Po tym jak wczoraj Warriors wysoko przegrało na wyjeździe z Rockets dzisiaj doznali równie dotkliwej porażki Chesapeake Energy Arena ulegając miejscowym Thunder aż 21 punktami
Forma Oklahomy przypominała w ostatnim czasie sinusoidę. Zwycięstwo, porażka, zwycięstwo, porażka itd. Dopiero w meczu z Warriors udało im się zanotować drugą wygraną z rzędu, po raz pierwszy od połowy stycznia.
Decydujący o zwycięstwie okazał się run 16-4 Oklahomy na początku czwartej kwarty, w czasie którego 10 punktów zdobył Kevin Martin, trafiając 4 z 5 rzutów z gry, w tym dwie trójki, a gospodarze wyszli na prowadzenie 106-83.
W tym czasie na ławce rezerwowych przebywali Kevin Durant i Russell Westbrook i dwójka liderów Thunder nie musiała już wchodzić na parkiet, a trener Scott Brooks na ostatnie minuty meczu wpuścił na parkiet głębokie rezerwy, które dokończyły spotkanie. Chwilę później podobnie postąpił Mark Jackson.
Na porażkę Warriors oprócz tego, że był to mecz back-to-back mogła mieć wpływ mgła, która zatrzymała zawodników Golden State i nie pozwoliła im wylądować na lotnisku w Oklahomie. Goście musieli w związku z tym dojeżdżać autobusami i taksówkami ze znajdującej się 100 km dalej Tulsy i na miejsce dotarli przed 5 rano.
W szeregach Warriors na parkiecie nie mogliśmy również zobaczyć Jarreta Jacka, który pauzował z powodu urazu prawego barku oraz Andrew Boguta. Australijczyk nie zagrał, ponieważ Jackson stara się go nie przeciążać po powrocie po kontuzji lewej kostki, a jego miejsce w pierwszej piątce zajął Andris Biedrins.
Thunder od punktów Serge Ibaki na 12:10 w pierwszej kwarcie prowadzili już do końca spotkania, a na starcie drugich dwunastu minut po runie 8-0, na które złożyły się punkty Martina i Nicka Collisona ich przewaga sięgnęła już nawet 20 oczek, a statecznie po pierwszej połowie wygrywali 67-49.
Warriors próbowali nawiązać jeszcze walkę o korzystny wynik w trzeciej kwarcie, ale potrafili zbliżyć się dwukrotnie tylko na 11 punktów i to było wszystko na co było ich stać tego wieczoru.
Goście słabo rozpoczęli spotkanie pod względem strzeleckim i trafili w pierwszej kwarcie tylko 9 z 26 rzutów z gry (34,6 proc), a pierwszą połowę skończyli ze skutecznością 37 proc.
Dużo lepiej radzili sobie Thunder, którzy praktycznie przez cały mecz trafiali na wysokim procencie. 61,9 w pierwszych dwunastu minutach, 56,5 po pierwszej połowie, a 50,5 w całym meczu. Wyjątkiem była tylko trzecia kwarta – 37,9 proc.
W szeregach gospodarzy skończyło mecz z minimum 21 punktami na koncie. Durant miał ich 25, Westbrook 22, a Martin 21, rzucając do tego 3-krotnie za trzy.
Bardzo dobrze zagrał Ibaka, który zdobył 15 punktów, z czego 13 już po pierwszej połowie, trafiając nawet zza łuku, 9 zbiórek, 6 bloków i najlepsze w karierze 4 asysty.
W zespole Warriors najwięcej rzucili Stephen Curry i Harison Barnes – po 19 oczek. Rozgrywający potrzebował jednak do tego 20 rzutów, podczas gdy pierwszoroczniak tylko 9. Curry rozdał do tego 11 asyst.
Kolejne, już 32 double-double w sezonie zanotował David Lee, zapisując na swoim koncie 13 punktów i 11 zbiórek.
Następne spotkania obie drużyny rozegrają w piątek. Oklahoma podejmie u siebie Phoenix Suns, natomiast Golden State zagra na wyjeździe z Memphis Grizzlies.
Golden State Warriors – Oklahoma City Thunder 98:119 (22:34, 27:33, 30:23, 19:29)
Liderzy zespołów:
Punkty: Curry, Barnes 19 – Durant 25
Zbiórki: Lee 11 – Perkins 11
Asysty: Curry 11 – Jackson 6
Przechwyty: Lee 2 – Westbrook 4
Bloki: Biedrins 3 – Ibaka 6
You must be logged in to post a comment.