Zapraszamy do dzisiejszego 5on5, w których podyskutujemy o najciekawszych propozycjach wymian ostatnich dni, postawie rozgrywającego Phoenix Suns, a także przenosinach Sacramento Kings.
Dzisiejszy zestaw pytań:
1) Jak oceniasz coraz bliższe przenosiny Kings do Seattle?
2) Transfer Rudy’ego Gay’a – gdzie byś go widział?
3) Jak oceniasz tegoroczną postawę Gorana Dragicia?
4) Czy Pacers powinni zacząć handlować Grangerem by przekazać oficjalnie team George’owi?
5) Co powinni zrobić T’wolves przy kolejnej kontuzji Love’a i czy ew. transfer Pekovicia ma sens?
Jak oceniasz coraz bliższe przenosiny Kings do Seattle?
Dawid Ciepliński: Pewnie będę w zdecydowanej mniejszości i w opozycji do większości dziennikarzy, blogerów i fanów koszykówki, szczególnie tych odczuwających sentyment do NBA z lat 90-tych, ale przenosinom Kings do Seattle mówię zdecydowane NIE! Dlaczego? Wcale nie uważam, że Seattle nie zasługuje na klub w tej lidze, bo oczywiście, że zasługuje. Prawdopodobnie bardziej od każdego z miast chcących mieć u siebie taki zespół. Jednak nigdy nie byłem, nie jestem i nie będę fanem przenosin klubu z miasta do miasta i zmienianiu przy tym nazwy itd. Nie byłem fanem przenosin SuperSonics do Oklahomy i zmiany nazwy na Thunder, dlatego też nie jestem fanem przenosin Kings do Seattle. Zdaje sobie sprawę, że dla większości fajnie będzie ponownie zobaczyć zawodników wybiegających na parkiet w koszulkach SuperSonics, ale co mają w tym przypadku powiedzieć kibice Kings, którzy od wielu lat wspierają drużynę, chodzą na mecze, kibicują i nagle zespół zostaje przeniesiony do innego miasta. Przecież jak swego czasu, były zresztą koszykarz, burmistrz Sacramento Kevin Johnson walczył o to, by Kings zostali w Sacramento. Jego walka ma pójść na marne. Wiem, że to tylko biznes i że klub jest własnością braci Maloofs, ale jakoś ciężko mi będzie przyzwyczaić się do tego, że Kings znikną z koszykarskiej mapy NBA i tyle. Nie lepiej po prostu założyć w Seattle nową drużynę, a Kings zostawić tam, gdzie ich miejsce?
Mateusz Musiał: Ciekawa zmiana i fajnie, że po kilkuletniej przerwie i po stracie Kevina Duranta, koszykówka wróci do Seattle. Spotkanie między zespołem z Oklahomy i nową drużyną (Supersonics?!) z pewnością będzie jednym z najbardziej wyczekiwanych spotkań, natomiast z drugiej strony jest mi bardzo szkoda kibiców z Sacramento, którzy tracą basket w swoim mieście, a dojazd do innych metropolii nie będzie przyjemną podróżą z powodu kilkugodzinnej jazdy.
Hubert Krzywda: Z wielkim żalem, gdyż ta hala i zespół z przełomu był mi niezwykle bliski. Ale Seattle też ma swoje tradycje. Jeśli rzeczywiście mają się męczyć w Scramento i tracić kasę, niech idą tam gdzie ich bardziej chcą.
Marek Miłuński: Szkoda mi Sacramento. Kings zawsze będę miał w pamięci, szczególnie z czasów Chrisa Webbera. Jednak biznes to biznes. Dla całej ligi wyjdzie to na pewno na dobre. Żal było patrzeć jak Kings sezon po sezonie trwają w stagnacji.
