Dzisiejszej nocy mieliśmy okazję obejrzeć spotkanie pomiędzy Indiana Pacers i Los Angeles Clippers. Co ciekawe to był ich pierwszy pojedynek w tym sezonie. Przed tym meczem Pacers z bilansem 36-21 zajmowali 2. miejsce na Wschodzie, natomiast kalifornijscy Clipps mając bilans 41-18 zajmowali 3. miejsce w Konferencji Zachodniej.
Jeszcze przed rozpoczęciem gry, mecz zapowiadał się naprawdę ciekawe, a to dlatego, ponieważ zawodnicy z Indianapolis obecnie są najlepiej broniącym zespołem w lidze a drużyna z LA prawie w każdym meczu prezentuje nam efektowne wsady. Dużo osób mogło zadawać sobie pytanie, czy graczom Clippers uda się pokonać defensywę dzisiejszego przeciwnika oraz, czy Pacers powstrzymają szybkie akcje i świetne dunki gości. Zanim przejdę do meczu wspomnę tylko, żę Roy Hibbert z oczywistych powodów został zawieszony przez ligę i nie mógł zagrać w dzisiejszym spotkaniu.
Spotkanie zaczęło nam się od gry podkoszowej po obu stronach. Przez pierwsze cztery minuty meczu wszystkie punkty były zdobywane „w pomalowanym”. Na początku tego spotkania problemy z trafieniem zza łuku miał Chauncey Billups oraz Caron Butler. Po 6 minutach gry Clippers prowadzili 14:11, a na boisku nie było widać tej świetnej defensywy Pacers.
Na 4 minuty przed końcem tej kwarty George Hill celnym rzutem za 3 doprowadził do remisu. Problemem dzisiejszych gospodarzy były straty, których mieli aż 8 w porównaniu do 2 strat Clipps. Po pierwszej kwarcie goście z Los Angeles prowadzili 26:25.
W drugiej kwarcie Pacers cały czas byli tylko o jeden punkt „w plecy”. W czwartej minucie tej odsłony pierwszą trójkę w tym roku trafił nie kto inny jak wracający do formy Danny Granger. Już w tym momencie na swoim koncie miał 9 punktów na bardzo dobrej skuteczności.
Przez jedną minutę Eric Bledsoe popisał się dwoma przechwytami, które dały 6-punktowe prowadzenie graczom Clipps. To co mogło przerażać kibiców Pacers i nie tylko to ilość strat, ponieważ mieli ich już 13. Wtedy o czas prosił Frank Vogel, a po jego timeoucie za 3 trafił Crawford, co dawało jego drużynie przewagę 9 punktów. W drugiej części tej kwarty zbyt łatwe punkty zdobył Lance Stephenson, przez co Vinny Del Negro był zmuszony wziąć czas.
W rozpoczynającej się ostatniej minucie tej odsłony niezwykłym trafieniem za 3 pod presją czasu popisał się Paul George, a po tych punktach Pacers znowu doszli Clippers na jeden punkt, a w ostatniej sekundzie niesamowitego buzzer-beatera także za 3 pokazał nam David West. Ostatecznie po 24 minutach Clippers prowadzili 49:47, a spotkanie zdecydowanie nam się rozkręcało.
Po dwóch kwartach najlepiej punktującym zawodnikiem w ekipie przyjezdnych był Jamal Crawford, który miał na swoim koncie 12 punktów, a tuż za nim był Chris Paul, bowiem zdobył on 10 punktów, 3 zbiórki i 4 asysty. Najlepszym strzelcem w drużynie dzisiejszych gospodarzy był Paul George. Miał on 10 punktów, 3 zbiórki i 2 asysty.
Na początku trzeciej kwarty DeAndre Jordanowi po oberwaniu w nos zaczęła lecieć krew i musiał na chwilę opuścić parkiet. Po 2 minutach gry w tej odsłonie dzięki rzutom osobistym David West doprowadził swój zespół do prowadzenia i wtedy prowadzenie zmieniało się wraz z posiadaniem piłki.
Niezwykłym dunkiem w 6 minucie tej kwarty popisał się nie kto inny jak Blake Griffin, a tuż po nim świetny wsad zaprezentował nam Lance Stephenson. W drugiej części trzeciej odsłony świetne widowisko zamieniło się w pokaz rzutów wolnych, a po trzech punktach Crawforda z linii rzutów osobistych goście zaczęli powoli wychodzić na prowadzenie, które później wynosiło już nawet 11 punktów. Po 12 minutach gry Clipps prowadzili 76:69.
W decydującej kwarcie Pacers starali się odrobić wywalczoną przewagę gości, co z początku nie bardzo im wychodziło z powodu dużych problemów ze skutecznością i dziwne, ale powodem była także nie najlepsza defensywa, a dobra gra Clippers na 5:30 min do końca dawała im 17-punktowe prowadzenie (91-74). Wtedy o czas był zmuszony prosić trener gospodarzy, a po tej krótkiej przerwie Pacers w ciągu kilkunastu sekund zdobyli 6 punktów.
Po tych punktach z kolejnego timeoutu skorzystał Del Negro, a po jego czasie Pacers zaczęli w błyskawicznym tempie odrabiać straty, a przewaga zmalała do tylko 6 punktów! Role się kompletnie odwróciły i to goście z LA mieli teraz problemy z trafieniem, natomiast zawodnicy z Indianapolis szli jak burza i Clippers mogli zacząć się bać. W tym momencie zimną krew zachował Chris Paul, który trafił dwa bardzo ważne rzuty.
Na 51 sekund przed zakończeniem tego ciekawego spotkania przyjezdni z Miasta Aniołów prowadzili 95:91 i ich pewna wcześniej wygrana stanęła pod wielkim znakiem zapytania, lecz kolejnym niezwykle ważnym trafieniem popisał się rozgrywający gości. Nie zabrakło także dobrego momentu do Shaqtin’a’fool, albowiem chodzi mi o air ball Lamara Odoma.
Szanse Pacers na zwycięstwo i niespodziankę znacznie spadły, gdy CP3 trafił oba rzuty wolne, a później Paul George zaliczył kolejnego air balla w tym meczu, lecz tym razem rzucając zza łuku. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 99:91, a Pacers po tym meczu spadli na 3. miejsce w Konferencji Wschodniej.
Najlepiej punktującym zawodnikiem w tym spotkaniu w drużynie z Los Angeles był Paul (29 pkt, 6 zb, 8 ast), a zaraz za nim najlepiej punktował Crawford (23 pkt,1 zb). Nie obyło się także bez podwójnej zdobyczy, które tym razem osiągnął Griffin (18 pkt, 14 zb, 2 ast).
W ekipie Pacers najbardziej wyróżniającym się zawodnikiem był West (22 pkt, 6 zb, 4 ast). Bardzo dobre spotkanie rozegrał także George (20 pkt 4 zb, 5 ast, 2 prz) oraz Stephenson (16 pkt, 7 zb, 4 ast).
Boxscore:
Clippers: Paul 29, Crawford 23, Griffin 18
Pacers: West 22, George 20, Stephenson 16, Hill i Granger 12
Skrót z meczu:
You must be logged in to post a comment.