Po wczorajszym meczu Miami Heat z Portland Trail Blazers, gwiazda drużyny z Florydy – LeBron James powiedział, że jego zdaniem pierwszoroczniak Damian Lillard zdobędzie w tym roku nagrodę dla Rookie of the Year. W pełni się z tym zgadzam.
Nie od dziś wiadomo, że to właśnie Lillard ma największe poparcie wśród fanów, jak i największe szanse na zostanie uhonorowanym nagrodą dla najlepszego pierwszoroczniaka. Mogę się założyć, że większość z was także typuje tego zawodnika do tej nagrody. Pierwszy numer z draftu – Anthony „The Brow” Davis nie ma większych szans, no chyba że w drugiej połowie sezonu doznałby skoku formy i grał znacznie lepiej w co wątpię.
LeBron już przed spotkaniem wiele słyszał o obiecującym się pierwszoroczniaku. Jak twierdzi, już w tym memencie jest dobrym rozgrywającym, a w przyszłości może być gwiazdą ligi. Podobnie twierdzi traner Erik Spoelstra, który mówi, że trudno jest go nie lubić. Gra jak doświadczony point guard, a nie zawodnik, który dopiero przyszedł do ligi.
“Well I think he’s the Rookie of the Year. He’s never out of his comfort zone. He’s never too fast, he’s never too slow. He plays in his own lane.” Mówi LeBron, dodając „Our league is full of really good point guards, and he’s one of them.”
Damian Lillard zdobył nagrodę dla pierwszoroczniaka miesiąca jak na razie dwa razy. W noc Halloween Lillard zdobył 23 punkty i 11 asyst grając przeciwko Los Angeles Lakers. Tym samym dołączył do Oscara Robertsona i Isiah’a Thomasa (obaj są w Hall of Fame), będących jedynymi zawodnikami w historii NBA, którzy w swoich debiutanckich sezonach choć raz zanotowali 20 punktów i 10 asyst w jednym meczu. W tym sezonie Lillard zdobywa średnio 18.2 punktów na skuteczności 42%, rozdaje też 6.5 asyst i zbiera 3.4 piłki na mecz. Rozegrał w sumie 34 mecze dla Blazers.
wiele wnoszące słowa do całej sprawy… Za to James MVP sezonu nie będzie, a jeśli nawet tą nagrodę dostanie to o MVP finałów już może zapomnieć
wyraz jego twarzy nie jest inteligentny. Super ujęcie…
Dla mnie metamorfoza Jamesa to super sprawa. Wcześniej jako młokos mówił jaki to on nie jest. Teraz wypowiada się pochlebnie o młodych graczach.
Dla niektórych najlepiej jakby się w ogóle nie wypowiadał.
A Lillard te słowa wziął sobie do siebie bo w pojedynkę praktycznie dojechał Warriors.