Jeśli jeszcze nie dziś to w czwartek, ten czwartek. Tak wg doniesień CBS Sports planowane są zajęcia Chicago Bulls z Derrickiem Rosem w składzie. Treningi z pełnym obciążeniem oraz udział w grze kontaktowej 5-na-5 to ostatni etap przygotowań MVP sezonu 2010-11. Takie rewelacje mediom sprzedał po wygranej przeciwko L.A. Lakers Tom Thibodeau. Potem już, od poniedziałku pełen grafik przygotowań z drużyną czeka największego pechowca poprzednich play offs.
W tym tygodniu dwa pełne treningi, wraz z innymi zawodnikami i udział w małych gierkach całego zespołu. Po dwóch dniach przygotowań do środowego meczu z Pistons, następnie piątkowego przeciwko Warriors, we własnej hali, D-Rose dostanie nieco wolnego przy wyjeździe do stolicy na mecz z Wizards. W przyszłym tygodniu już większa częstotliwość i bardziej napięty grafik: poniedziałek, środa, piątek i sobota na sali treningowej, z pełnymi obciążeniami i w grze kontaktowej, raczej na serio.
“He’s doing his part – he’s showing great patience, everybody else has to. He’s got to concentrate on the rehab. Guys have to focus on the opponent and their improvement. And then when he’s ready – whenever it is – that’s when he comes back”. – Tom Thibodeau.
Jak pewnie część z Was pamięta niedawno donosiliśmy o 19. lutym i terminie powrotu do gry Derricka, w starciu przeciwko Hornets. Wydaje się, że 3 tygodnie dobrych treningów, bez żadnych przeciwności, mogą dać podstawy do faktu, iż ujrzymy rozgrywającego w akcji w rzuconym wcześniej terminie. Jeśli nawet nie w wymiarze 25-30 minut, to podejrzewam, że Thibs zechce powoli, krok po kroku, zwiększać ilość minut swojego MVP.
Bulls bez Rose’a notują bardzo dobry styczeń i poprawili bilans do stanu 24-16. Mimo problemów zdrowotnych Luola Denga, zespół Chicago zmierza w dobrym kierunku przy świetnych występach swoich podkoszowych, Carlosa Boozera i Joakima Noaha (obaj mają cień szansy na udział w All Star Game jako rezerwowi). Byczy zespół zajmuje dziś też drugie miejsce w Central Division oraz piąte w Eastern Conference i jest tuż za plecami Brooklyn Nets (25-16, 4msc) oraz Indiany Pacers (26-16, 3msc).
Myślę, że lutowy powrót ich lidera da zespołowi realną szansę na zaatakowanie drugiej lokaty na Wschodzie (Knicks na razie ją trzymają z wynikiem 25-14). Oczywiście wszystko to przy dobrym zdrowiu graczy oraz regenerującym się Derricku Rosie. Jemu właśnie najwięcej zdrowia i siły należy życzyć w udanym come backu na najsłynniejsze ligowe parkiety.
Voy
Ja już nie mogę się doczekać. Obserwowałem grę tego chłopaka jeszcze w Memphis. Od początku mi się podobał… potem zrządzeniem losu trafił do jednego z dwóch moich ulubionych zespołów. Patrzyłem jak rośnie w siłę i patrzyłem na rozwój Chicago.
Krytykowany za słaby rzut z dystansu… Rose to poprawił.
Krytykowany za zbyt egoistyczną grę… Rose poprawił statystyki asyst.
Teraz czekam na powrót tego chłopaka do gry. Mam nadzieję, że zdrowie mu dopisze i że będzie grał odrobinę bardziej zachowawczo, ale dogra całe play-offs. Jeśli wróci w formie, to Byki stać nawet na walkę w finale konferencji. Tylko o Miami się martwię. Dwie ekipy z NY choć świetnie sobie radzą, to pod presją obrony Chicago mogą wymięknąć. Indiana bez Grangera nie ma wystarczającej ofensywy. Myślę, że Byki grające cały sezon bez Derricka są dużo mocniejsze niż rok temu gdy dostali lanie od Philadelphii. Mają bardzo zbilansowany skład, jak nigdy dotąd moim zdaniem. Potrzebują tylko zdrowia.
Wypoczęty Rose vs. zmęczeni sezonem rywale. Oj może być nieźle :)