Dzisiejszej nocy grający na własnym parkiecie Miami Heat podejmowali Cleveland Cavaliers – były zespół LeBrona Jamesa. W tym spotkaniu zdecydowanym faworytem był zespół gospodarzy. „Żar” z Miami z bilansem 39-14 zajmuje 1. miejsce na Wschodzie i są bardzo mocnym kandydatem do bycia tegorocznymi Mistrzami NBA.
Goście z Cleveland posiadają świetną gwiazdę jaką jest Kyrie Irving, mają ogromny potencjał, lecz stracili swojego środkowego Andersona Varejao, który nie zagra już do końca tego sezonu i obecnie z bilansem 18-37 zajmują 12. miejsce w Konferencji Wschodniej. Była drużyna LBJ’a nie może się pozbierać po jego odejściu ji dotychczas o fazie Play-offs może tylko pomarzyć. Mimo tych znacznych różnic między tymi zespołami, miałem nadzieję, że spotkanie będzie ciekawe i nie zakończy się różnicą 10 lub więcej punktów.
Spotkanie lepiej rozpoczęło się dla gości z Cleveland. Heat popełnili kilka strat, które skutecznie wykorzystali Cavs i po niecałych 3 minutach meczu to właśnie przyjezdni prowadzili 8:3. Po niezłym odegraniu D-Wade’a do Mario Chalmersa gospodarze zbliżyli się do Cavaliers na jeden punkt, lecz tym samym odpowiedział nie kto inny jak Kyrie Irving. Po 7 minutach spotkania Heat w końcu wyszli na prowadzenie.
Mniej więcej od 9 minuty gry „Żary” z Miami narzuciły takie krycie, które skutkowało łatwymi przechwytami. Niezwykłą „trójką” z ok. 9 m popisał się Chalmers. W następnej akcji Heat celnym trafieniem za 3 popisał się Ray Allen i gospodarze prowadzili już 29:18. Ostatecznie po pierwszej kwarcie drużyna z Florydy wygrywała już 33:20.
Już na początku drugiej kwarty goście popełnili kolejną łatwą stratę, która kosztowała ich 3 punkty. Po kolejnej „trójce” Allena powoli zbliżaliśmy się do 20-punktowej przewagi. Goście nie mogli sobie kompletnie poradzić ze świetną ofensywą, ale i także z niezwykle skuteczną defensywą Miami. Nagle na parkiecie istniał tylko jeden zespół, którym oczywiście byli Heat.
Minęły dopiero 4 minuty tej kwarty, a tablica pokazywała już tak wielką różnicę między drużynami. Zawodnicy z Cleveland co prawda zmniejszyli przewagę do 7 punktów, ale na parkiecie to Heat nadal dominowali. Po pierwszych dwóch bardzo jednostronnych kwartach zdecydowanie prowadzili gospodarze z wynikiem 64:46.
Po pierwszej połowie najlepszym strzelcem w drużynie gości był Dion Waiters, który na swoim koncie miał 12 pkt oraz 2 ast, natomiast w ekipie z Miami najlepiej punktował LeBron James. LBJ po pierwszych 24 minutach zdobył 18 pkt, 2 zb i 3 ast. Warto podkreślić, że zespół gospodarzy do pierwszej połowy był niezwykle skuteczny w rzutach 3-punktowych, bowiem Heat trafili 8 z 10 rzutów za 3, z czego jeden był to niecelny rzut Shane’a Battier z połowy boiska.
Trzecia kwarta zaczęła się od kolejnych punktów Heat, a później jeszcze kolejnych i wydawałoby się, że skoro przewaga sięgała już 20 punktów to jest już po meczu, ale goście się nie poddawali i przewaga zmniejszyła się do 12 punktów, po czym o czas musiał prosić Erik Spoelstra. Timeout wzięty przez trenera gospodarzy zdecydowanie zadziałał, ponieważ różnica między drużynami znowu się zwiększała.
