Bez Ginobiliego i Duncana też można ograć Hawks

800px-San_Antonio_Spurs_logo.svgatlanta-hawks-logoBez kontuzjowanego Manu Ginobiliego i odpoczywającego w garniturze Tima Duncana Spurs wybrali się do Phillips Arena by powalczyć o swoje 32 zwycięstwo w sezonie.

Łatwy mecz dla Hawks tak? Nic z tych rzeczy. Prowadzeni przez Tony’ego Parkera (23 punkty, 12 asyst) i Matta Bonnera (17 punktów, 5 zbiórek, 7/8 z gry) goście byli zdecydowanie lepsi przez większość spotkania i zasłużenie wygrali fundując jednocześnie graczom z Atlanty 8 porażkę w 10 ostatnich meczach.

Drużyna Bilans I kw. II kw. III kw. IV kw. Wynik
San Antonio Spurs 32-11 25 27 20 26 98
Atlanta Hawks 22-18 16 26 28 23 93

Przebieg spotkania

Hawks do wczorajszego pojedynku także przystępowali osłabieni. Jak pisał wcześniej Adam, trener Drew nie będzie mógł skorzystać już w tym sezonie z usług Lou Williamsa, który zerwał wiązadła w kolanie.

Jakby tego było mało, mający duże problemy zespół z Atlanty będzie musiał znaleźć zastępcę także dla Devina Harrisa, który wczoraj skręcił kostkę (w tej chwili jeszcze nie wiadomo jak długo potrwa jego przerwa).

Wracając do spotkania, Spurs w końcu zagrali lepiej w pierwszej odsłonie. Początkowo za punkty obu drużyn prawie wyłącznie odpowiadały pary Leonard-Diaw i Korver-Smith. W ostatnich minutach otwierającej odsłony goście pokazali siłę swojej ławki by po trafieniach Neala, de Colo i Bonnera prowadzić przed drugą kwartą 9 punktami.

Dzięki nieobecności Duncana kolejną szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności od Popovicha dostał DeJuan Blair. Podkoszowy był bardzo aktywny i dobrze wykorzystywał przewagę masy nad rywalami z Atlanty zbierając, a także dorzucając co nieco na atakowanej połowie.

Kontuzję Ginobiliego wykorzystywali zaś de Colo (ostatnio regularnie podróżuje między D-League i NBA) i Neal. Pierwszy prezentował się wczoraj przez 15, a drugi przez 19 minut. Obaj jednak nie mogą zaliczyć tych spotkań do szczególnie udanych.

Po kilku kolejnych minutach drugiej kwarty Spurs prowadzili już 10 punktami, a Hawks nie mieli zupełnie pomysłu ani na obronę, ani na atak. Po chwili włączyli się Horford i Pachulia, ale gdy wydawało się, że gospodarze zbiorą się na większy zryw znów z dystansu trafił Bonner.

Do przerwy obraz gry się nie zmienił, trwał strzelecki pojedynek Bonnera z Korverem i do szatni oba zespoły schodziły przy wyniku 52-42 dla SAS.

To co nie udało się Hawks w pierwszej połowie, udało się w drugiej. W połowie trzeciej kwarty po trafieniu Josha Smitha gospodarze znów byli na prowadzeniu, a tym który dał im bodziec do ataku był Devin Harris.

Spurs nie czekali. Zdobyli kolejne 8 punktów, z których 4 były po wejściach bardzo dobrze dysponowanego Parkera i ponownie odzyskali kontrolę nad spotkaniem. Smith i Harris jeszcze raz przycisnęli w końcówce i przed kluczową kwartą było tylko 72-70.

Czwarta kwarta była popisem tercetu BonnerParkerSplitter, który zdobył 24 z 26 punktów swojego zespołu (dorzucił się jedynie Kawhi Leonard z dwoma rzutami wolnymi w samej końcówce). Bez kontuzjowanego na początku tej odsłony Harrisa Hawks nie mieli pomysłu na przełamanie obrony gości. Mimo wysiłków Teague’a i Smitha zła passa Hawks trwa więc dalej.

Pozostałe notatki:

  • Jeżeli J-Smoove chce być traktowany jak All Star to w takich spotkaniach powinien dominować.
  • Słabiutko, co dla niego ostatnio nietypowe, grał za to Stephen Jackson. Widząc to Pop nie zawahał się obciąć jego minuty gry (tylko 9).
  • Przez większość czasu w Phillips Arena było tak cicho, że można było usłyszeć rozmowy zawodników.
  • Tymbardziej można było usłyszeć wściekłego po kolejnych błędach swoich graczy Gregga Popovicha.
  • Jestem ciekawy czy usłyszymy coś od ligi w temacie odpoczynku dla Duncana…

Filmowe podsumowanie spotkania

Boxscore

Spurs: Splitter 14, Leonard 14, Diaw 9, Parker 23, Green 7, a także Bonner 17, Jackson 0, Blair 7, Neal 4, de Colo 3

Hawks: Smith 21, Pachulia 4, Horford 9, Teague 16, Korver 19, a także Tolliver 0, Johnson 2, Scott 0, Harris 13, Jenkins 9