W niedzielny wieczór o godz. 19 mieliśmy okazję obejrzeć spotkanie, które zdecydowanie było najciekawiej zapowiadającym się meczem tego wieczoru. Przeciwko sobie stanęli zawodnicy Los Angeles Clippers i gospodarze tego spotkania – Boston Celtics.
Ostatnimi czasy drużyna z Bostonu przechodzi bardzo trudny okres, ponieważ do kontuzjowanego Rajona Rondo dołączył świetnie grający rookie – Jared Sullinger. Ten młody zawodnik z powodu wielkich problemów z plecami będzie musiał opuścić parkiety NBA już do końca tego sezonu. W zespole gości po raz 7 nie wystąpi Chris Paul, który ciągle ma problemy z rzepką w kolanie i narazie nie zapowiada się, żeby powrócił do gry. Przez te niefortunne kontuzje, które dotknęły obie drużyny będziemy pozbawieni spotkania między dwoma najlepszymi rozgrywającymi w lidze.
Spotkanie rozpoczęło się od pewnych akcji zawodników obu ekip. Gra była bardzo wyrównana i na 6:30 min przed syreną kończącą pierwszą kwartę było 15:15. Zarówno Clippers jak i Celtics do tego momentu prezentowali bardzo dobrą koszykówkę oraz świetne widowisko. Po kilku kolejnych minutach spotkanie nam się rozkręciło i mogliśmy oglądać piękne akcje. Ofensywa Clipps oraz Celtics utrzymywała się na bardzo dobrym poziomie i po 9 minutach spotkania goście prowadzili tylko dwoma punktami (27:25).
To spotkanie świetnie rozpoczął młody Eric Bledsoe, który kończąc tę kwartę na swoim koncie miał 2 punkty i aż 5 asyst. Po pierwszej odsłonie tego dotychczas wyrównanego spotkania bostońscy Celtics prowadzili 33:30.
W drugiej kwarcie Celtics zwiększyli swoje prowadzenie do 7 punktów. W ekipie gości gdzieś wdał się niewielki chaos przez co po 4 minutach nadal byli bez punktów i mieli łącznie już 10 strat w porównaniu do 3 strat gospodarzy. Clippers grali zupełnie bez żadnego rytmu w grze, a w ich obronie można było doszukać się wielu niedopełnień. W połowie drugiej kwarty Cetlics osiągnęli nawet przewagę 13 punktów, która zdecydowanie się im należała.
Pięknym rzutem za 3 po szybkiej akcji popisał się Jason Terry, po którym przewaga sięgnęła jeszcze wyżej, a mianowicie do 15 punktów i wtedy o czas musiał prosić zdecydowanie bezradny Vinny Del Negro. Głównym problemem Clipps był brak pomysłu na grę oraz nieobecność Paula, który potrafi wykreować kolegów z drużyny do zdobywania punktów, a w tym przypadku musieli oni sami tworzyć pozycje dla siebie co skutkowało bardzo niską skutecznością. Drugą sprawą była defensywa gości, w której kompletnie sobie nie radzili i nie potrafili przypilnować podporządkowanych do siebie zawodników.
Po 24 minutach tego mocno przeważającego na korzyść Celtics spotkania wynik na tablicy pokazywał 19 punktową przewagę gospodarzy (59:40). Zawodnicy z Bostonu w ciągu tych 12 minut zdobyli aż 26 punktów, w porównaniu do marnych 10 punktów Clippers.
Schodząc z parkietu do swoich szatni najlepiej punktującym zawodnikiem w Boston Celtics był Jason Terry (9 pkt, 2 zb, 2 ast) oraz Jeff Green (9 pkt, 2 zb). Natomiast w zespole przyjezdnych z Los Angeles najwięcej punktów zdobył Blake Griffin (10 pkt, 5 zb, 1 ast).
W pierwszej minucie trzeciej kwarty Blake Griffin po przechwycie popisał się ładnym dunkiem i po chwili przewaga zmalała do 11 punktów i można by było przynajmniej przez chwilę pomyśleć o nagłego „odrodzenia” się Clippers, lecz szanse gości na powrót do gry zniwelowali gracze Celtics, którzy wrócili do swojej koszykówki sprzed pierwszej połowy. Ta kwarta zdecydowanie należała do Paula Pierce’a. Ten zawodnik na 3 minuty przed końcem tej kwarty na swoim koncie miał już 18 pkt oraz 5 zbiórek, 4 asysty oraz 2 przechwyty.
