#10 – David Lee
Golden State przegrali co prawda pięć ostatnich meczów przed All-Star Weekend, ale nawet mimo to są szóstą drużyną Konferencji Zachodniej. Wyłączając oczywiście ostatnie mecze – Warriors rozgrywają póki co tak dobry sezon, że w Houston będą mieli podczas Meczu Gwiazd swojego człowieka. Jest nim właśnie David Lee. Dla samego silnego skrzydłowego niedzielny mecz będzie drugim występem w All-Star Game – Lee pojawił się także w Dallas, w ASG 2010 – wtedy był jednak graczem NY Knicks.
Organizacja Golden State Warriors nie miała reprezentanta w Meczu Gwiazd od 1997 roku. Lee jest więc pierwszym all-starem z Oakland po Latrellu Sprewellu. Szesnaście lat bez udziału w ASG to najdłuższa seria w historii NBA. Na szczęście dla Warriors – przerwana przez Lee.
Rzut oka na karierę naszego all-stara – David Lee został wybrany w Drafcie 2005 z trzydziestym numerem. W naborze, w którym do ligi trafili m. in. Chris Paul, Deron Williams, Andrew Bynum, Marcin Gortat, z jedynką Andrew Bogut, obecnie kolega Lee z drużyny, przed Davidem wybrano takich graczy jak Wayne Simien, Yaroslav Korolev, Sean May czy Julius Hodge. Tym bardziej można więc stwierdzić, że Lee był dla Knicks ogromnym stealem. Trzeba też przyznać, że nie był jedyną perłą wyłowioną w tym Drafcie. Znacie ich?
- Danny Granger (17. pick)
- Nate Robinson (21)
- Jarrett Jack (22)
- Brandon Bass (33)
- Ersan Ilyasova (36)
- Monta Ellis (40)
- Lou Williams (45)
- Andray Blatche (49)
- Amir Johnson (56)
- Marcin Gortat (57)
Jak więc widać, z późniejszymi numerami wybierano w tym Drafcie graczy, którzy w NBA radzili i radzą sobie całkiem dobrze. Wymieniłem tylko najważniejsze i najbardziej znane nazwiska.
Wracając do Davida Lee – w debiutanckim sezonie 2005/06 w niecałe 17 minut na mecz notował 5.1 ppg i 4.5 rpg. Jaśniej błysnął już w kolejnych rozgrywkach – notował już w drugim roku średnie na poziomie double-double (10.7 ppg, 10.4 rpg)! Został oczywiście wybrany do meczu między debiutantami a drugoroczniakami. To nie wszystko – rzucił 30 punktów, zebrał 11 piłek i trafił wszystkie 14 rzutów z gry. Sophomores wygrali 155:114. Lee został oczywiście MVP tego spotkania. W tamtym sezonie Lee podczas meczu z Charlotte Bobcats zaprezentował, jak nie łamać zasady Trenta Tuckera. Na 0.1 sekundy do końca spotkania zdołał zapewnić Knicks zwycięstwo.
Przy okazji, dla tych, którzy nie wiedzą, o co chodzi z Trent Tucker Rule – w 1990 roku Knicks podejmowali Bulls, a na 0.1s do końca wynik brzmiał 106:106. Piłkę mieli gospodarze. Spodziewano się wówczas tylko jednej rzeczy – alley-oopa do Patricka Ewinga. Tucker miał tylko odciągnąć uwagę od środkowego. Jak się okazało, to Tucker dostał piłkę, oddał rzut za trzy i trafił. Bulls złożyli protest w tej sprawie, ale został on przez ligę odrzucony. By uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości, NBA wprowadziła zasadę, według której przy mniej niż 0.3s na zegarze do końca kwarty punkty można zdobyć tylko tip-inem lub wsadem. Stąd „Trent Tucker Rule”.
Kolejne sezony to progres Davida Lee. W sezonie 2008/09 (16 ppg, 11.7 rpg) pobił rekordy w liczbie punktów (37) i zbiórek (21). Został wówczas pierwszym Knickiem z 30/20 od 1997 roku (Ewing). Został także jedenastym graczem w historii organizacji z serią 10. double-double. Wreszcie sezon 2009/10 – średnie Lee były już naprawdę godne udziału w All-Star Game. Notował on 20.2 ppg, 11.7 rpg i 3.6 apg. Nasz bohater zastąpił w Meczu Gwiazd Dallas 2010 Allena Iversona. Został pierwszym graczem NYK w tym spotkaniu od 2001 roku (Allan Houston, Sprewell). W Dallas był jednym z dziewięciu debiutantów w All-Star. Rozegrał w Meczu 12 minut, miał cztery punkty i dwie zbiórki. Liczy się jednak udział. W kwietniu 2010 roku, jako zwieńczenie świetnego sezonu dla Lee, zdobył on 37 punktów, 20 zbiórek i 10 asyst w jednym meczu jako pierwszy od 1976 roku (Kareem).