Adam Wiśniewski: Przyznam, że jak zaczynałem swoją przygodę z NBA, to trafiłem na końcówkę ery SuperSonics, tak więc ewentualne przenosiny do Seattle są dla mnie bardzo dobrym pomysłem. Niestety trzeba pamiętać, że Kings nie są zbyt dobrą drużyną, tak więc nie można oczekiwać od nowej drużyny „fajerwerków”. Mimo to na pewno będę oglądał z ciekawością, przynajmniej pierwsze spotkania Seattle SuperSonics. Super byłoby gdyby na rozpoczęcie sezonu zagrali z Oklahoma City Thunder.
Mateusz Babiarz: Osobiście wolałby, żeby Kings zostali sprzedani, ale pozostali w Sacramento. Ten klub potrzebuje gruntownych zmian, ale nie jest winą miasta i miejscowych kibiców to, że rządzący klubem są tak nieudolni. Jasne, powrót SuperSonics to fajna sprawa, ale utrata Kings jest zbyt wysoką ceną.
Woy: krótko, szkoda ,że znikną Kings, fajnie, iż wrócą Sonics..A kto w przyszłości będzie musiał zniknąć by Kings wrócili do ligi?
Transfer Rudy’ego Gay’a – gdzie byś go widział?
Dawid Ciepliński: W zasadzie ciężko wymyślić coś sensownego, ponieważ Rudy ma dość wysoki kontrakt. Za ten sezon zgarnie 16,5 mln dol., w przyszłym sezonie 17,9, a w kolejnym 19,3. To duże pieniądze i jest w top 20 ligi pod względem zarobków. Czy jest w top20 pod względem umiejętności. No własnie niekoniecznie. Nie wydaje się też, żeby mógł być pierwszą opcją w zespole walczącym o mistrzostwo, a przynajmniej do tej pory tego nie pokazał, dlatego też zarząd Memphis uznał, że lepiej będzie go gdzieś przehandlować. Na początku wydawało mi się, ze nie jest to dobry pomysł, bo Grizzlies nie mieli jeszcze okazji w pełnym i przede wszystkim w 100 proc. zdrowym składzie powalczyć o najwyższe laury, ale uznałem, że za te 16 mln, które Gay ma zapisane w kontrakcie można pozyskać ciekawych zawodników i może picki w drafcie. Thunder się udało przed sezonem z Hardenem, dlaczego Grizzlies mieliby tego nie powtórzyć. Problemem może być tylko kontrakt Rudy’ego, ponieważ po pierwsze niewiele klubów mogłoby go przyjąć, a po drugie jeszcze mniej by pewnie go chciało. Parę dni temu mówił się o Phoenix. Dudley plus picki w drafcie. Dobra opcja dla Grizzlies, dla Suns już niekoniecznie, biorą na siebie duży kontrakt, a tracą płynność finansową i pick w przyszłym drafcie, a mogą mieć wysoki numer. Gay do Atlanty za Williamsa, Korvera i jakieś dodatki, żeby się kasa zgadzała. Grizzlies znowu na plus. Hawks? Niby frontcourt Horford-Smith-Gay wygląda imponująco, ale czy to byłoby coś innego niż Horford-Smith-Johnson i dalej maksymalnie 2 runda playoff. Poza tym Hakws nie po to pozbywali się wysokiego kontraktu Johnsona, by teraz brać na siebie podobny Gay’a. Może Bobcats. Gay za Gordona plus pick w drafcie. Grizzlies biorąc ten kontrakt zejdą poniżej luxury tax, dostaną pick, a Bobcats, którzy grają i słabo mogą spokojnie przyjąć jego kontrakt, a czy wyciągną w przyszłym drafcie, który nie zapowiada się na tak mocy jak ten z ubiegłego roku, kogoś lepszego niż Gay? A tak osoba Rudy’ego może przyciągnie jakiegoś wolnego agenta do Charlotte.
Mateusz Musiał: Myślę, że Rudy Gay najlepiej wpasowałby się w grę Golden State Warriors, ale niestety koszty wymiany nie będą zbyt korzystne dla zespołu z Oakland.
