Za nami kolejna bardzo ciekawa noc na parkietach NBA. Poniżej w telegraficznym skrócie przybliżam przebieg spotkań, które nie zostaną/zostały szczegółowo opisane na naszych łamach.
Orlando Magic @ Washington Wizards
Wynik: 91-120 (22-28; 31-31; 24-37; 14-24)
Powrót Johna Walla świetnie wpłynął na Washington Wizards. Ekipa ze stolicy wygrała wczoraj swój trzeci mecz z rzędu gromiąc Orlando Magic.
Choć rozgrywający jest jeszcze daleki od swojej najwyższej formy to widać, że samą obecnością na boisku robi świetną robotę dla swojego zespołu. Wczoraj zdobył 12 punktów i rozdał 6 asyst będąc wraz z Pricem najlepszym podającym zespołu.
Na podobny efekt liczyli Magic, którzy mogli znów skorzystać z usług Glena Davisa. Podkoszowy, który opuścił 11 ostatnich pojedynków grał przez 18 minut i w tym czasie trafił 6/8 z gry by zakończyć wieczór z 13 punktami i 4 zbiórkami.
Gościom zabrakło jednak przede wszystkim dobrej gry w obronie i produktywności Arrona Afflalo (1/11 z gry), który tak błyszczał przeciwko Clippers.
Najważniejszą statystką wieczoru były punkty w szybkim ataku. Wizards zdobyli w ten sposób 29 oczek przy zaledwie 4 przyjezdnych.
Polecam poniższy skrót dla dwóch akcji Smitha z Wallem – świetna sprawa.
Najlepsi na boisku: Jameer Nelson (19 punktów, 12 asyst), Nikola Vucevic (13 punktów, 13 zbiórek), Emeka Okafor (19 punktów, 11 zbiórek), Bradley Beal (17 punktów), A.J. Price (18 punktów, 6 asyst)
Charlotte Bobcats @ Boston Celtics
Wynik: 89-100 (18-28; 27-28; 25-20; 19-24)
Triple-double Rajona Rondo przy punktowym wsparciu Paula Pierce’a i Avery’ego Bradley’a wystarczyło do tego by przedłużyć wczoraj serię zwycięstw Celtics do już sześciu spotkań. Warto jednocześnie wspomnieć, że to najdłuższa seria wygranych Bostonu od… 2010 roku.
Prowadzona przez Rondo ekipa Doca Riversa nie miała wczoraj większych problemów z uporaniem się z Bobcats. Gdy rozgrywający Celtics gra na takim poziomie, to trudno nie wymieniać Bostonu jako jednego z „team to beat” na Wschodzie.
Statystyka spotkania: zbiórki, które były często problemem C’s i które wygrali wczoraj 42-34 grając przeciwko przecież atletycznemu zespołowi z Charlotte.
Najlepsi na boisku: Hakim Warrick (16 punktów), Ramon Sessions (16 punktów), Rajon Rondo (17 punktów, 12 asyst, 10 zbiórek), Paul Pierce (19 punktów, 6 asyst), Avery Bradley (16 punktów)
Los Angeles Clippers @ Memphis Grizzlies
Wynik: 99-73 (25-19; 28-15; 20-18; 26-21)
Mecz na który ostrzyło sobie wczoraj zęby wielu kibiców nie dostarczył spodziewanych emocji.
Pozbawieni Chrisa Paula, który siedział w garniturze za ławką Clippers z powodu obolałego kolana (efekt zderzenia w czasie meczu z Magic), goście przegrywali jedynie przez krótki okres pierwszej kwarty. Dla sprawiedliwości trzeba dodać, że nieobecny na parkiecie był także Rudy Gay, który udał się na pogrzeb swojej babci.
Zastępujący na boisku CP3 Eric Bledsoe wraz z bardzo mocną ławką rezerwowych (zwłaszcza Crawford i Barnes) nie dał szans Grizzlies powiększając przewagę z minuty na minutę.
Gospodarze przez cały mecz mieli wielkie problemy ze skutecznością. Wystarczy powiedzieć, że ich cała podstawowa piątka w sumie trafiła tylko 18 z 58 oddanych rzutów. To zaledwie 31%. Czy to był mecz, który pokazał wartość Gay’a?
Ciekawostka: Zach Randolph zebrał wczoraj 12 piłek, z czego aż 10 na atakowanej tablicy.
Statystyka spotkania: punkty rezerwowych – zmiennicy Del Negro zdobyli 54 punkty przy zaledwie 29 gospodarzy.
