Za nami kolejna bardzo ciekawa noc na parkietach NBA. Poniżej w telegraficznym skrócie przybliżam przebieg spotkań, które nie zostaną/zostały szczegółowo opisane na naszych łamach.
Atlanta Hawks @ Washington Wizards
Wynik: 83-93 (17-27; 33-24; 16-22; 17-20)
Powrót Johna Walla dostarczył Washington Wizards właśnie to czego potrzebowali. Kilkanaście dodatkowych punktów i ekscytację kibiców, której tak brakowało w Verizon Center.
Powracający po kontuzji rozgrywający rozpoczął mecz na ławce. Widok gotowego do gry Walla ewidentnie zmotywował AJ Price’a, który wraz z Bealem był najlepszym strzelcem zespołu, a dodatkowo popisał się kilkoma ładnymi podaniami.
John tymczasem zagrał spokojnie. Nie forsował niepotrzebnych rzutów, a w całym spotkaniu uzbierał 14 punktów (5/11 z gry, 4/5 z rzutów wolnych) i 4 asysty.
Hawks bardziej zdecydowanie zagrali tylko w drugiej kwarcie gdzie osiągnęli kilkupunktowe prowadzenie. Dobra gra duetu Teague – Horford nie wystarczyła jednak by pokonać zbilansowanych gospodarzy (aż dziwnie się to pisze w odniesieniu do Wizards).
To pierwsza seria następujących po sobie zwycięstw drużyny z Waszyngtonu w sezonie. Atlanta tymczasem przegrała 5 z ostatnich 6 pojedynków.
Najlepsi na boisku: Jeff Teague (19 punktów), Al Horford (16 punktów, 12 zbiórek), AJ Price (16 punktów), Bradley Beal (16 punktów), John Wall (14 punktów)
Charlotte Bobcats @ Indiana Pacers
Wynik: 88-96 (24-23; 21-20; 20-26; 23-27)
Nawet przeziębienie i brak na boisku Paula George’a nie powstrzymały Pacers przed odniesieniem 23 wygranej w sezonie.
Jego rolę w ofensywie przejęli obrońcy. Hill, Stephenson i Augustin w sumie uzbierali 54 punkty, a jakby tego było mało pierwsze w karierze triple-double zaliczył David West.
Zwycięstwo gospodarzom jednak nie przyszło tak łatwo. Przewagę osiągnęli dopiero w drugiej połowie, a ambitni Bobcats mieli zamiar jeszcze ich trochę postraszyć. Ostatecznie wysiłki duetu Gordon – Walkers nie wystarczyły i Pacers mają już tyle samo wygranych co drudzy w tabeli Wschodu New York Knicks.
Najlepsi na boisku: Ben Gordon (21 punktów), Kemba Walker (16 punktów, 5 zbiórek), George Hill (19 punktów), David West (14 punktów, 12 zbiórek, 10 asyst), DJ Augustin (18 punktów)
Miami Heat @ Sacramento Kings
Wynik: 128-99 (28-17; 38-27; 37-28; 25-27)
Trzy porażki w czterech ostatnich spotkaniach Heat nie pozostały bez odzewu w mediach. Patrząc na wczorajszą grę ekipy Spoelstry wydaje się, że negatywne komentarze były tym czego właśnie potrzebowali.
Zmotywowana drużyna gości już od pierwszej kwarty rzuciła się na Kings, a wynik meczu był już rozstrzygnięty po pierwszej połowie.
Prawdziwym katem gospodarzy okazał się Mario Chalmers, który trafił 10 z 13 oddanych rzutów z dystansu (wyrównując rekord Shawa) i zakończył wieczór z 34 punktami. Dodatkowo rozgrywający miał solidne wsparcie w osobach Jamesa, Bosha i Millera, a w całym meczu Heat aż 17 razy trafili za trzy.
Kings w grze próbował utrzymywać tylko Isaiah Thomas. Słabo zagrał DeMarcus Cousins (11 puntków, 8zbiórek), który powinien wykorzystać przewagę siły fizycznej nad frontcourtem Heat.
Najlepsi na boisku: Mario Chalmers (34 punkty), LeBron James (20 punktów, 5 zbiórek, 7 asyst, 5 przechwytów), Isaiah Thomas (34 punkty, 5 asyst)
Ktoś chyba został w starym roku. 12/12/2012 ? So close.
Lol. Dzięki za zwrócenie uwagi – już zaktualizowane :)
Mam wrażenie, że Atlanta robi duży błąd grając Williamsem z ławki. Zresztą wystarczy spojrzeć jakie staty kręcił Lou jak grał w s5….