Te rozgrywki były ostatnimi dla niego w barwach Knicks. Po sezonie 2009/10 został niezastrzeżonym wolnym agentem. W sign-and-trade za A. Randolpha, Turiafa i Azubuike trafił do Golden State Warriors. W 2010/11 notował 16.5/10, w ostatnim – prawie 20/10.
Tak w skrócie wyglądała przeszłość naszego bohatera w najlepszej lidze świata. W tym sezonie Lee – jak za chwilę zobaczycie – notuje również bardzo dobre średnie. Co jednak sprawia, że mówi się o nim jako o jednym z najlepszych podkoszowych w lidze? Nareszcie przekłada się to na wyniki Golden State Warriors. Fakt, że podopieczni Marka Jacksona (drugi sezon jako coach) przegrali pięć ostatnich meczów przed przerwą na Weekend Gwiazd, ale czy ktoś przed sezonem myślał, że GSW zaczną sezon od bilansu 30-17? Przez długi czas pukali do Top 4 Konferencji, obecnie zajmują szóste miejsce. Ustępują tylko Spurs, Thunder, Clippers, Grizzlies i Nuggets. Jak większość drużyn Zachodu wyprzedzają LA Lakers, ale też Jazz, Rockets, Blazers..
Postawa Warriors w tym sezonie to cały czas – nawet mimo wciąż trwającej serii porażek – spora niespodzianka. Wygląda na to, że Oakland zobaczy w tym roku play-offs nie tylko na ESPN czy TNT. Jeśli Wojownikom uda się po powrocie po All-Star Weekend szybko przełamać kryzys, najprawdopodobniej zapewnią sobie udział w rozgrywkach posezonowych. Byłyby to pierwsze PO dla Warriors od sześciu lat i drugie od 1994 roku. Kiedy GSW znaleźli się w play-offs po raz ostatni, wyrzucili w pierwszej rundzie rozstawionych z jedynką Dallas Mavericks. Tamte czasy pamięta tylko Andris „25% FT w ostatnich czterech latach” Biedrins, ale i tak obecny skład Warriors, oparty na Lee, na Stephenie Curry’m, który swoją drogą także mógłby znaleźć się w ASG, na Klayu Thompsonie, Andrew Bogucie, Jarrett’cie Jacku. Nie zapominajmy także o debiutancie Harrisonie Barnesie oraz Carlu Landry’m, który wraz z Jackiem stanowi o sile ławki rezerwowych zespołu.
Warriors zdobywają 101 punktów na mecz, to jest ósmy wynik w lidze. Gorzej jest z obroną (24. miejsce), szczególnie w ostatnich meczach. W trakcie serii porażek tracą 118 punktów na mecz! Cztery razy ich rywale notowali więcej niż 115, a wszystko zaczęło się od pamiętnego meczu w Houston, gdzie Rockets zaaplikowali Wojownikom 23 trójki (wyrównany rekord NBA) i rzucili łącznie 140 punktów. GSW są 0-9, gdy tracą 115 punktów. 25-6, gdy 100 lub mniej.
Tyle o sytuacji Warriors, wróćmy do Davida Lee. Nasz bohater jest liderem NBA w liczbie double-doubles (33) oraz występów na poziomie 20 punktów i 10 zbiórek (19). Ma także siedem meczów z 20/10/5 – to drugi wynik w lidze (LeBron 13).
W tym sezonie Lee miał kilka naprawdę ciekawych linijek statystycznych, ale moim faworytem i tak jest triple-double 23/11/11 z meczu z Bobcats. Lee jest pierwszym od 1994 roku podkoszowym Warriors z TD (C. Webber). Z kolei ostatnim Wojownikiem z tak dużą liczbą 20/10 w jednym sezonie był Antawn Jamison (2000/01, 30). GSW są 15-4, gdy Lee notuje 20 punktów i 10 zbiórek.
Teraz, w sezonie 2012/13, średnie Davida Lee to:
- 19 punktów na mecz. Jest dwunastym strzelcem w NBA, wśród silnych skrzydłowych jest drugi (za LaMarcusem Aldridge, którego też będę miał zaszczyt opisać). W drużynie Warriors więcej punktów na mecz zdobywa tylko Stephen Curry (21).
- 10.8 zbiórki na mecz. Jest oczywiście najlepszym zbierającym w Golden State, a w całej lidze lepszych jest tylko sześciu graczy. Znów jest drugim pod tym względem graczem PF – Zach Randolph zbiera po 11.5 piłki.