Na 5:28 ładnym trafieniem And One popisał się Irving. W tym chłopaku już teraz widać przyszłego kandydata do nagrody MVP sezonu zasadniczego i nie tylko. W ostatnich minutach tej kwarty niezwykłym strzelcem okazał się C.J Miles, który trafił trzy „trójki” z rzędu, w tym ostatnia w akcji And One, co niespodziewanie dało prowadzenie drużynie z Cleveland. Po trzeciej odsłonie w tym meczu goście prowadzili 82:81 i byłem pod wielkim wrażeniem, że tak młoda drużyna jak Cavs dała radę odrobić ogromną przewagę w meczu przeciwko Miami Heat.
Ostatnia kwarta nie była tak oczywista jak można było się spodziewać patrząc na poprzednie kwarty. Po 2 minutach tej odsłony Cavaliers prowadzili 88:85 i nie zapowiadało się na to, by zamierzali odpuszczać. Heat nie radzili sobie w ataku, przez co nie mogli zdobyć punktów. Zupełnie inaczej było w ekipie Kawalerzystów, którzy zdobywali kolejne punkty, a przewaga sięgnęła już 7 punktów.
Mimo, że Battier trafił za 3 Cavs zdobywali następne punkty, a później kolejnym 3-punktowym trafieniem po stronie gości popisał się Miles. W ważnym momencie świetnym hang time’em popisał się Dwyane Wade, dzięki czemu wymusił przewinienie w akcji And One. Na 3:34 przed końcem spotkania Cavaliers prowadzili 99:96 i po chwili „Żary” z Miami zdobyli kolejne 2 punkty, przez które o czas był zmuszony prosić trener gości – Byron Scott.
Po wziętym czasie nawzajem punkty wymieniali zawodnicy obu zespołów, a na 1:30 przez zakończeniem meczu za 3 trafił Shane Battier i z pewnością to były kluczowe punkty. Chwilę później Mr. Fourth Quarter dzisiaj nie bardzo funkcjonował i w tak istotnym momencie zafundował swojej drużynie dwa air balle.
Na 24.4 sek przed końcem świetnym dunkiem popisał się D-Wade i jego zespół prowadził już 105:101, a szanse na wygraną Kawalerzystów znacznie się zmniejszyły. Goście byli zmuszeni do faulowania, a Mario Chalmers oba rzuty wolne zamienił na punkty. W kolejnej akcji młody Kyrie ponownie zawiódł i rzuty LeBrona były już tylko formalnością, bo było już jasne, że mecz wygrali Heat. Po ciężkiej walce Cavaliers lepsi okazali się Heat, którzy wygrali z wynikiem 109:104.
Najlepszym strzelcem w ekipie przyjezdnych zdecydowanie był Waiters, który zanotował dzisiaj 26 pkt, 2 zb oraz 3 ast, natomiast po 27 double-double w karierze sięgnął Thompson (11 pkt, 12 zb).
W drużynie gospodarzy najwięcej punktów uzyskał James (28 pkt, 3 zb, 8 ast), a zaraz za nim uplasował się Wade (24 pkt, 5 zb, 6 ast).
Boxscore:
Heat: James 28, Wade 24, Chalmers 16, Battier 14
Cavaliers: Waiters 26, Miles 19, Irving 17, Speights i Thompson 11
Pomeczowe notatki:
- W dzisiejszym spotkaniu zdecydowanie zawiódł Mr. Fourth Quarter, czyli Kyrie Irving. Ten młody lider swojej drużyny trafił dzisiaj tylko 6 z 16 rzutów z gry, a co najważniejsze nie dał wsparcia swojemu zespołowi wtedy, kiedy tego potrzebował.
- Niezwykłą siłą w tym spotkaniu okazały się rzuty zza linii 7,24 m. Heat zakończyli ten mecz ze skutecznością 63%. trafili 12 z 19 rzutów za 3.
- Heat zdominowali także Cavs pod względem łącznej ilości asyst w drużynie (23-18), a każdy wie, że mecze koszykówki wygrywa się grą zespołową.
Skrót z meczu:
You must be logged in to post a comment.