Przed sezonem każdy zadawał sobie pytanie czy nowojorczycy dadzą rade kondycyjnie i psychicznie. Do składu doszedł szereg weteranów, a wciąż kontuzjowani byli Iman Shumpert i Amare Stoudemire. W końcu prawdziwym liderem stał się Carmelo Anthony, a trener Mike Woodson przekonał swój zespół do lepszej obrony i jak na razie przynosi to oczekiwany efekt. Cała prawda o drużynie wyjdzie dopiero w serii Playoffs, ale Knicks na pewno mają spory potencjał aby namieszać na Wschodzie.
Bilans: 32-20
Najdłuższa seria: 6 wygranych pod rząd na starcie sezonu(02.11.12-16.11.12)
Ostatnie 10 spotkań: 5-5
Liderem zespołu oczywiście wciąż jest Carmelo Anthony, który po zdobytym złocie olimpijskim wygląda na bardziej zdeterminowanego i skoncentrowanego. Jest drugim strzelcem ligi ze średnią 28.4 punktów na mecz. Przez 31 spotkań pod rząd Melo rzucał 20 i więcej punktów tym samym bijąc w tych osiągnięciach Patricka Ewinga i Richiego Guerina(29). Tylko dwa razy w całym sezonie nie zaliczył dwucyfrowej zdobyczy. Kiedy ma swój dzień jest nie do zatrzymania. Polepszył swoją selekcję rzutową, poprawił grę w obronie, ale ciągle zdarzają mu się mecze kiedy gra na fatalnej skuteczności. Dużo lepiej wygląda odkąd gra na pozycji silnego skrzydłowego i dalej jest pewnym punktem zespołu w końcówkach spotkań.
Świetną robotę pod koszem wykonuje Tyson Chandler. Center Knicks jest X-factorem tego zespołu i graczem bez którego nie mogliby liczyć na dobre wyniki. Trzyma całą defensywę w ramach i kieruje kolegami w obronie. Patroluje pole 3 sekund czając się na bloki. Stara gwardia czyli Kidd, Prigioni i kontuzjowani Camby i Wallace nie wyglądali źle i szkoda szczególnie tego ostatniego, który dawał bardzo dobrą grę z ławki. W rotacji odnalazł się w miarę także Chris Copeland, który daje odpocząć starterom i na pewno ma jeszcze duży margines rozwoju.
Wiele osób mocno krytykowało zakończenie Linsanity(w tym Chuck), bo wydawało się, że dzięki tej historii Knicks zyskali na prawdę wiele. Działacze oddali jednak Lin’a do Rockets, bo nie chcieli mu płacić 15 milionów dolarów w trzecim roku kontraktu, a w jego miejsce zatrudnili Raymonda Feltona. Zaryzykowali i los się do nich uśmiechnął. Felton wygląda dużo lepiej niż w barwach Portland, gdzie zmagał się ze sporą nadwagą i zdecydowanie bliżej mu do formy z sezonu 2010/2011 kiedy to grał najlepszy sezon w swojej karierze w barwach Knicks. Jest ważnym zawodnikiem pierwszej piątki i wraz z Jasonem Kidd’em wyglądają o niebo lepiej niż ich poprzednicy czyli Mike Bibby i Toney Douglas.
Największą bronią drużyny z Nowego Yorku jest gra zawodników z ławki. Multum energii niesie ze sobą wejście każdego z rezerwowych Knicks. Steve Novak świetnie rzuca z dystansu(44.7 %) i pasuje do systemu oraz taktyki trenera Woodson’a. Po kontuzji wrócił Amare Stoudemire i pogodził się z rolą rezerwowego. Wychodzi to na dobre zarówno jemu jak i zespołowi, bo jego wejścia na parkiet wprowadzają dużo świeżości. STAT zaczyna wyglądać co raz lepiej z każdym kolejnym spotkaniem i na pewno będzie ważnym ogniwem w dalszej części sezonu.