Hubert Krzywda: Nigdzie. Niech zostanie w Memphis. Bez niego ta drużyna sporo straci.
Marek Miłuński: Widziałbym go w połowie teamów w NBA :). Moim zdaniem mógłby się fajnie wkomponować w skład Indiany Pacers (np. wymiana za Grangera), mógłby dołączyć do OJ Mayo i budować kolejną mistrzowską drużynę w Dallas, mógłby też w końcu trafić do Chicago (np. za Boozera + jakiś dodatek, albo picki), gdzie moim zdaniem po powrocie D-Rose’a byłby gotowy team na mistrza może nawet w tym sezonie.
Adam Wiśniewski: Jedyne czego jestem pewien, to tego, że w każdym wypadku Grizzlies stracą. Rudy Gay mimo, że jest mocno przepłacany, a drużynie chodzi właśnie o to, aby zaoszczędzić na podatku od luksusu, ale Memphis mają niezły sezon i szkoda byłoby to zaprzepaścić. Pisałem niedawno, że celują nawet w mistrzostwo. Trochę to odważne, bo z Heat, OKC, Clippers, czy Knicks, Memphis nie miałoby tak łatwo, ale próbować można. Gay prawdopodobnie zostanie i tak wymieniony prędzej czy później, nie mam pojęcia gdzie mógłby pójść, aby nie zmarnował talentu, ale żeby też Grizzlies zyskali kogoś porządnego w zamian.
Mateusz Babiarz: Zakładając, że Grizzlies rzeczywiście muszą się go pozbyć by oczyścić budżet (alternatywą jest transfer Zacha Randolpha), to chciałbym by powędrował do Dallas Mavericks, gdzie wraz z Nowitzkim i Mayo mógłby stworzyć drużynę, która jeszcze w tym sezonie by namieszała. W drugą stronę trafiłby zaś Shawn Marion i Dahntay Jones, czyli para która mogłaby zminimalizować koszty straty Rudy’ego (dają obronę i po trochu ataku, a także uniwersalność, która w połączeniu z Tonym Allenem dałoby duże pole manewru na pozycjach 2-4).
Woy: Dobre dla niego miejsce to Dallas i wraz z OJ Mayo i Dirkiem mogliby jeszcze powalczyć o play offs. Z punktu widzenia polskiego kibica chciałbym by to było Phoenix i lider dla słabych Suns.
Jak oceniasz tegoroczną postawę Gorana Dragicia?
Dawid Ciepliński: Niby poprawił średnie punktów, asyst, zbiórek i przechwytów w porównaniu z poprzednim sezonem. Spadała trochę skuteczność za dwa i trzy, ale to akurat zrozumiałe, ponieważ oddaje więcej rzutów w ciągu meczu, niż kiedy grał w Houston. Umówmy się jednak Dragic Nashem nigdy nie był, nie jest i nie będzie. Nie jest nawet najlepszym zawodnikiem w swojej drużynie i nie jest nawet w top15 ligi wśród rozgrywających, a i do top20 łapie się pewnie ledwo, ledwo, o ile się w ogóle łapie. Niby gra lepiej niż w poprzednim sezonie, ale wydaje mi się, że za wszelką cenę chce udowodnić, że może być liderem tego zespołu, jego franchise playerem, a najzwyczajniej nie może, bo nie ma ku temu warunków i jest zwyczajnie za słaby. Może być dobrą trzecią opcja, czasem drugą, ale nie pierwszą. A jego brak podań do partnerów, którzy są akurat na lepszych pozycjach do rzutu, szczególnie do Gortata, ale nawet nie tylko do niego, które mogłyby przyczynić się do zdobycia łatwych punktów uważam za jego największą wadę, jaką widzę w jego grze w tym sezonie.
