Wczorajszej nocy zespół Houston Rockets rozegrał swój najlepszy mecz od kilku tygodni. Drużyna z Teksasu, która w ostatnim czasie przeżywa wyraźny regres formy prezentowała się na prawdę dobrze i bez większych problemów pokonała w Nowym Orleanie miejscowych Hornets 102-82. Największy udział w sukcesie swej ekipy miał James Harden, który był autorem 30 pkt oraz 8 asyst.
Ostatnie mecze zupełnie nie układały się po myśli podopiecznych Kevina McHale’a. Niemal w każdym musieli gonić wynik i bardzo sporadycznie udawało im się dopiąć swego i odnieść zwycięstwo. W meczu z Hornets scenariusz spotkania jednak ułożył się nieco odmiennie.
Pierwsze minuty były w miarę wyrównane, ale trwało to do momentu, kiedy James Harden przejął inicjatywę w zdobywaniu punktów dla Rakiet. Wówczas to ekipa z Teksasu zaczęła odskakiwać rywalom. Sam Harden zakończył pierwszą kwartę z 11 pkt, a jego drużyna prowadziła 27-18.
W drugiej kwarcie gra ponownie się wyrównała. Bardzo dobrze po stronie gości prezentował się Patrick Patterson, który znakomicie rozciągał defensywę gospodarzy i punktował z dystansu. Pod koniec tej odsłony seria punktów Anthony Davisa zbliżyła zespół z Nowego Orleanu na różnicę dwóch punktów straty, ale tylko na tyle starczyło sił i determinacji podopiecznym Monty Williamsa. Świetny finisz pierwszej połowy zaliczył Jeremy Lin, a jego podania i punkty pozwoliły zakończyć drugą kwartę zespołowi z Houston prowadzeniem 48-40.
W trzeciej kwarcie ponownie Jeremy Lin znakomicie rozdzielał piłkę. Sporo asyst zanotował w tym czasie również James Harden. Szczególnie dobrze wyglądała jego współpraca z Pattersonem, który właśnie po jego podaniach zdobywał kolejne punkty. Wiele akcji Rakiet polegało na izolowaniu James’a Hardena, który zazwyczaj kończył je także skutecznymi rzutami. Defensorzy Hornets nie mogli zupełnie sobie poradzić tego dnia z gwiazdorem z Houston. Przewaga graczy z Teksasu wzrosła w tej kwarcie do 15 pkt, a po twarzach ekipy Szerszeni było widać, że mają już raczej dość tego meczu.
Dobra gra na początku 4 kwart Ryana Andersona pozwoliła zbliżyć się na dystans 10 pkt ekipie gospodarzy. Później jednak Harden do spółki z Carlosem Delfino odebrali swoimi punktami wszelkie nadzieje graczy Hornets na wygraną. Rockets ponownie powiększyli swoją przewagę – nawet do 20 pkt i właśnie w takich rozmiarach pokonali rywali 102-82. Tym samym zrewanżowali się Szerszeniom za niedawną porażkę z 9 stycznia, która zapoczątkowała feralną serię 7 porażek.
Oprócz wspomnianego we wstępie Hardena (30 pkt) dobrze wyglądał tego dnia Jeremy Lin, który zaliczył 13 pkt i 8 asyst. Double double zaliczył Patrick Patterson, który wypadł o wiele lepiej niż jedynka tegorocznego draftu. Mecz zakończył on z 18 pkt oraz 13 zbiórkami. Carlos Delfino jak zwykle dostarczył zespołowi z Houston kilka celnych trójek (4 na 6) i jedynie można mieć niedosyt po występie Omera Asika, który zebrał 6 piłek i nie zdobył żadnego punktu. Trochę mało jak na 5 zbierającego ligi.
Dla gospodarzy najwięcej punktów zdobył Eric Gordon. Miał on 20 oczek oraz 2 asysty. O punkt mniej rzucił Ryan Anderson, który mimo 5 oddanych rzutów za trzy nie trafił ani razu. Blado wypadł Greivis Vasquez, który asystował sześciokrotnie, ale rzucił jedynie 2 pkt. Widać, że jego rola w ataku wyraźnie spadła po powrocie do gry Erica Gordona, który ma być główna opcją ofensywną drużyny.
HOUSTON ROCKETS (23-22) – NEW ORLEANS HORNETS (14-29) 102-82
(27-18, 21-22, 32-25, 20-17)
J. Harden 30 pkt, P. Patterson 18 pkt, C. Delfino 14 – E. Gordon 20 pkt, R. Anderson 19 pkt, A. Aminu 11 pkt
You must be logged in to post a comment.