Jutrzejsze 50 urodziny Michaela Jordana rozpoczęły spekulacje na temat powrotu żywej legendy koszykówki na parkiety NBA jako zawodnik. Podobno kilka tygodni temu wygrał on nawet 1 na 1 z Michaelem Kidd Gilchristem.
Wielu twierdzi, że Jordan nawet w wieku 50 lat byłby najlepszym zawodnikiem w Bobcats, których jest właścicielem. To jest nawet możliwe, bo obecnie najlepiej punktującym graczem Cats jest Kemba Walker z nieco ponad 17 punktami na mecz i 5.6 asystami. Gdy MJ wrócił z emerytury i podpisał kontrakt z Wizards w 2001 roku, notował ponad 20 punktów. Było to jednak 12 lat temu. Co by było teraz?
Gdyby Jordan zdecydował się na powrót, co byłoby ogromną sensacją, jego trener Tim Grove mówi, że byłby gotowy. Ostatnio zrobił nawet specjalny program, który miałby umożliwić MJ’owi powrót do formy.
Obowiązki Jordana jako właściciela Bobcats są główną przeszkodą w ponownym zagraniu meczu na parkiecie NBA. Mimo to, Grove mówi, że jeśli dostanie telefon od Michaela, będzie gotowy.
„Grove ma na swoim biurku w domu w Chicago ponad 50 stron z poradami dotyczących ćwiczeń. Z jego wycieczek do Europy i Azji powstała mała biblioteka bazująca na wiedzy o ciele i osobowości Jordana – z tego powstał program powrotu MJ’a w wieku 50 lat.”
„Wierzę w to, że Jordan mógłby znowu z powodzeniem grać w wieku 50 lat. Oczywiście, że trochę rzeczy się zmieniło, ale ciągle myślę, że byłby lepszy od większości zawodników.” Mówi trener właściciela Bobcats.
Co Wy na to? Czy największa legenda koszykówki dałaby radę jeszcze grać w lidze? Mierzyć się z takimi zawodnikami jak Bryant, James czy Durant? Zapraszam do wyrażania swoich opinii.
Nie ma co, już tyle razy odchodził i wracał. 50 lat to zbyt wiele, a brak sukcesu (kontuzja, niske srednie) osłabiło by jego pozycje jako legendę i nr1 w historii
Bardzo ciekawe by to było, głównie marketingowo, bo oglądalność NBA na całym świecie na pewno by wzrosła.
Tylko pytanie: po to MJ’owi? Pieniędzy na pewno mu nie brakuje. Mimo że od wielu lat jest nieaktywny, to i tak jego dochody jako właściciela Rysi i „twarz” marki odzieżowej są niebotyczne.
Co ma do udowodnienia? Że jest najwybitniejszym zawodnikiem w historii?
LeBron i KD muszą jeszcze pograć z 10 sezonów, żeby mieć szansę na dogonienie go. Bryant to mimo wszystko nie to co MJ, pomimo jego wybitności.
Dla mnie pomysł jego powrotu jest poroniony. Jako jedyny zawodnik w historii ma ppg ponad 30 pkt na mecz. Na pewno by spadł poniżej tej magicznej bariery. Grałby po 10-15 minut i rzucały te 12pkt, dokładając po 5 asyst i zbiórek. Warto?
Nie pomoże to Rysion, a jedynie zabierze te 10-15 minut jakiemuś zawodnikowi, który może się rozwinąć.
Niech poczeka do 70tki, będzie większa sensacja.
niech wraca, dostanie pare beretow od Ibaki, Pare Bodiczkow od Lebrona, Irving mu zawiąze kolana, do tego Blake go wezmie ze 3 razy na plakat to sie odechce dziadkowi nba :)
Zobaczymy jak ten twój mutant Bron będzie grał w wieku 35 jak mu spadnie witalność, bo narazie bazuje tylko na warunkach fizycznych – nie ta liga co MJ jeśli chodzi o umiejętności – w tej grze nie liczy się tylko fizolstwo, to kwestia czasu jak obniży loty – wiem, że twój móżdżek nie potrafi sobie tego wyobrazić, ale wspomnisz moje słowa.
Możesz sobie rzucać cyferkami, bo mam je w dupie. Zauważ że MJ miał przerwę w swoim prime, prawie dwa sezony – wrócił i pozamiatał.
Później miał 3 sezony przerwy i wrócił w wieku 38 lat!!! rzucał ponad 22 pkt, 5 as, 5 zb i następny sezon 20 pkt, 3,8 as, 6 zb – Twój Bron prędzej by się zesrał osiągając takie wyniki w tym wieku.
Co do reszty tych patałachów co wymieniłeś, to nawet nie dyskutuję – jeden podróbka centra, drugi to jakiś laps, a trzeci to myszoskoczek – szkoda gadać.
Buhahahaha
Już to widze!
Czekajcie… nie, nie
Jednak tego nie widze :-)
Najlepszy koszykarz jaki kiedykolwiek grał w NBA James Durant i Bryant to mogą mu ręczniki podawać.Nawet w wieku 50l jest w stanie spokojnie zdobywać po kilkanascie pkt w meczu bez egoistycznej gry jak to ma miejsce w przypadku wyzej wymienionych panów.
LeBron i egoistyczna gra. Komentarz roku.
@darren
Stary, swietnie opisałeś całą sytuację.
