Grający wciąż bez Chrisa Paula, uskarżającego się na bolące kolano, Clippers bez większych problemów pokonali na wyjeździe Houston Rockets, kompletnie dominując w drugiej połowie na parkiecie. Prowadzeni tym razem przez Jamala Crawforda, mającego tej nocy najlepsze w sezonie 30 punktów, goście rządzili i dzielili na boisku w trzeciej kwarcie, ustawiając się już praktycznie do końca meczu. Ostatecznie drużyna z miasta aniołów wygrała 117-109.
Przebieg spotkania
Pierwsza kwarta obfitowała w ciekawe akcje, szybkie kontrataki i raczej brak większego zaangażowania w obronę. Mecz jak zwykle dobrze rozpoczęli podkoszowi Clippers zdobywając znaczną część początkowych punktów swojej drużyny. Jednak gospodarze nawet na chwilę nie odpuszczali i w zasadzie to oni przez całą kwartę byli minimalnie z przodu. Nie pomogło nawet 10 pkt B. Griffina, gdyż Houston potrafili odpowiedzieć na to 14 punktami J. Hardena. Ponadto w pierwszej kwarcie Rakiety lepiej dzielili się piłką, co zwykle było jednak domeną gości. – 7 asyst Houston przy tylko 3 Clippers. W związku z powyższymi faktami kwarta zakończyła się minimalnym prowadzeniem gospodarzy 29-28.
W drugiej kwarcie obraz gry niewiele się zmienił, co sprawiało, że oglądaliśmy ciekawe i wyrównane spotkanie. Zaczęła się jednak zarysowywać przewaga gospodarzy w asystach, na co pewnie miała wpływ absencja C. Paula ( 16 decydujących podań Houston przy 9 Clippers), a także w rzutach zza łuku. W tej statystyce gospodarze mogli się pochwalić 8 trafionymi trójkami, a goście tylko trzema. Pod koniec tej części gry Rakiety przyspieszyli tempo gry, dzięki dobremu asystowaniu i dobremu fragmentowi J. Lina, po którego rzucie z półdystansu na 3,5 minuty do końca gospodarze wyszli na najwyższe jak dotąd prowadzenie 52-45. Długo nie cieszyli się jednak takim stanem rzeczy, gdyż po stronie gości w tej kwarcie bardzo dobrze dysponowani byli Jamal Crawford i Eric Bledsoe. Drużyna z miasta aniołów szybko zniwelowała stratę, by na przerwę schodzić przegrywając tylko jednym punktem 58-59.
Dość powiedzieć, że obie drużyny nie zeszły w pierwszej połowie ze skutecznością rzutów poniżej 50% – odpowiednio 51% Los Angeles, 50% Houston.
Od początku drugiej połowy Clippers narzucili rywalom swój styl gry, rozpoczynając tę część serią 10-0, w której duży udział miał zastępujący w pierwszej piątce C. Paula Eric Bledsoe, dokładając do swojego dorobku kolejne 5 pkt. Rakiety starały się jakoś odpowiedzieć na świetną postawę rywali po przerwie, ale była to tylko woda na młyn dla rozpędzonych gości, którzy punktowali dalej gospodarzy. Miało to oczywiście swoje odzwierciedlenie w wyniku, gdyż na 5 minut przed końcem trzeciej kwarty przewaga ekipy z Los Angeles wynosiła już 18 oczek (83-65). Później goście spuścili nieco z tonu, ale i tak ich przewaga na starcie decydującej kwarty wynosiła 13 punktów.
Zatem na czwartą kwartę Clippers wyszli z jasnym celem – dowieść bezpieczną przewagę do końca. Wydawało się to o tyle łatwe, gdyż wprost nie do zatrzymania był na początku tej części gry Jamal Crawford. Rezerwowy Clippers w ciągu trzech minut dorzucił 12 punktów do swojej i tak już pokaźnej zdobyczy, a przewaga jego drużyny wzrosła do 20pkt. Jednak Rakiety zdawały się nie poddawać i w ciągu kolejnych 3 minut zmniejszyli stratę do 13 punktów. Vinny Del Negro nie miał innego wyjścia jak tylko wziąć przerwę i uspokoić poczynania swoich podopiecznych. Ostatecznie Rakiety nie zdążyły już dogonić gości i ulegli 109-117.
Należy zauważyć, że James Harden zdobywając 23 punkty kontynuuje swoją fantastyczną passę, a mianowicie to był 21-szy mecz z dorobkiem powyżej 20pkt, a Grant Hill zanotował tej nocy 1000-czny mecz w najlepszej koszykarskiej lidze świata.
Najlepsi na boisku
Clippers: J. Crawford- 30 pkt, E. Bledsoe – 19 pkt, B. Griffin – 19 pkt, M. Barnes -18 pkt
Rockets: J. Harden – 23 pkt, C. Parsons – 17 pkt
Jak clipersi bez paula wygrywaja to niezle .
Biją równo, nie zdziwiłbym się gdyby weszli do finału.
Z zachodu tylko oni maja szanse z Heat
zapomniałem dodać, że wielki szacun dla Hilla mimo takich problemów rozegrać 1000 meczów, życze mu z całego serca tytułu!