebrali piłkę i mógł poprawić się, co prawda z trudniejszej sytuacji, ale z większym szczęściem, po czym przewaga gości stopniała do 4 punktów.
W tej kwarcie mecz nabrał niezwykłych rumieńców. Sędziowie często musieli reagować na zbytnią agresję u zawodników, ale również ci odwdzięczali się bardzo dobrą grą. Drużyny co chwilę zaliczały kilkupunktowe serie co powodowało, że wynik był bardzo niestabilny.
W końcówce z gospodarzy uszło jednak powietrze i Paul Pierce (23pkt , 6ast) wspierany przez Kevina Garnetta (19pkt, 10zb) mógł prowadzić swoją drużynę do jakże cennego zwycięstwa na trudnym terenie.
W drużynie gospodarzy można wyróżnić dwojącego się i trojącego na parkiecie J.R. Smith’a zdobywcę 24 pkt i centra Tysona Chandlera (13pkt, 17zb).
– Intensywność tego meczu była bardzo wysoka, momentami robiło się nawet agresywnie. To wszystko wynikało jednak z chęci powstrzymania rywali. Myślę, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty – wspominał po meczu Kevin Garnett.
Wynik: New York Knicks – Boston Celtics 96:102 (21:22,35:31,16:23,24:24)
Najlelpsi w obu zespołach: Smith 24, Anthony 20 oraz Pierce 23, Garnett 19.
Pięknie pieknie! Boston się rozpedza,wróci Rondo dołączy Cousins i 18 tytuł !