Najwięcej do gry wnosi jednak J.R Smith, który jest zupełnie innym zawodnikiem niż jeszcze 2 lata temu i po zgarnięciu tytułu mistrzowskiego w Chinach wrócił na parkiety NBA. Jest kandydatem do nagrody dla najlepszego 6th mana. Jego wartość wzrasta kiedy gra razem z Anthonym, bo świetnie się rozumieją i sobie ufają. J.R to ciągle jeden z najbardziej nieobliczalnych graczy w całej lidze, ale kiedy się wstrzeli to temperatura w hali wzrasta do maximum. Nie boi się oddawać ważnych rzutów co potwierdził już niejednokrotnie.
Największą zaletą graczy Knicks jest na pewno egzekucja w ataku. Zespół jest nastawiony na ofensywę, bo ma ku temu ogromny potencjał. Zawodnicy lubią dzielić się piłką i szukają dla siebie jak najlepszych pozycji. Rzucać z dystansu może praktycznie każdy i rzuty zza łuku to potężna broń nowojorczyków.
Na pewno ciągle mają problemy w obronie, ale ciężko nie zauważyć postępu na tym polu. Jeszcze 2 lata wstecz tracili ponad 106 punktów w każdym spotkaniu, a teraz ta średnia zmalała do 95 i są obecnie 8 obroną w całej lidze ! Jest to zasługa przede wszystkim Mike’a Woodsona, który zaszczepił w swoich graczach wole walki i agresje w defensywie. Największym sukcesem jest namówienie do zaangażowanej obrony swojej gwiazdy z numerem 7, który może nie jest jeszcze wybitnym obrońcą, ale widać u niego większa wolę walki w obronie. Szkoda, że trener Knicks nie poprowadził graczy East w Houston, bo na pewno zasłużył na wyróżnienie.
Największa zagadką dla kibiców Knicks będzie dyspozycja weteranów w serii Playoffs. Nie wiadomo na ile starczy sił starszym graczom i czy będą wstanie wnieść do zespołu jeszcze więcej niż dotychczas. Z drugiej strony weterani mogą wnieść do zespołu spokój i jeszcze bardziej zmotywować Melo do niesamowitych występów. Carmelo Anthony będzie stał przed wielkim wyzwaniem, bo to on będzie musiał wprowadzić swój zespół do finału konferencji co powinno być dla nich celem. Ciężkie zadanie tym bardziej jeśli do gry wróci Derrick Rose. Wszystkie światła będą skierowane na mistrza olimpijskiego i czeka go kolejny sprawdzian czy lidera Knicks stać aby poprowadzić swój team do tytułu.
Do składu powrócił Iman Shumpert, który także znacznie podnosi poziom defensywy w swoim zespole. Jest bardzo ważnym zawodnikiem i właśnie jego obrona graczy takich jak Rose czy D-Wade, może doprowadzić do sporej niespodzianki.
Ostatnio Knicks wpadli w dołek i od 4 spotkań nie mogą odnieść zwycięstwa. Spowodowało to spadek na 3 pozycję w konferencji, bo sytuację wykorzystała Indiana Pacers, a po piętach depczą im już rywale z Brooklynu. Knicks na pewno nie będą mieli łatwej przeprawy w Playoffs, ale pokazali, że stać ich na dobra grę szczególnie na własnym parkiecie. Nowojorczykom zostało do rozegrania 30 spotkań. Jeśli szybko wyjdą z kryzysu to powinni być w stanie wygrać około 20 z tych pojedynków. Na razie są królami Nowego Yorku, a marzą też o odebraniu pierścieni. Na finał konferencji potencjału nie brakuje i wszystko zależy od samych zawodników, ale na Miami Heat w pełnym gazie może troszeczkę zabraknąć.
Panie Autorze, ani razu nie użył Pan w swoim artykule żadnego ze słów z tej grupy : „Raymond” oraz „Felton”. Spoko artykuł ale jak dla mnie przez coś takiego jest zdeklasowany do ranig gwiazd basketu. pzdr
Widocznie wcięło mi ten akapit przy przenoszeniu, już wszystko uzupełnione. Dzięki ;)
kamien z serca!