Dzisiejszej nocy w American Airlines Arena odbyło się spotkanie między 1. drużyną na Wschodzie, czyli Miami Heat oraz 3. drużyną na Zachodzie, a chodzi tu oczywiście o Los Angeles Clippers.
Jeszcze przed samym meczem władze klubu oraz trenerzy drużyny z Los Angeles zastanawiali się czy w tym spotkaniu powinna wystąpić już czwórka czołowych zawodników Clipps, a konkretnie chodzi o Paula, Griffina, Billupsa oraz Crawforda. Ostateczną decyzją było wpuszczenie na boisko wszystkich czterech zawodników. Natomiast w Heat nie zobaczymy Chrisa Bosha i Raya Allena, którzy z powodu przeziębienia nie mogli wystąpić w dzisiejszym meczu.
Tak jak wspomniałem na początku, do składu wrócił także Billups, który zaczął ten mecz wychodząc w pierwszej piątce i dzisiejszego wiezoru rozgrywał dopiero 4 spotkanie w tym sezonie. Pierwsza kwarta zaczęła się od podobnych akcjach po obu stronach, lecz po 4 minutach to Heat byli lepsi wygrywając 12:8. Początkowo goście mieli problemy z przejściem z ataku do obrony by zatrzymać szybkie akcje zawodników Miami, co skutkowało kilkoma łatwymi punktami i Vinny Del Negro był zmuszony prosić o czas.
Na 3 minuty przed końcem tej kwarty nadal prowadzili gospodarze, tym razem było 24:21. To spotkanie zapowiadało się naprawdę ciekawie, a jego wyrównany poziom zachęcał do oglądania. Pierwsza kwarta była bardzo udana dla Shane’a Battier, który na swoim koncie miał 9 punktów (3/4 za 3). Po szybkiej i udanej akcji młodego Bledsoe, po pierwszych 12 minutach spotkania z wynikiem 30:29 prowadzili gospodarze, a Clippers wcale nie zamierzali im odstąpić.
W drugiej kwarcie nie zabrakło ciekawych i co najważniejsze skutecznych akcji i na 8:37 min przed zakończeniem pierwszej połowy gospodarze prowadzili 38:33. W drugiej odsłonie tego meczu w drużynie przyjezdnych nieco spadła skuteczność co powodowało powiększenie przewagi do 13 punktów. Miami Heat grali bardzo zespołowo oraz rzucali naprawdę skutecznie za 3.
Mimo powrotu do gry bardzo ważnych zawodników Clippers kompletnie nie radzili sobie w obronie i pozwalali oddawać łatwe rzuty zza linii 7,24 m., a ich gra przypominała koszykówkę, którą grali ostatnio przegrywając 7 z 10 spotkań. Spotkanie coraz bardziej robiło się jednostronne i z pewnością nikomu nie podobało się to, co prezentowali Clipps. Ostatecznie po dwóch kwartach zdecydowanie lepsi byli gracze Miami Heat, którzy prowadzili 62:50.
Po 24 minutach spotkania najlepszymi zawodnikami w swoich zespołach byli DeAndre Jordan (10 pkt, 4 zb) oraz niesamowity LeBron James, który zdobył już 15 pkt (6/6 z gry), a do tego dodał 2 zbiórki i 3 asysty.
Trzecia kwarta wcale nie była lepsza w wykonaniu gości. Heat męczyli ich obronę, a Clippers nie mogli się pozbierać po kolejnych dobrych trafieniach. Wtedy zacząłem się zastanawiać co trzeba byłoby zrobić, żeby Clipps wrócili do gry z poprzedniego roku. Około 4 minuty tej kwarty goście zaliczyli zryw 11:0.
Heat mieli już 13 celnych „trójek” i nie zamierzali na tym zakończyć. Ich run wynosił już 22:3. Drużyna z LA była kompletnie bez szans. Świetna gra gospodarzy zdecydowanie dominowała na parkiecie, przez co sfrustrowani zawodnicy Clippers dostali przewinienia techniczne (Paul i Griffin). Goście przegrywali już 30 punktami, a przewaga ciągle się powiększała! Po tej kwarcie zawodnicy Żarów wygrywali już 93:68.
Czwarta kwarta zaczęła się od prostych strat gości, które oczywiście wykorzystali zawodnicy Miami. Gospodarze ciągle dominowali, a Clippers byli bezsilni. Na 7 minut przed zakończeniem spotkania zarówno trener Clipps jak i Erik Spoelstra na boisko wpuścił swoich rezerwowych i było już jasne, że przyjezdni z LA nie będzie już podejmować walki. Mecz zakończył się wynikiem 111:89 oczywiście na korzyść Miami Heat i tym samym Żary wygrywają czwarty mecz z rzędu.
Jak zwykle świetne spotkanie zagrał James, który po raz czwarty z rzędu miał na swoim koncie 30 lub więcej punktów i tym razem na swoim koncie zanotował 30 pkt, 5 zb i 6 ast. Obok LBJa najwięcej punktów dla Heat zdobył D-Wade (20 pkt, 6 zb, 7 ast, 4 prz).
W ekipie gości najwięcej punktów zdobył Jordan. Zdobył on 17 punktów oraz zebrał 6 piłek.
Boxscore:
Clippers: Jordan 17, Griffin i Crawford 13, Barnes 10
Heat: James 30, Wade 20, Chalmers 18, Battier 12
Pomeczowe notatki:
- W dzisiejszym dniu do gry powróciło czterech bardzo istotnych zawodników Clippers, lecz oczekiwano od nich i wiele więcej. Bardzo możliwe, że muszą się chwilę „rozegrać” po swoich kontuzjach, więc będę trzymał kciuki, aby tak było.
Jeden z niewielu meczów, gdzie nie oglądaliśmy meczących się z przeciwnikiem Miami. Łatwa i wysoka wygrana była możliwa dzięki zespołowej koszykówce i wysokiej skuteczności zza lini 7 metrów. Jeżeli do gry włączają się Chalmers czy Battier to widać od razu potencjał jakim dysponuje drużyna z Florydy. Szkoda że tak rzadko LeBron i Wade dostają wsparcie od pozostałych kolegów.