Po kilku dobrych akcjach Clippers nieco dogonili przeciwników, ale w ostatniej sekundzie trzeciej odsłony tego meczu buzzer beaterem popisał się Leonardo Barbosa i ostatecznie Celtics po tej kwarcie prowadzili 92:77, a goście w ciągu 12 minut zdobyli łącznie 37 punktów, natomiast gospodarze mieli ich 33.
Ostatnia, decydująca kwarta tego meczu była bardzo wyrównana, a goście próbowali wrócić do gry i nie najgorzej im to wychodziło, ponieważ Clipps dogonili przeciwników już tylko do 8 punktów. Na 5 minut przed zakończeniem tego niezwykłego już spotkania, Celtics prowadzili tylko 100:96 i Clippers byli już bardzo blisko remisu. W ekipie z Bostonu zawodziła skuteczność oraz ich niepotrzebne kilka strat.
Na 1:09 min przed końcem za 2 trafił Terry i było już 103:98 dla gospodarzy, a po wziętym czasie przez trenera Clippers niezwykle ważnym trafieniem za 3 punkty popisał się młody Bledsoe. W następnej akcji nie celnie rzucał „JET” i szansę na doprowadzenie do remisu mieli goście, lecz Jamal Crawford popełnił przewinienie w ataku, które dzielnie wywalczył Avery Bradley.
Do końca spotkania było już tylko 26.6 sek. i piłkę mieli Celtics. Gospodarze grali do końca i w ostatnich sekundach po samodzielnej akcji, niezwykły rzut za 3 trafił Paul Pierce. Po tych punktach bostończycy prowadzili 106:101, a posiadanie mieli Clipps, lecz do syreny kończącej to spotkanie zostało już tylko 2.5 sekundy.
Po krótkim czasie wziętym przez Del Negro piłka powędrowała do Crawforda, który równo z syreną trafił „trójkę”, która niestety nie zadecydowała o niczym i ostatecznie Celtics wygrali to spotkanie z wynikiem 106:104.
W tym spotkaniu niezwykle dobrze zagrał Bledsoe, który zdobył podwójną zdobycz i był bliski osiągnięcia pierwszego w swojej karierze triple-double. Ten rozgrywający na swoim koncie miał 23 pkt, 7 zb, 10 ast oraz 2 przechwyty. Tyle samo punktów co młoda „jedynka” gości miał Crawford (23 pkt, 1 zb, 6 ast). Double-double w tym spotkaniu zaliczył również Griffin (20 pkt, 11 zb, 5 ast).
Zdecydowanym liderem drużyny z Bostonu był nie kto inny jak Pierce. Zanotował on 22 punkty, 5 zbiórek oraz 4 asysty.
Boxscore:
Clippers: Bledsoe 23, Crawford 23, Griffin 10, Butler 18
Celtics: Pierce 22, Barbosa i Green 14, Terry 13, Garnett 12
Skrót meczu:
Pozostałe notatki:
- Mimo większej ilości zbiórek (41-29) oraz większej ilości rozdanych piłek (27-21) zawodników gości, lepsi okazali się być Celitcs, co potwierdziło markę tej drużyny.
- Brak Chrisa Paula w drużynie z Los Angeles jest bardzo widoczny. Grając bez niego, Clipps mają już bilans 2-5. Jego nieobecność bardzo dobrze można było zauważyć w końcówce tego spotkania. Miejmy nadzieję, że CP3 jak najszybciej wróci do gry, a Clippers nadal będą zwyciężali.
Clippers bez Paula mają 5-5. Pierwsze 3 meczy wygrali potem wrócił na jeden mecz- i znow. Z tym ze teraz są problemy.
Nie o dziś wiadomo, że bez CP3 Clippers to przeciętna drużyna…jeśli CP3 pechowo dozna kontuzji podczas PO, to Clippers mogą się pakować i przygotowywać na kolejny sezon…Są zbyt zależni od jednego zawodnika…
za to Miami Heat w ogole nie sa uzaleznieni od LBJ i od sedziowania na ich korzysc
Może z tą przeciętną drużyną trochę przesadziłem, ale na pewno nie są zdolni awansować choćby do 2 rundy…