38 punktów Kobe Bryanta pomogło Lakersom pokonać na wyjeździe Mavericks i odnieść trzecie zwycięstwo z rzędu, i to pomimo najlepszego występu w sezonie Dirka Nowitzkiego.
Zapachniało dziś play offami w American Airlines Center, szczególnie, że oba zespoły walczą o nie zawzięcie. Emocje towarzyszyły przez pełne 48 minut i do końca spotkania nie było wiadomo, kto z tego pojedynku wyjdzie zwycięsko. Koszykarscy bogowie sprzyjali dzisiaj jednak drużynie z Los Angeles, ale na pewno nie byłoby tej wygranej, gdyby nie dwie wątpliwe decyzje sędziów w czwartej kwarcie na korzyść Jeziorowców.
Pierwsza z nich miała miejsce na niecałe 7 minut do końca meczu. Mavericks prowadzili 90-87. Piłkę na post up dostał Dirk Nowitzki, bronił go Metta World Peace. Niemiec obrócił się, oddał rzut, ale ten okazał się niecelny. Zbiórkę zaliczył Dwight Howard, Lakers pobiegli do kontry, ale ich akcja została przerwana, ponieważ sędziowie ukarali przewinieniem technicznym Nowitzkiego.
Drik dał upust swojej złości, ponieważ uważał, że był faulowany, czego prowadzący to spotkanie arbitrzy nie zauważyli. Jak później pokazały telewizyjne powtórki jego pretensje były w pełni uzasadnione, gdyż w momencie oddawania rzutu przez Niemca dłoń Peace’a znajdowała się na jego rękach.
MVP Finałów sprzed dwóch lat do tego momentu ani razu nie pomylił się z linii rzutów wolnych trafiając 4 osobiste, a w całym sezonie jego celność wynosi 81,3 proc. Gdyby sędziowie odgwizdali faul, Nowitzki dostałby się na linię, a trafiając dwa wolne wyprowadziłby zespół na 5-punktowe prowadzenie. Tak się jednak nie stało, rzut osobisty wykorzystał Steve Nash i goście zmniejszyli straty do dwóch oczek.
Kolejna sytuacja miał miejsce na 3 minuty do końca, przy stanie 91-90 dla Lakers. Po niecelnym rzucie Eltona Branda, piłkę zebrał Kobe Bryant i natychmiast pognał na kosz przeciwników. Podczas wykonywania dwutaktu został sfaulowany przez O.J. Mayo, ale powtórki nie dały jednoznacznej odpowiedzi, czy rzeczywiście doszło do przewinienia. Zawodnik Mavs, podobnie jak wcześniej Nowitzki dał wyraz niezadowolenia z tej decyzji, za co również został ukarany faulem technicznym.
Rzut osobisty ponownie wykorzystał Nash, a następnie Bryant trafił swoje dwa wolne i Jeziorowcy objęli 4-punktowe prowadzenie.
Gracze Mavs się jednak nie poddali i po trójce Mayo, która była dopiero jego drugim celnym rzutem z gry w tym meczu, zmniejszyli straty do jednego oczka. Jak to zwykle w takich przypadka bywa w zespole z Los Angeles piłka trafiła do Kobego. Ten jednak podwojony oddał ją do Nasha, a jego celny rzut zza łuku wyprowadził Lakers na prowadzenie 99-95.
O czas poprosił trener Dallas Rick Carlisle, a chwilę później Nowitzki przypominał siebie z finałów z 2011 roku przeciwko Miami Heat. Pomimo dobrej obrony World Peace’a znalazł drogę do kosza, będąc jednocześnie faulowanym przez Howarda. Niemiec pomylił się jednak z linii, a w następnej akcji Bryant trafił rzut z prawego rogu, po świetnym pump fake’u, obok przelatującego bezradnie w powietrzu przy próbie bloku Vince’a Cartera.
Kolejną świetną akcją odpowiedział Nowitzki, a po wykorzystaniu tylko jednego z dwóch wolnych przez World Peace’a Mavs tracili 3 punkty na 17 sekund do końca meczu. Po akcji rozpisanej przez trenera Dallas, Carter znalazł wrogu Mayo, ale jego próba doprowadzenia do remisu okazała się niecelna i wynik spotkania ustalił osobistymi Bryant.
Zwycięstwo w tym pojedynku było ważne zarówno dla jednej, jak i drugiej drużyny, ponieważ przybliżało do upragnionej ósmej pozycji na Zachodzie, gwarantującej udział w play off. Gdyby to Mavs dziś wygrali zrównali by się bilansem z Jeziorowcami, wyprzedzili ich w tabeli i awansowali na 9 miejsce. Tą odnieśli jednak Lakers, dla których było to trzecie zwycięstwo z rzędu po przerwie na Weekend Gwiazd i dzięki temu tracą już tylko 2,5 meczu do Houston Rockets.
Do wygranej poprowadził ich Bryant, który zdobył 38 punktów, z czego 14 w czwartej kwarcie, w tym 7 w ostatnich trzech minutach meczu. Był dziś nie do zatrzymania i żaden z obrońców Mavs nie mógł znaleźć na niego recepty, a szczególnie imponujące były jego trzy niezwykle ciężkie, celne rzuty z rzędu pomimo świetnej obrony debiutanta Jae Crowdera.
