– Los Angeles Clippers wreszcie zagrali w pełnym składzie – z Paulem, Griffinem, Crawfordem, Billupsem – ale nie byli w stanie nawet zagrozić świetnie dysponowanym tego dnia gospodarzom z Miami. Heat mogli liczyć – zgadnijcie – na LeBrona Jamesa. LBJ powoli, spokojnie, bez stresu, zaczyna rozwiewać wątpliwości, jeśli chodzi o jego kandydaturę do drugiego z rzędu MVP. Zdobył w 31 minut – 30 punktów (9-11 FG, 4-5 3pt, 8-11 FT), 6 asyst i 5 zbiórek. Pod względem efektywności to był najprawdopodobniej jego najlepszy tydzień w karierze – w czterech ostatnich meczach trafił prawie 73% rzutów z gry, 61,5% trójek, notując średnio coś koło 31/7/7. W każdym spotkaniu tej serii zdobył min. 30 punktów i trafił +60% rzutów. W ostatnich 22 sezonach to dopiero trzecia taka czteromeczowa seria – w 1998 roku streak taki zaliczył Shaquille O’Neal, sześć lat później Amare Stoudemire. Co ciekawe – LeBron dzięki czterem kolejnym meczom z min. 30 punktami wyrównał rekord organizacji – ustanowiony i wielokrotnie wyrównywany przez Dwyane’a Wade’a. Udonis Haslem przekroczył próg 5000 zbiórek.
– Heat pokonali Clippers, głównie dzięki LeBronowi, aż 111:89. Patrząc wstecz, można dodać także, że Żarowi pomógł nie tylko James, ale i przewaga własnego parkietu. W ostatnich pięciu sezonach – od 2008/09 (jak ten czas leci) do dziś – wszystkie dziewięć meczów między Clippers a Heat wygrali gospodarze. W ostatnich pięciu latach to jeden z trzech takich przypadków (Raptors i Rockets – 10 meczów, Magic i Grizzlies – 7).
– Los Angeles Lakers pokonali Charlotte Bobcats. To jedno zdanie jednak nie wystarczy – Jeziorowcy wywalczyli wygraną dopiero po odrobieniu aż 20-punktowej straty. W poprzednim starciu Lakers z Bobcats ci pierwsi także wygrali, jednak również po przeprowadzeniu sporego come-backu, z 18 punktów. Kobe Bryant przed przerwą nie zdobył ani jednego punktu, ale w drugiej połowie – aż dwadzieścia. To dla niego pierwszy taki mecz od grudnia 1997 roku, kiedy po przerwie zdobył wszystkie 27 punktów. Dziś wrócił także do trybu „Magic Johnson” i zebrał 7 piłek oraz rozdał 8 asyst.
– Bobcats po raz pierwszy w swojej historii mieli w jednym meczu aż czterech graczy z dwucyfrową liczbą zbiórek (Mullens 12, Biyombo, MKG, Henderson po 10). Mimo to na tablicach był.. remis, 46-46. Cats byli jedną z trzech drużyn z bilansem 50% lub lepszym we wszystkich starciach z Lakers, ale po tej porażce są 8-9.
– Houston Rockets cały czas grają świetny atak, dziś rzucili Blazersom „takie tam” 118 punktów. Zrobili to po raz dwunasty w tym sezonie (drugie miejsce – sześć). Dziesięć drużyn w lidze jeszcze ani razu nie dobiło do tej granicy. James Harden zdobył 35 punktów, rozdał 11 asyst i zebrał 7 piłek, a przede wszystkim trafił aż 13 z 16 rzutów z gry. Przed przerwą sypnął 20 punktów (8-8 FG). W poprzednim meczu Harden miał 35/12/7. Jest czwartym aktywnym graczem, który w dwóch kolejnych meczach miał 35/7/7 (pozostali: Kobe, LeBron, Wade).
– Damian Lillard został pierwszym graczem w historii NBA, który w 50 pierwszych meczach zdążył zdobyć 900 punktów i trafić 100 trójek.
– Washington Wizards wygrali trzy ostatnie mecze – wszystkie z drużynami będącymi min. 9 meczów nad progiem 50% zwycięstw. W trakcie tej serii pokonali Clippers (w momencie rozgrywania meczu 34-15), Knicks (31-15) i dziś Nets (29-20). To pierwszy taki streak w historii organizacji.
– Detroit Pistons w jednym z dwóch bardzo niespodziewanych zwycięstw przerywających wielkie serie pokonali u siebie SA Spurs 119:109. Wyrównali swój rekord sezonu w liczbie zdobytych punktów, a przede wszystkim zakończyli serię 11 zwycięstw Ostróg. Na pocieszenie dla Spurs – wciąż trwa ich 18-meczowa seria wygranych u siebie. Greg Monroe zdobył 26 punktów, zebrał 16 piłek i rozdał 5 asyst jako pierwszy gracz Pistons od 1997 roku. Grant Hill dokonał jednak tej sztuki w trzydogrykowym starciu z Suns. Miał triple-double 27/16/10. Charlie Villanueva pobił rekord sezonu z 21 punktami.
