Sześć porażek z rzędu, takiej serii Lakers nie pamiętają najstarsi górale, a przynajmniej ci, którzy wyrzucili z pamięci okres gry u boku Kobego Smusha Parkera, nie licząc oczywiście tegorocznego preseason. Właśnie, w sezonie 2006/07 osamotniony Bryant nie miał obok siebie odpowiednich partnerów. Tym razem, kumplami Black Mamby z zespołu są Dwight Howard, Steve Nash, Pau Gasol i Metta World Peace. Wyniki takie same, a właściwie gorsze, bo wtedy pod wodzą Phila Jacksona Lakers wygrali 42 mecze, obecnie nawet na to się nie zanosi. Kilka dni temu rozmawiałem z kumplem i mówiłem mu, że przed każdym kolejnym spotkaniem „Jeziorowców” myślę tak: „teraz to już muszą się przełamać” i z tego co wiem, nie jestem w takich opiniach odosobniony. Po meczu z Thunder wydaje mi się, że z Lakers mogą ujść resztki nadziei, a team jest zapewne bliski rozsypania psychicznego.
Wierzycie jeszcze w renesans, a właściwie początek dobrej formy Lakers? Jack Nicholson chyba coraz mniej…