Już po raz 23 w sezonie osiągnął granicę co najmniej 30 oczek. Co ciekawe Los Angeles mają w tych spotkaniach ujemny bilans – 9 zwycięstw i 14 porażek. Kobe do 38 punktów dołożył 12 zbiórek i 7 asyst, a także przekroczył dziś granicę 31 tys. zdobytych punktów w karierze i ma już ich na koncie po dzisiejszym spotkaniu 31 027.
Bryanta w zdobywaniu punktów wspomagał Nash, który zdobył najwięcej w sezonie – 20 oczek, z czego 13 w drugiej połowie i podobnie jak Black Mamba trafił 4 z 5 oddanych rzutów za trzy. To jak na Kobe świetna skuteczność, po tym jak w poprzednich 16 meczach trafił tylko 2 trójki na 37 oddanych prób.
9 punktów i 13 zbiórek dodał Howard, ale trafił trzy ważne rzuty osobiste w czwartej kwarcie, który wyprowadziły Lakers na prowadzenie 91-90. 13 oczek z ławki dodał Antwan Jamison, a 11 Jodie Meeks.
Mavs nie udało się dziś wygrać pomimo tego, że najlepsze spotkanie w sezonie rozegrał Nowitzki, notując 30 punktów i 13 zbiórek, co jest jego pierwszym double-double, a ponadto oba te wyniki są jego najwyższymi w bieżących rozgrywkach. Niemiec trafił 11 z 19 rzutów z gry, będąc bezbłędnym zza łuku, 4-krotnie przymierzając celnie za trzy. Podobnie jak Bryant już po pierwszej połowie miał na swoim koncie 16 oczek.
Dallas nie pomogło także to, że mieli przewagę w pomalowanym, gdzie zdobyli 44 punkty, przy 24 Lakers, a także rzucili 16 oczek drugiej szansy przy zaledwie jednym gości.
15 punktów z ławki dołożył Carter, a 14 Brand, a szeregach Mavs zawiedli Mayo, który zdobył 8 punktów, trafiając tylko 2 z 9 rzutów z gry i pudłując najważniejszy rzut w meczu, mogący doprowadzić do remisu na 5 sekund do końca spotkania, i Darren Collison, autor 7 oczek – 3/11 z gry.
Kolejne spotkanie Lakers zagrają w poniedziałek na wyjeździe z Denver Nuggets, natomiast Mavs we wtorek u siebie z Milwaukee Bucks.
Los Angeles Lakers – Dallas Mavericks 103:99 (27:30, 27:24, 25:21, 24:24)
Liderzy zespołów:
Punkty: Bryant 38 – Nowitzki 30
Zbiorki: Howard – Nowitzki 13
Asysty: Bryant 7 – Collison, James 4
Przechwyty: Howarf, Meeks 2 – Nowitzki, Collison 3
Bloki: Howard, Bryant 1 – Carter 1
i elegancko.
Panowie redaktorzy już tropią spisek sędziów i całego NBA pt. „Lakers w play offs” :) Z Portland też oczywiście Lakers wygrali dzięki sędziom.
Spokojnie – sam Kobe wystarczy na play offs. A gdyby nie fatalna gra na swojej tablicy i idąca za tym duża ilość ponowień Mavs, to nie byłoby o czym rozmawiać.
wygrali bo w drużynie mieli koszykarski geniusz. To co wyprawiał było niesamowite. Pozamiatał tak jak to tylko on potrafi. Ile on ma lat ??? Który sezon już gra??? Wierzyć sie nie chce.
Każdy kto uważa, że Lakers wygrali z Portland zasłużenie niech sobie jeszcze raz obejrzy ostatnie minutu i decyzje sędziów. Masakra. I jak tu lubić LAL?
nie wiem czy to wina LAL czy wina jest zasad sędziowania. Codziennie jest jakiś mecz, w którym sędziowie biorą udział w końcowym rezultacie. Akurat padło na Portland-Los Angeles. Niestety, sędziowie mają szansę obejrzeć powtórkę, a zamiast tego częściej dają techniczne faule (jak wczoraj sytuacja z Dirkiem). Dla mnie osobiście jest to oszustwo, ale co poradzić…
A sprawa z tym że Bryantowi i jamesowi wolno wszystko to jest takie przysłowie: Co wolno wojewodzie …
Bryant ma takie przyzwolenie za zasługi, ale james?
hydro12 zgadzam się, choć z całym szacunkiem i sympatią do Jamesa, ale on jest bardziej „nietykalny” przez sędziów niż Kobe. Gość przez ileś meczów nie miał nawet JEDNEGO faulu?Tak siłowo i agresywnie grający gracz?powodzenia.Te techniki są momentami żenujące. Walka o najwyższe cele, więc to normalne, że emocje mogą wziąć górę- w granicach rozsądku-szczególnie przy kwestionowaniu błędów. Za niedługo to będą dawać techniki za oddychanie.
i tak nie wejdą do playoff.
Kobe zagrał bardzo dobre spotkanie, bez dwóch zdań, lecz LAL dostało w prezencie kilka rzutów wolnych/piłek w końcówce (poza nieodgwizdanym faulu na Dirku, MWP jeszcze po łapach go walił jak piłka wyszła na out – transmisja też to dobrze pokazała).