Kobe Bryant zaliczył minionej nocy kolejne spotkanie powyżej 10 asyst. Przeciwko New Orleans Hornets lider Jeziorowców przedłużył swoją serię spotkań z dwucyfrową liczbą podań do kolegów do 3. Bryant po serii meczów z 14 asystami, tym razem rozdał ich 11. Tym samym pierwszy raz w karierze, w trzech kolejnych meczach przekroczył on magiczną liczbę 10 łącznie uzyskując aż 39 asyst (13 na mecz).
Bryant nie mógł wprawdzie liczyć na wsparcie punktowe MWP (1-8 z gry),ale doskonale obsługiwał w meczu z Szerszeniami swoich pierwszopiątkowych podkoszowych. Dwight Howard do przerwy, i podaniach Kobego miał już 17 oczek, a w całym meczu zanotował ich 24. Tym samym był to najlepszy punktowy występ Dwighta od 15. stycznia i występu z Milwaukee (31pkt).
Ze bardzo dobrej strony pokazał się również Earl Clark, drugi obdarowywany przez podania Kobego podkoszowy, autor double-double na poziomie 20pkt i 12zb. Clark trafił aż 4 z 5 rzutów zza łuku i ustanowił tym swój rekord kariery w celnych trójkach. Ten występ ex skrzydłowego Magic i Suns okazał się drugim najlepszym w trykocie Lakers (22pkt i 13zb zaliczył 9.stycznia przeciwko Spurs).
Wracając do Bryanta to Kobe znów flirtował z triple-double (14pkt-11as-8zb) i poprowadził Lakers do trzeciej wygranej w serii (111-106). Najważniejszym momentem spotkania dla graczy Jeziorowców okazała się druga kwarta, wygrana 29-18. W niej Jeziorowcy trafili 4 trójki za sprawą Jodie Meeksa (2x), Steve’a Nasha (1x) i MWP (1x) odjeżdżając rywalom na 12 oczek.
Hornets próbowali zbliżyć się do rywala na przestrzeni ostatniej odsłony – zaliczyli oni wówczas zryw 16:2 – ale Lakersów uratowali lay up’em Clark oraz trójką Nash (14pkt i 5as) przechylając szalę wygranej na korzyść gospodarzy.
Głównym atutem Jeziorowców poza zespołowym graniem Bryanta, była wygrana walka na tablicach 50-37. Znów dobrym wejściem z ławki popisał się Antawn Jamison (16pkt). Gościom natomiast nie pomogło double double Grevisa Vasqueza, zdobywcy 15pkt i 15as. Również występ Erica Gordona (25pkt) został w cieniu Bryanta, Clarka czy Howarda.
Wynik: 111-106 dla Lakers
Punkty: Howard 24, Clark 20, Jamison 16, Bryant 14, Meeks 13, Nash 12 oraz Gordon 25, Davis 18, Anderson i Lopez po 16, Vasquez 15.
Lakersi wygrali ten mecz glownie dzieki 2 kwarcie.Ale oni przeciez maja FATALNYCH rezerwowych !! Obawiam sie,ze jeszcze wejda do PO ;/
Mecz dosc na styk.Szkoda porazki Hornets,bo Lakersi mimo ostatnich dobrych meczy i tak byli do ogrania.
zwłaszcza Gasola;-) 7pkt-7zb-7as
Szerszeń
Nie przesadzaj. Ławka LAL wcale nie jest FATALNA. Ja bym powiedział, że to D’Antoni nie umiał jej wykorzystywać (jak i całego zespołu).
Taki Jamison czy Gasol mogą na luzie z ławki robić te 15pkt na mecz z palcem w d****. Do tego dochodzą Meeks i Bleke którzy może nie są jakimiś wirtuozami ale dobrze rozciągają obronę rywali i mogą zagrozić rzutem za 3.
Teraz LAL grają wolniej, nie próbują już taktyki 7sec albo szybciej. Chwała Mike’owi za to, że do S5 wrzucił Clark’a bo widać, że ten chłopak w tym systemie ma wiele do zaoferowania dla zespołu.
A i jeszcze jedno. Spójrz w boxscore. Tam wszyscy gracze pierwszej piątki LAL byli na MINUSIE. To ławka LAL wygrała ten mecz. Pozdrawiam.
Widać, że bryant zaczyna grać jak prawdziwy lider i zamiast samemu rzucać ile wlezie dzieli się z drużyną (średnio 16 pkt i 13 asyst w ostatnich 3 meczach robi wrażenie – normalnie jak rasowy rozgrywający, sam chris paul by się nie powstydził takich statystyk) co na razie wychodzi im na dobre. Oby jak najdłużej grał w ten sposób to szanse na PO wzrosną.
Może się okazać, że będę musiał odszczekać wszystkie złe słowa jakie napisałem na temat Kobiego. Facet dorasta do roli lidera. Zaczął przedkładać wreszcie wynik zespołu nad własne statystyki. Wciąż Lakers nie stanowią ekipy na jaką wszyscy liczyli, ale przynajmniej nie jest to już One Men Team. Zaczęli grać zespołowo. Mam nadzieję, że to nie jest chwilowa poprawa… tylko odmiana na dobre. No oczywiście jeśli Bryant wytrzyma.
On dorasta w roli lidera? On był liderem jak ty w pieluchę waliłeś :P
Ktoś kto ma 5 pierścionków na ręce nigdy nie przekładał siebie ponad drużynę, po prostu obrał złą drogę.
Jest już za stary, a liga zbyt szybka by samemu wygrać wszystkie mecze. Ale był liderem tej drużyny od 10 lat i nic się nie zmienia:>
Kobe wytrzyma o ile będzie widział, że to daje efekt, gdy tylko przestanie drużynie się wieść znów zacznie brać ciężar zdobywania pktów na siebie i rzucać 20+ razy na mecz o ile będzie trafiał to ok a jeśli nie to z powrotem LAL wpadną w marazm.
z ta fatalna ławka to byla ironia.Przypominam słowa kibicow Lakers.
Ja uwazam,ze poza Clippersami,Denver,Spurs zaden zespol bedacy wyzej od Lakersow nie ma lepszej ławki.No i po postawie Clarka widac jakiego GM ma Orlando.SMiesznego i zalosnego.
A no to zwracam honory :).
Nie wyczułem Twego sarkazmu.
ja wyczułem, stąd wstawka o Gasolu.
3 mecze to jeszcze nie seria ale patrząc na najbliższe spotkania to LA ma teraz kilku łatwych przeciwników. Jeśli myślą o play-off to do meczu gwiazd nie mogą sobie pozwolić na porażkę. Póki co to wygląda nie najgorzej bo mimo średniej gry wygrali a teraz liczy się nie styl tylko wynik.
Ciekaw jestem jak im dalej pójdzie, bo co prawda przeciwnicy łatwiejsi przed Lakersami – ale wyjazdy same przed nimi – 6 albo 7 – więc prawdziwy test jakości – bo jak do tej pory bilans 5-15 in road
Kobe schował chyba wreszcie swoje mocno przerośnięte ego do kieszeni. Komu się udało na Niego, aż tak wpłynąć?