W poprzednim tygodniu sporo się działo i nie może to zostać niezauważone w naszym kolejnym notowaniu. Dziś nie będzie o jednym zawodniku czy drużynie, dziś czeka Was kilka historii związanych z zawodnikami lub drużynami. Za nami jeden z najlepszych tygodni 67. sezonu.
BOHATER
Moim numerem jeden jest LeBron James czyli pierwszy od czasów Hakeema Olajuwona, który w pięciu kolejnych spotkaniach zanotował 30pkt na poziomie 60% skuteczności (lub więcej, w każdym). LBJ ograł w zeszłym tygodniu Rysie, Rakiety, Clippersów i Jeziorowców notując przeciętnie 31pkt-6.8zb-6as-1.4przech. James ma też w nogach najlepsze w sezonie spotkanie pod względem skuteczności – 13/14 – w pojedynku przeciwko Bobcats. Dzięki postawie LeBrona Miami Heat czyli panujący Mistrzowie ligi wygrali 5 spotkań pod rząd i przy porażce Knicks umocnili się na prowadzeniu w Konferencji Wschodniej, przy okazji wygrywając bardzo prestiżowy bój z L.A. Lakers.
Numer dwa wędruje w ręce największego biletu w NBA, Kevina Garnetta, gracza-legendy, który w zeszłym tygodniu przeszedł granicę 25 000 punktów w karierze. Lider podkoszowy Celtów nie tylko był głównym ogniwem zespołu podczas ciągnącego się do minionej nocy serialu 7 kolejnych wygranych bez Rajona Rondo, ale również postarał się o punktowy rekord sezonu – 27 oczek – przeciwko Raptors oraz inny rekordowy wynik 18 zbiórek – w starciu z 3 dogrywkami – przeciwko Nuggets (przy okazji hamując serię 8 wygranych Denver). KG obok Paula Pierce’a wziął na siebie odpowiedzialność za kolejne wyniki Zielonych i zadał po raz kolejny kłam transferowym spekulacjom na temat swojej osoby. Średnie Garnetta z ostatnich dni to: 18pkt-10zb-3as-1blk.
Trójeczka za niebywały wyczyn dla all starowego środkowego New York Knicks – Tysona Chandlera. Otóż podkoszowy Knicks dotknął wielkiej historii ligi, ocierając się o wynik legendy klubu – Willisa Reeda – notując w trzech kolejnych spotkaniach po 20 zbiórek! Ponadto podobne wyniki zbiórek osiągali w przeszłości Kareem Abdul Jabbar oraz Elvin Hayes, w latach 1970-71. Przy świetnej dyspozycji Chandlera czyli Najlepszego Defensora NBA poprzedniego roku, Knicks wygrali z Wolves, Pistons i Kings, ale musieli przełknąć gorycz porażki w starciu z Clippers oraz Wizards.
Czwarty wybór trafia w ręce szalejącego w rzutach dystansowych i w trykocie Atlanty Hawks, Kyle’a Korvera. Były skrzydłowy Bulls, Jazz i Sixers podczas swojego pierwszego sezonu w Atlancie zaznaczył swoją obecność na kartach historii, bijąc rekord 42 spotkań z rzędu z celną trójką w meczu, Mookie Blaylocka. Korver minionej nocy, w konfrontacji z Dallas Mavericks, został samotnym liderem i pewnie postara się wyśrubować indywidualny rekord do granic optimum. Trzeba powiedzieć śmiało, że Korver z powodzeniem zastępuje w obecnych rozgrywkach oddanego do Nets Joe Johnsona. Wprawdzie charakterologicznie to całkiem inni zawodnicy i Johnson potrafi o wiele więcej zagrać w akcjach jeden na jeden, ale średnia punktowa i skuteczność rzutów niskiego skrzydłowego, to w żadnym wypadku nie jest powód do narzekań Larry’ego Drew. Kyle w tym sezonie notuje przeciętne: 11.6pkt-4.1zb-2.0as.