Najlepsi na boisku: Matt Barnes (16 punktów, 8 zbiórek), Jamal Crawford (16 punktów), Eric Bledsoe (14 punktów), Zach Randolph (15 punktów, 12 zbiórek), Wayne Ellington (11 punktów, 6 zbiórek)
Minnesota Timberwolves @ Dallas Mavericks
Wynik: 98-113 (19-26; 26-29; 25-36; 28-22)
J.J. Barea był niezwykle zmotywowany grając swój pierwszy mecz w Dallas jako gracz Timberwolves. Waleczny rozgrywający w połączeniu z Nikolą Pekoviciem starał się dotrzymać kroku gospodarzom, ale bardziej zbilansowany i szerszy skład Mavs był tego dnia po prostu zbyt dobry.
Sześciu graczy Ricka Carlisle zdobyło minimum 10 punktów, a tercet Collison (7/11 z gry) – Mayo (8/11) – Brand (10/13) sam uzbierał 63 oczka, czyli więcej niż całe S5 T’wolves.
Samo zwycięstwo Mavs byłoby jeszcze bardziej okazałe gdyby nie rozluźnienie szyków w ostatniej kwarcie. Mimo wszystko gospodarze spokojnie i pewnie wygrali swoje 16 spotkanie w sezonie notując jednocześnie trzecie zwycięstwo z rzędu.
Najlepsi na boisku: Nikola Pekovic (20 punktów, 12 zbiórek), J.J. Barea (21 punktów, 5 asyst), Darren Collison (23 punkty, 9 asyst), O.J. Mayo (20 punktów, 9 asyst), Elton Brand (20 punktów, 6 zbiórek)
Miami Heat @ Utah Jazz
Wynik: 97-104 (25-30; 19-29; 21-25; 32-20)
Bardzo ciężko jest wygrać mecz, w którym rywal ma blisko dwa razy więcej zbiórek (40 do 23), a twój podstawowy środkowy (Bosh) w 27 minut zbiera zaledwie raz.
Jazz po słabym początku spotkania narzucili swoje warunki Heat i zdecydowanie wygrali otwierające 36 minut. Drużyna z Miami, a zwłaszcza LeBron James (brakuje mu już tylko 18 punktów do granicy 20 tys. oczek w karierze) zebrała się do walki dopiero w czwartej kwarcie.
Na niewiele ponad 3 minuty do końca po jednym celnym rzucie wolnym Anthony’ego mieliśmy już nawet wynik 91-93, ale gospodarze się przegrupowali i ostatecznie udało się odrobić tylko 12 z 19 punktów straty.
Poza bardzo dobrą grę duetu Jefferson – Millsap (to było do przewidzenia biorąc pod uwagę ich przewagę fizyczną) bardzo dobrze zaprezentował się Gordon Hayward, który zdobył 22 punkty oddając zaledwie 13 rzutów.
Heat przegrali 4 z ostatnich 6 spotkań i coraz głośniej słychać obawy dotyczące gry ich podkoszowych. Czy Riley pociągnie w najbliższych dniach za spust próbując wzmocnić swoją strefę podkoszową?
Najlepsi na boisku: LeBron James (32 punkty, 6 asyst), Chris Bosh (16 punktów), Al Jefferson (23 punkty, 11 zbiórek), Gordon Hayward (22 punkty), Paul Millsap (17 punktów, 9 zbiórek)
Cleveland Cavaliers @ Sacramento Kings
Wynik: 118-124 (24-31; 33-38; 30-24; 31-31)
Ostatnie spotkanie wczorajszego wieczoru był prawdziwym pokazem ofensywy. Kibice, którzy mają w swoich składach fantasy basketball bohaterów tego meczu muszą być bardzo zadowoleni.
Zawodnicy obu drużyn kręcili niesamowite numery. Przykłady? Thompson i jego 17 punktów i 15 zbiórek (8 na atakowanej desce), Waiters i jego 33 punkty w 18 rzutach, czy Cousins, który trafił 7/14 z gry, 12/12 z linii rzutów wolnych kończąc wieczór ze statystyką 26/14/6.
Przechodząc do przebiegu meczu – Kings ostatni raz przegrywali w czwartej minucie spotkania i choć dwukrotnie Cavs dochodzili ich na dystans jednego posiadania, to zawsze byli w stanie odskoczyć. Ostatecznie wygrali sześcioma punktami notując 14 wygraną w sezonie i… wyprzedzając Phoenix Suns naszego Gortata w tabeli Zachodu.
Ciekawostka: to było pierwsze spotkanie w sezonie, w którym Tyreke Evans wystąpił w podstawowej piątce.
Najlepsi na boisku: Dion Waiters (33 punkty, 5 asyst), Tristan Thompson (17 punktów, 15 zbiórek), DeMarcus Cousins (26 punktów, 14 zbiórek, 6 asyst), Tyreke Evans (18 punktów), Marcus Thornton (20 punktów)
Do meczu Heat-Jazz daliście link ze skrótem z Wolves-Mavs :)
Damn :) Już poprawione.