- 3.8 asysty na mecz. Wśród podkoszowych więcej notują tylko Joakim Noah i Josh Smith (po 4.1). Lee jest lepszy nawet od braci Gasol (po 3.6). Taka średnia to jego rekord kariery. Wiecie, że lubię szukać takich rzeczy – 3.8 apg w sezonie dla gracza z min. 6’9″ (206 cm) to trzeci wynik w historii organizacji Warriors. W 1963/64 dokładnie pięć asyst na mecz rozdawał Wilt Chamberlain. W 1967/68 Nate Thurmond miał 4.2 apg.
- 0.8 przechwytu na mecz.
- 0.2 bloku na mecz. Tak, dobrze napisałem. Tak, dobrze przeczytaliście. Lee nigdy nie był Markiem Eatonem, ale średnio jeden blok w pięciu meczach to dla niego najgorsza średnia w karierze. W 51 meczach Lee zablokował… dziesięć rzutów. W tym sezonie spośród graczy z tak dużą liczbą rozegranych minut mniej bloków mają tylko Ty Lawson i Brandon Jennings. Taki Roy Hibbert w jednym meczu potrafił uzbierać więcej bloków niż Lee w całym sezonie. Jedynym w historii graczem, który przy wzroście 206 cm i 37 minutach na mecz miał tak słabą średnią bloków, był Peja Stojaković (cztery takie sezony).
- 51,4% z gry, 80,4% z wolnych. Lee w każdym sezonie swojej kariery przekraczał 50% FG. W sześciu z nich był graczem kwalifikowanym do ligowych rankingów – spośród aktywnych graczy więcej takich sezonów z min. 50% skuteczności mieli tylko Boozer (8) i Nash (7).
Spójrzcie, jak wyglądały jego statsy w kolejnych miesiącach tego sezonu:
- październik/listopad: 17.4 ppg, 10.7 rpg, 3.9 apg, 49,3% FG (Warriors 9-6)
- grudzień: 22.6 ppg, 11.3 rpg, 3.4 apg, 57,5% FG, 86% FT (12-4)
- styczeń: 18.1 ppg, 11.2 rpg, 4.6 apg, 47,2% FG (8-6)
- luty: 15.7 ppg, 9 rpg, 3.2 apg, 48,6% FG (1-5)
Jak widać, luty nie zaczął się dla niego i Warriors najlepiej. Wciąż jest jednak jedynym graczem w lidze, który notuje 19 ppg, 10 rpg i 3 apg. W historii organizacji GSW tylko czterech koszykarzy dokonało tej sztuki w jednym sezonie.
Dwa razy był Graczem Tygodnia – w poprzednich sezonach tylko raz (2009). Ostatnim Wojownikiem z dwoma takimi wyróżnieniami w jednych rozgrywkach był Baron Davis (2005).
Lee jest także na dobrej drodze do zostania czwartym graczem w historii NBA z dwoma sezonami 19 ppg, 10 rpg, 3 apg, 50% FG, 80% FT – takie wyniki miał już w sezonie 2009/10. Gdyby utrzymał takie średnie, dołączyłby do Garnetta, Birda i Laniera.
W tym sezonie David Lee został też szóstym najmłodszym aktywnym graczem, który uzbierał 8000 punktów i 5000 zbiórek. Młodsi byli tylko LeBron, Bosh, Jefferson, Howard i Smith. Jeśli chodzi o liczbę punktów z pomalowanego, jego 568 punktów to czwarty wynik w lidze (LeBron, Griffin, Monroe).
Lee w sezonie 2012/13 miał serię 12 meczów z 20 punktami, 8 zbiórkami i 50% skuteczności z gry. Tylko trzech innych graczy w historii ligi miało taką passę (Wilt, Kareem, Shaq).
Z zaawansowanych statystyk:
- Z nim na parkiecie Warriors zdobywają 105.7 punkta na 100 posiadań. Bez niego – 98.9
- Ustawienie Lee-Curry-Thompson-Jack-Landry ma najlepszy w lidze eFG – 58% w 283 minuty.
- Lee rozdaje zdecydowanie więcej asyst w drugiej połowie – przed przerwą jego 'assist ratio’ (asysty na 100 posiadań) wynosi 12.9, po przerwie – 20.6.
Mam nadzieję, że udało mi się w miarę uporządkować wszystkie informacje o Davidzie Lee. Nie ukrywam, że jest ich naprawdę dużo – ale świadczy to tylko o tym, jak dobrze w tym sezonie gra. Moim zdaniem zasłużył na udział w Meczu Gwiazd 2013 z dwóch powodów – indywidualnych osiągnięć i wyników drużyny.
#10 – David Lee, silny skrzydłowy
Klub: Golden State Warriors (6. miejsce na Zachodzie, bilans 30-22)
Wiek: 29 lat
Wzrost: 206 cm
Waga: 113 kg
8. sezon w NBA, drugi występ w All-Star Game
You must be logged in to post a comment.