– Skoro już o triple-double – Hornets pokonali Hawks w Atlancie, a Greivis Vasquez rozegrał jeszcze lepszy mecz niż poprzedni i zanotował TD na poziomie 21 punktów, 12 asyst i 11 zbiórek. To pierwsze triple-double w karierze Wenezuelczyka, a także czwarte, na jakie w tym sezonie pozwolił zespół Hawks. Takim „wyczynem” mogą pochwalić się tylko Bobcats (także cztery). To trzecie w historii organizacji TD 21/11/12 – dwa pozostałe należą do Chrisa Paula (2006). Ostatnim graczem z taką linijką w 36 minut był Kevin Johnson (1997). Vasquez notuje w tym sezonie 14 ppg, 9.4 apg i 4.5 rpg. Na 50 meczów Hornets (we wszystkich wystartował) tylko dwa razy nie był liderem zespołu w liczbie rozdanych asyst.
– Dobra wiadomość dla Hawks – Kyle Korver trafił trzy na sześć trójek i chyba wiecie, co za chwilę napiszę. Jeden z najlepszych strzelców za trzy w historii miał min. jedno trafienie w 43. kolejnym meczu. Tym samym pobił rekord organizacji, który wcześniej należał do Mookie’go Blaylocka (1995/96 – 1996/97). Korver nie wystąpi w konkursie rzutów za trzy podczas tegorocznego All-Star Weekend.
– Carmelo Anthony zdobył w wygranym przez Knicks meczu w Minnesocie aż 36 punktów. To ósmy w tym sezonie mecz, w którym Melo miał +35 oczek. Więcej takich występów mają tylko Kobe Bryant (12) i Kevin Durant (9), ale na osiem spotkań z Melo i 35 punktami Knicks wygrali tylko cztery.
– Jason Kidd rozdał 12000. asystę w karierze. Jest drugim graczem w historii, który przekroczył tą granicę – ale Johna Stocktona (15806) już chyba nie dogoni.
– To jest wydarzenie dnia – Rudy Gay, który niedawno został sprowadzony do Toronto z Memphis Grizzlies, po raz kolejny udowodnił, że dla Raptors był to bardzo dobry ruch. Dzisiaj nie tylko zdobył 23 punkty (17 w 4Q i OT, 5 stl), ale i trafił w ostatniej akcji dogrywki rzut nad Paulem George’m, dzięki któremu Raps niespodziewanie wygrali w Indianie i przerwali serię 15 zwycięstw Pacers u siebie. Ostatnią taką passę Indiana miała w 1999/00. To się nazywa dobre wejście. Gay w pierwszych czterech meczach dla Toronto zdobył 97 punktów, czym zdecydowanie pobił rekord organizacji – wcześniej należący do Donyella Marshalla (78). Pacers ponieśli w tym sezonie tylko cztery porażki u siebie – dwie z Raptors.
– Nie tylko Miami Heat są w formie – OKC Thunder przejechali się dziś po Suns 127:96. Trzy ostatnie mecze wygrali różnicą min. 21 punktów. Pokonali Dallas 112:91, Warriors 119:98 i dziś Phoenix. To w historii organizacji OKC/Seattle (już niedługo) pierwsza taka seria od lutego 1994 roku. Wówczas Sonics mieli serię aż czterech takich wygranych.
– Headline – Kendrick Perkins zdobył 17 punktów. Aż pięciu graczy Thunder przekroczyło próg szesnastu po raz pierwszy od czterech lat. OKC są w tym sezonie 17-1 u siebie przeciwko Zachodowi.
– Golden State Warriors przegrali po raz trzeci z rzędu. Dziś nie dali sobie co prawda wrzucić 140 punktów i 23 trójek, ale Niedźwiedziom wystarczyło skromne, sześciopunktowe zwycięstwo na swoim terenie. To ósme z rzędu zwycięstwo Grizzlies nad Warriors w Memphis. To najdłuższa domowa seria wygranych przeciwko jednej drużynie w historii organizacji z Tennessee na równi z passą przeciwko Wizards (również osiem ostatnich meczów).
– Cleveland Cavaliers pokonali u siebie Orlando Magic. Przerwali zatem swoją 10-meczową serię porażek z zespołem, który dziś przegrał 12. mecz z rzędu. Kawalerzyści nie wygrali z Magikami od lutego 2010 roku. Dobra wiadomość – Nikola Vucević pobił rekord kariery, zdobywając 25 punktów. Dorzucił do tego 13 zebranych piłek. Nawet Kyrie Irving miał mniej, bo 24 punkty, ale aż 15 zdobył po przerwie. Magic w trakcie swojej serii porażek przegrywają średnio 10.6 punktami. Cavs zdobyli +115 punktów w trzech meczach z rzędu po raz pierwszy od 20 lat.
– Carlos Boozer wrócił do Utah. Zdobył co prawda tylko 19 punktów – co przy 32/13 Ala Jeffersona i 21 punktach Paula Millsapa wyglądało średnio – ale w czwartej kwarcie dostarczył aż jedenaście punktów z rzędu dla Bulls. Dla koszykarzy z Salt Lake City to pierwsza domowa porażka z zespołem ze Wschodu od ponad roku. Jazzmeni nie przegrali ze wschodnim zespołem w regulaminowym czasie gry od lutego 2011 roku.
You must be logged in to post a comment.