Mateusz Musiał: Rozgrywający Suns zdecydowanie zawodzi zarówno kibiców jak i władze klubu. Jego nie skuteczna gra w ataku i bardzo przeciętny wskaźnik asyst w meczach z pewnością nie działa na korzyść drużyny z Arizony. Swoją słabą grę w tym sezonie potwierdza, także nie najlepszą dyspozycją w obronie. Zastąpienie Steve’a Nasha Dragicem, nie było najlepszą decyzją podjętą przez zespoł, w którym gra Gortat.
Hubert Krzywda: Będę mało oryginalny i powiem, że „Tragicznie”. Nie dość, że gra słabo to jeszcze denerwuje samym swoim wyglądem na parkiecie…
Marek Miłuński: Nie jestem zwolennikiem krytykowania Dragica. Sam w przedsezonowych zapowiedziach wymieniłem go w gronie zawodników, którzy mogą wystrzelić i zostać All-Starami z prawdziwego zdarzenia. Phoenix zawodzi i nie tylko jest to wina Gorana. Nie gra na miarę oczekiwań, ale w słabej drużynie i przy dużej presji wszystko jest trudniejsze.
Adam Wiśniewski: Szczerze mówiąc nie oglądam za wiele spotkań Suns, więc za dużo powiedzieć nie mogę. Patrząc na bilans drużyny na pewno tęsknią za Nashem. Dragic nie robi dobrego wrażenia w tym sezonie.
Mateusz Babiarz: W spotkaniach przedsezonowych obawiałem się tego, że Goran będzie „widział tylko na jedno oko” i grał wyłącznie ze Scolą (tak było też w pierwszych meczach RS). Później okazało się, że Dragic, który wreszcie dostał pełnoetatową rolę pierwszego rozgrywającego się do niej do końca nie nadaje. Lubię go i doceniam, bo jednak nie jest łatwo przebić się i utrzymać w najlepszej lidze Świata będąc niskim z Europy. Mimo wszystko chyba jednak jest to gracz, który podobnie jak Calderon idealnie pasuje do roli jokera z ławki.
Woy: Robi swoje, kręci niezłe statystyki i nie zapominajmy, że nie jest Stevem Nashem. Słoweniec nigdy nie będzie też liderem z prawdziwego zdarzenia jakim był i jest Kanadyjczyk. Wg mnie to pierwszopiątkowy gracz dla słabej drużyny czyli Suns lub solidny zmiennik dla teamu walczącego o coś więcej (idealnie pasowałby jako back up dla Derricka Rose’a w Chicago).
Czy Pacers powinni zacząć handlować Grangerem by przekazać oficjalnie team George’owi?
Dawid Ciepliński: George już teraz jest lepszym zawodnikiem niż był Granger na tym samym etapie kariery, a będzie się jeszcze bardziej rozwijał. Może Granger był tylko lepszym egzekutorem i zdobywał więcej punktów, ale za to Geogre więcej zbiera, asystuje, zdecydowanie lepiej broni, jest dużo lepszym all-around playerem i powoli staje się liderem pełną gębą tej drużyny. Widać to szczególnie teraz, kiedy Pacers zaczęli grać lepiej i po słabym początku sezonu mają już trzeci bilans na Wschodzie. Z transferem Grangera wstrzymałbym się jeszcze do jego powrotu. Jeśli Danny zgodziłby się z biegiem czasu zostać drugą opcją to nie widzę powodu dla którego miałby odchodzić. Jest dobrym zawodnikiem, który może bardzo dobrze uzupełniać Georga jako lidera, a decyzję czy już teraz handlować Grangerem uważam za zbyt pochopną. Poczekajmy na koniec sezonu. Jeśli Pacers w tym samym składzie, jak w poprzednim roku nie uda się zajść dalej niż druga runda playoff, wtedy będzie można porozmawiać o ewentualnych zmianach, które mogą wpłynąć korzystnie na ten zespół i pomóc im w walce z o prymat na Wchodzie, chyba że trafi się jakaś ciekawa oferta za Grangera już teraz.