ANTYBOHATER
JR Smith to topowy szósty zawodnik ligi, jednak ostatniego tygodnia nie może zapisać on do udanych. Obrońca Knicks w ostatnich 3 spotkaniach trafił tylko 3 razy zza łuku, próbując trafić do kosza z dalekiego dystansu aż 14 razy. Swoje najgorsze spotkanie rozegrał on – w dodatku w bezpośrednim boju z Jamalem Crawfordem – przeciwko Clippers, trafiając tylko raz przy dziewięciu próbach z gry. Dla porównania obrońca Clippers w tym samym czasie zanotował 27 oczek i prowadził rywali Smitha do wyjazdowego zwycięstwa w Madison Square Garden. JR już w końcówce stycznia miewał wpadki na poziomie 3-16 z Celtami czy 0-8 z Sixers, ale ostatni mecz pozwolił nam uwierzyć, że z formą czołowego shootera ligi dzieje się coś niedobrego.
DeMarcus Cousins i jego zachowanie zostawiają znów wiele do życzenia. Tym razem podkoszowy Kings przeholował w meczu w Salt Lake City, wdając się w kolejną bezcelową dyskusję z sędziami, doprowadzając po raz 12 w sezonie do przewinienia technicznego (rekordzista tego sezonu) oraz przy okazji wyrzucenia z boiska. Kings przegrali bez potrzebnego im podkoszowego , 91-98 w Salt Lake City, ale 5 dni później zrewanżowali się Jazz-menom na swoim parkiecie (120-109; 13pkt-11zb-6as Cousinsa).
Metta World Peace, najpierw było głośno o jego starciu z Brandonem Knightem, które skutkowało zawieszeniem przez ligę na jedno spotkanie, przeciwko Nets, a następnie Ron Ron popadł w strzelcką niemoc w bardzo prestiżowych spotkaniach Lakers. 2 z 13 rzutów MWP trafił w Bostonie (5pkt), natomiast w Miami odnotował on 3 celne próby przy 11 i nie był stanie zatrzymać rozpędzonego LeBrona Jamesa. Jeśli do tych nieciekawych z lutego statystyk dodamy występ przeciwko Wolves, na poziomie 2/11 to ujrzymy niedoskonałego strzelca, kaleczącego ofensywę Lakers. Co na to Mike D’Antoni?
Na koniec bardziej w katerogii wpadki niż antybohatera – Jason Kidd. Dawno nie widziałem weterana w tak słabej dyspozycji w 67 sezonie. Postawa lidera Knicks jest godna odnotowania, przy 2 tygodniowych porażkach NYK. Kidd zaliczył fatalny mecz przeciwko Pistons, notując 3 punkty przy skuteczności 1-7 z gry, by w stolicy USA, przeciwko Wizards, zakończyć mecz przeciwko Johnowi Wallowi, z ’zerem’ na koncie (0-8 z gry). Na koniec tygodnia Jason zagrał jedno z gorszych spotkań tego sezonu w Madison Square Garden i w pojedynku przeciwko Clippers wyraźnie zostawał z tyłu za Chrisem Paulem i Jamalem Crawfordem. Znów tylko 3pkt i 1/4 z gry mówią same za siebie, a Kidd w tydzień uzyskał 24% skuteczność z pola i wrzucił w 4 meczach – 13pkt. Knicks przy tym przegrali dwukrotnie.
Jak dla mnie to antybohaterem ostatnio jest zdecydowanie trener Milwaukee, nie wykorzystuje niektórych graczy, którzy mogliby wnieść trochę spokoju i nie robiliby głupot.
jak dla mnie brak tu w bohaterach jest Rudy’ego Gay’a, raz – że TOR z nim daje sobie fajnie radę, a dwa – że jego występy (do tego bezpośrednio po przyjściu do nowego zespołu) są elektryzujące :-)