LBJ jest obecnie liderem jeśli chodzi o te całe cyferki, ale wg mnie lepszym od niego graczem jest Chris Paul. Bronisław jest wypychany przez media na „nowego jordana” (az mi klawa skrzypi jak to pisałem, tfu tfu tfu!), a swoim tekstem trafiasz w sedno – koleś jest po prostu nabuzowany i wyglada/porusza się jak mutacja boksera ze sprinterem. JORDAN był magiczny. Kurde, ten koleś miał tak lekkie ruchy, wygladał jakby mu się czasem już nie chciało grać z tymi amatorami (tak wyglądali przy nim inni, wielcy – naprawdę wielcy koszykarze). Do Jordana mógłbym porównać tylko… Zinedine Zidana, ale jak wiemy to inna dyscyplina (porównanie na zasadzie stylu gry, bycia, poziomu mistrzostwa w swojej profesji). Tak więc MJZidane, LBJC.Ronaldo (podróbka prawdziwego Ronaldo). MAsz rację, siły witalne odejdą i nie zostanie mu nic… To samo czeka Griffina. Dlaczego Garnett jest mimo wieku taki genialny? Bo ma te „coś” czego LBJ nie ma… a Durant? Bez obrazy, to świetny strzelec, ale wygląda jakby był z drewna :) Zamulone, flegmatyczne ruchy. U niego też widać, że polega bardziej na warunkach fizycznych (długie ręce, wzrost) niż na finezji…
Niestety, nastały takie czasy, że koszykówka jest dużo bardziej fizyczna niż piękna, techniczna i finezyjna niż kiedyś… Jeśli chodzi o graczy z finezją dziś to można wymienić CP3 (klasa sama w sobie), D-Wade’a (genialny zawodnik, naprawdę zwinny i dysponuje szerokim wachlarzem zagrań, przy tym nie gra na siłę i jest wszechstronny) i… Bryanta (chociaż ostatnio przegina, za bardzo pajacuje, jak wcześniej na siłę rzucał tak teraz na się podaje, a jak widzę jego „akcje” gdzie sam na sam z koszem czeka 2-3sek na parnera zeby zaliczyc asyste to mam ochotę wyłączyć odbiornik). Jest pokolenie Griffinow, Jamesow, DeAndre Jordanow, Westbrookow, Durantow i innych fizycznie grajacych zawodnikow, ktorzy w wieku 40 lat to będą conajwyzej mecze z trybun oglądać.
Pozdrawiam fanów kosza a nie masy :)
zgadzam się z Tobą – z dwoma wyjątkami. trochę źle przedstawiamy to fizolstwo (ja też w sumie to źle przedstawiłem), bo jednak kiedyś liga była bardziej fizyczna, obrona była lepsza, ostrzejsza gra, a centrzy potrafili bronić – ciężej się grało.
Żeby nas młodsi kibice dobrze zrozumieli – teraz to fizolstwo polega na tym, że kilku zawodników odstaje od reszty jak mutanty, koksy mają przewagę nad resztą też z tego powodu, że liga się zmieniła, obrona to śmiech na sali więc mutanty swoim talentem + tablicą mendelejewa niszczą system a sędziowie traktują ich jak panienki. Śmiem twierdzić, że w latach 90 King James mógłby być tylko Princem Jamsem bo Mourning, Shaq, Olajuwon, Ewing, Mutombo, Barkley, Kemp, Pippen i inni nie pozwolili by wchodzić mu w pomalowane jak w masło, więc albo nauczył by się grać technicznie albo zostałby kolejnym Larry Johnsonem czy innym …
Co do Duranta, to on jednak potrafi rzucać, może nie jest finezyjny super to jednak z wiekiem bedzie sobie radził, bo ten jego rzut jest coraz lepszy.
Pozdro
Z całym szacunkiem panowie. Dla mnie Jordan jest the best of all time i nie ma co dyskutować, zwłaszcza, że NBA odkryłem w 1991 roku, kiedy Mike zdobywał pierwszy pierścień. Pamiętam ilu później graczy wchodziło do ligi i ilu z nich miało przejąć schedę po wspaniałym Byku – Grant Hill, Kobe Bryant, Vince Carter (o nich było najgłośniej) i teraz LeBron James. Wielu z nich sporo osiągnęło, ale na pewno nie prześcignęli Jordana.
Niepotrzebnie jednak deprecjonujecie dorobek jego następców. Przypomnijcie sobie jaka opinię miał Jordan przez pierwsze 5, 6 sezonów. Fakt w swoim czwartym był MVP, ale ciągle jawił się jako superstrzelec. Dopiero później zaczęto doceniać jego defensywne możliwości.
LeBron gra świetny basket podobnie jak Durant (wcale nie jest drewniakiem jak ktoś tu wcześniej napisał) i to jest absolutnie topowy dziś duet. Chciałbym, żeby to właśnie lider OKC zgarnął statuetkę MVP w tym sezonie, ale będzie to trudne zadanie, bo King gra na wysokim poziomie.
Doceniam ich wysiłki, choć nigdy nie postawię ich przed Jordanem. I to tyle.
A Jordanowi zdecydowanie odradzam powrót po tylu latach. Niech nie robi szopki, bo nie musi udowadniać, że będzie lepszy od połowy graczy NBA, bo może się okazać, że na drugą połowę będzie mu już brakowało sił.