Mateusz Musiał: Na to pytanie nie mam sprecyzowanej odpowiedzi. Moim zdaniem Pacers grają dobrą koszykówkę. Bilans 22-14 mówi sam za siebie, a nieobecność Grangera nie jest narazie aż tak wielkim problem dla drużyny z Indianapolis, ale także uważam, że pozbycie się Danny’ego byłoby zbędne.
Hubert Krzywda: Śmiało mogą pohandlować. Ale kogo mogliby za niego dostać i kogo im tak naprawdę potrzeba?
Marek Miłuński: Na pewno nie osłabiając go. Pozbyć All-Stara jest się łatwo, ale zdobycie nowego bywa bardzo kosztowne. Nie jestem zwolennikiem takich ruchów, szczególnie, że George moim zdaniem jeszcze nie jest na to gotowy.
Adam Wiśniewski: Niekoniecznie. Drużyna radzi sobie dobrze i nie ma potrzeby „przekazywanie” drużyny wykorzystując transfer. W Miami bez żadnych wymian LeBron przejął dowództwo i wszystko ma się w porządku, tak więc moim zdaniem bez wymian w Pacers.
Mateusz Babiarz: Przede wszystkim muszą poczekać na jego powrót do gry i pokazanie się w kilku spotkaniach. Wtedy dopiero zobaczą jak zespół gra z nim znów w składzie (a się z pewnością przyda, dodając opcję w ataku i rozciągając grę). Poza tym to pozwoli na uzyskanie lepszej klasy zawodników w zamian. Patrząc jednak na to, jakie oferty Grizzlies otrzymali za Gay’a wydaje się, że w tym sezonie Danny jeszcze pozostanie w Indianapolis. Po sezonie jego umowa stanie się wygasającym kontraktem i wtedy zdecydowanie łatwiej będzie o korzystną wymianę.
Woy: Nie raczej nie powinni. W tym momencie ten team jest na fali, rośnie i rozwija się talent Paula George’a , inni jeszcze szukają swojego miejsca. Przed sezonem stawiałem ich na mistrzów dywizji centralnej i przy tym pozostanę. Frank Vogel robi świetną robotę, a powrót Danny’ego tylko doda siły zespołowi oraz skrzydeł.
Co powinni zrobić T’wolves przy kolejnej kontuzji Love’a i czy ew. transfer Pekovicia ma sens?
Dawid Ciepliński: Wolves powinni czekać na powrót Love’a i nie wykonywać żadnych pochopnych ruchów, a tym bardzie nie powinni handlować Pekoviciem. Czarnogórzec bardzo dobrze rozumie się z Lovem na parkiecie i dalej powinni tworzyć frontcourt Minnesoty. Poza tym Pekovic jest w top10 centrów w lidze, jest dobrze wyszkolony technicznie, potrafi zdobywać punkty na wiele sposobów, świetnie zbiera. Jaki Wolves mieliby pożytek z jego transferu? W tym sezonie mają po prostu pecha, a kontuzję w sporcie się zdarzają, dlatego nie idzie im tak dobrze. To nie jest jednak powód do paniki. Powinni poczekać na powrót wszystkich zawodników do zdrowia i jeśli nie w tym, to w przyszłym sezonie powalczyć o pierwszą ósemkę na Zachodzie.
Mateusz Musiał: Kevin Love jest świetnym zawodnikiem, ale kontuzje ostatnio nie są mu obce i niestety musi się z nimi zmagać przez co wypada na długi czas z gry. Uważam, że T’wolves mimo częstych kontuzji Love’a, powinni go zachować i starać się, by zatrzymać go jak najdłużej. Jeśli chodzi o Pekovicia to moim zdaniem oddanie tego zawodnika byłoby dużym błędem, ponieważ ten sezon zdecydowanie mu się udaje i jest potrzebny w Minneapolis. Władze drużyny z Minnesoty powinny zatrzymać go przynajmniej do końca tego sezonu, a później ewentualnie mogą pokusić się o jakiś korzystny dla nich transfer.
