Po czterech porażkach w serii podnieśli się w końcu Phoenix Suns. Od pierwszych minut w Rose Garden goście imponowali szybkością i świeżością, co mogło oznaczać, iż świetnie przepracowali okres Weekendu Gwiazd (żaden gracz Słońc nie brał w nim udziału). Marcin Gortat zdobył 12 punktów i miał pięć zbiórek. Suns udanie rozpoczęli spotkanie, wygrywając pierwszą kwartę 36:23, a w niej aż 10 asyst rozdał Goran Dragić.
Suns grali płynnie i pewnie w ataku, wykorzystując swoje dwie wieże – Gortata i Scolę. Obaj otwierającej mecz odsłonie trafili wszystkie 8 rzutów z gry. Warto podkreślić, iż 36 oczek w premierowej kwarcie to najlepszy wynik Słońc podczas 67. sezonu. W dodatku rozpoczęli oni spotkanie od stanu 12:0. Dopiero trafienia dystansowe miejscowych, wśród nich Damiana Lillarda skróciły dystans do graczy z Arizony.
Druga kwarta to najpierw skrócenie dystansu miejscowych dzięki pewnym trafieniom Wesa Matthewsa. Lindsey Hunter jednak zaskoczył rywala i desygnował do gry jego imiennika, Wesa Johnsona. Rezerwowy Słońc zdobył w tej odsłonie aż 12 oczek (63:47 do przerwy).
Po przerwie obudzili się Blazers, za sprawą świetnej postawy przymierzanego do wymian, JJ Hicksona. Były podkoszowy Kings i Cavs wykorzystał w pełni gorszy dzień LaMarcusa Aldridge i wiódł prym w ofensywie Terry’ego Stottsa zaliczając 25pkt i 16zb. Suns znów mogli liczyć na zmienników, tym razem na Jermaine’a O’Neala (9pkt i 13zb).
Czwarta kwarta to powrót do skuteczności LaMarcusa Aldridge’a (w sumie 23 oczka) i zbliżająca się do Słońc pogoń Blazers. Znów ciężar zdobywania punktów wziął na swoje barki Lillard (penetrował, trafiał za trzy). Kiedy wydawało się, że miejscowi zanotują remis i być może przejmą prowadzenie, osobistego spudłował rezerowowy Nolan Smith, a po chwili faulowany został Dragić. Jego celne osobiste przypieczętowały niespodziewane zwycięstwo gości.
Nasz rodak, który przed dwoma dniami celebrował 29. urodziny, spędził na parkiecie 28 minut, podczas których trafił sześć z ośmiu prób z gry. Marcin w swoim dorobku zapisał też pięć zbiórek, asystę, przechwyt oraz blok. 18 punktów dla Suns wywalczył Luis Scola a niespdoziewanie 14 oczek z ławki dołożył Wes Johnson.
Suns wygrali dopiero szósty mecz na wyjeździe, mając na koncie aż 23 porażki w hali rywali. Z bilansem 18-36 nadal są najgorszym zespołem w Konferencji Zachodniej.
Wynik: Portland Trail Blazers – Phoenix Suns 98:102 (23:36, 24:27, 26:21, 25:18)
Najlepsi strzelcy: J.J. Hickson 25, D. Lillard 24, L. Aldridge 23 oraz L. Scola 18, G. Dragic 16, W. Johnson 14.
Niech Gortat weźmie się wreszcie do grania a nie ciągłego narzekania, że nie jest wykorzystywany w ataku. W NBA udało mu się dzięki obronie i niech wreszcie zacznie robić to co potrafi najlepiej. 5 zbiórek w meczu nawet przy Hicksonie to jakiś żart.