Hubert Krzywda: Pekovic musi zostać. Gość jest niesamowity. Love zostanie, bo to lider. Najbardziej „biała” drużyna w lidze NBA powinna się jednak zabezpieczyć solidnymi rezerwowymi na tych pozycjach. Marzy mi się osobiście powrót do NBA Maćka Lampe. To są może mrzonki jak na razie, ale nie niemożliwe. Co do T-Wolves -strasznie ich szkoda. Ciągłe kontuzje uniemożliwiają skuteczną walkę o wysokie cele.
Marek Miłuński: Transfer Pekovicia nie ma sensu. Po co coś psuć, skoro działa? Pekovic jest obok Shveda najjaśniejszą postacią Wilków. Zastanawiałbym się za to nad wymianą Love’a, który okazuje się graczem nadmiernie kontuzjogennym. Póki co wciąż ma bardzo dużą wartość i można zrobić z nim solidną wymianę.
Adam Wiśniewski: Nie widzę w wymianie ani Love’a, ani Pekovicia. Obaj są potrzebni w Wolves. Najlepiej zrobiłoby im pozyskanie wartościowych rezerwowych, którzy w razie ostatnio coraz częstszych kontuzji Love’a mogliby go bez problemu zastąpić.
Mateusz Babiarz: Pek znalazł się w gronie zawodników dostępnych do wymiany z prostego powodu. Tego lata jego wymiana wygasa, a Nikola podobnie jak choćby McGee czy Hibbert dostanie z pewnością umowę o wartości ponad 10 mln $ za sezon. Dla T’wolves to może być zbyt dużo biorąc pod uwagę, że już w tym sezonie są 4 mln $ powyżej limitu. Niestety takie ograniczenia mają kluby z mniejszych rynków… Skoro nie będą mogli przebić ofert konkurencji, to muszą spróbować uzyskać wartościowych graczy w wymianie już teraz, gdy wartość Peka jest wysoka. Paczka Pekovic + Williams z pewnością wzbudzi zainteresowanie w lidze choć chyba nie uda się namówić Kings na co tak liczyłby Kahn.
Woy: Transfer Big Peka jest sondowany, mówiło się nawet o Andersonie Varejao idącym w drugą stronę z Cleveland, ale na dziś przy kontuzji Kevina Love’a można śmiało stwierdzić, iż Wilków raczej nie obejrzymy w play offs. Po sezonie managment powinien zasiąść do rozmów z Lovem i zdecydować o wspólnej przyszłości Kevina i klubu bądź nie (?). Wiadomo bowiem, że w ostatnim czasie miał on słowne utarczki i wyrazał swoje niezadowolenie z postawy sterników. Co do Czarnogórca nie widzę sensu oddawnia go gdziekolwiek.
1.Ja jestem zwolennikiem powiekszenia ligi.Licze,ze Sacramento wroci do NBA i zadne inne miasto nie straci klubu.
2.Według mnie Mavs,Orlando,Toronto moze nawet Cavs powinni powalczyc o niego.
3.Dragic niech dostanie lepszego trenera.
4.Granger to solidny gracz.Sam raz na opcje nr.2 dla zespolu celujacego o mistrzostwo.Za slaby jest na lidera topowej druzyny,ale George takze.
Jesli ktos zaoferuje im bardzo dobra oferte to moga probowac handlowac.Ławka Indiany według mnie powinna byc mocniejsza jesli chca realnie walczyc o pierscienie.
5.Peka i Love’a bym zatrzymal.T-Wolves przesladuja urazy przez to nie rozwineli skrzydel.
Ja to bardziej jak za drużyną z Seattle tęsknię za Vancouver… jednak co dwie ekipy z Kanady to nie jedna :P