Za nami kolejna noc na parkietach najlepszej koszykarskiej ligi na świecie. Heat ustanowili klubowy rekord zwycięstw, Bucks pokonali u siebie Jazz po dogrywce, a Bobcats przegrali już 7 raz z rzędu. O tych spotkaniach możecie szerzej poczytać niżej, zaś o pozostałych w dzisiejszym fleszu.
New York Knicks – Clevelnad Cavaliers 102:97 (24:34, 25:27, 21:13, 32:23)
Knicks przegrywali już 22 punktami, a do tego stracili w pierwszej połowie Carmelo Anthony’ego, który na środku boiska potknął się przez nikogo nie atakowany, doznał urazu kolana, po którym udał się do szatni i już nie wrócił na parkiet.
Później jednak Knicks zaliczyli run 17-4 oraz 15-3 na starcie czwartej kwarty i po drugim celnym wolnym J.R. Smitha doprowadzili do remisu. W czwartej kwarcie goście rzucili 7 trójek, z czego 3 były autorstwem Steve’a Novaka. To oraz blok Tysona Chandlera na Kyrie Irvingu przy próbie doprowadzenia przez tego ostatniego do remisu przyczyniło się do pierwszej wygranej Nowojorczyków w Cleveland od 2006 roku.
Co ciekawe żaden z graczy pierwszej piątki Knicks nie zdobył więcej niż 8 punktów, a najwięcej w meczu rzucił Amare Stoudemire – 22. Rezerwowi gośći rzucili w tym spotkaniu 70 punktów, podczas gdy starterzy 32.
Dla Cavs najwięcej punktów zdobył Mareesse Speights – 23, a do tego trafił swoje pierwsze 10 rzutów z gry. 22 oczka miał na koncie Irving, a aż 12 asyst, najwięcej w karierze, rozdał rozgrywający ostatnio dobre mecze Luke Walton.
Orlando Magic – New Orleans Hornets 105:102 (20:23, 16:23, 34:30, 35:26)
Hornets po celnej trójce Erica Gordona prowadzili już 17 punktami po 4 minutach pierwszej połowy, jednak nie udało im się dowieźć zwycięstwa do końca. Po tym rzucie Magic zanotowali run 22-5 i doprowadzili do remisu po 66.
Później gospodarze osiągnęli jeszcze 9 punktową przewagę 3 i pół minuty do końca meczu, ale ponownie nie potrafili utrzymać wypracowanej przez siebie przewagi. Mieli jeszcze szansę doprowadzić do dogrywki, po tym jak tylko jednego z dwóch wolnych wykorzystał Tobias Harris, ale dobra obrona Orlando w decydującej akcji sprawiła, że Greivis Vasquez musiał oddać trudny rzut zza łuku przez ręce, który jednak nie zalazł drogi do kosza.
Najwięcej punktów dla Magic zdobył Arron Afflalo – 26, a po 15 dodali Harris i powracający po 6-meczowej absencji, spowodowanej kontuzją kolana, Jameer Nelson.
W szeregach Hornets trzech zawodników zapisało na swoim koncie po 17 oczek – Anthony Davis, Gordon i Vasquez. 13 dołożył z ławki Ryan Anderson.
Atlanta Hawks – Denver Nuggets 88:104 (27:28, 23:30, 23:23, 15;23)
Nuggets to chyba najbardziej wyrównany zespół ligi. Nie mają tutaj żadnej wielkiej gwiazdy, zdobywanie punktów jest rozłożone na kilku zawodników, a rezerwowi mogą pełnić rolę starterów, podobnie jak starterzy rezerwowych. Powoduje, że bohaterem spotkania co wieczór może być inny gracz, a dziś byli nim wspólnie Corey Brerwer, który rzucił z ławki 22 punkty oraz Ty Lawson, autor 18 oczek i 8 asyst i poprowadzili swój zespół do 11 zwycięstwa z rzędu u siebie, co jest ich najlepszy wynikiem od 2005 roku, kiedy to na przełomie marca i kwietnia wygrali 12 kolejnych spotkań na własnym parkiecie.
Gospodarze jak zwykle zdominowali swoich przeciwników w pomalowanym zdobywając tam aż 70 punktów, przy 42 Hawks i w punktach z kontry – 29 do 13. Do tego rozdali w meczu 30 asyst, i mają bilans 9-0, jeśli osiągają taki rezultat.
Dla Hawks najwięcej punktów rzucił Al Horford – 19. 15 dodał Josh Smith, przekraczając tym samym barierę 10 tys. punktów zdobytych w karierze. Smith jest także 24 zawodnikiem w historii, który uzbierał na swoim koncie co najmniej 10 tys. punktów, 5 tys. zbiórek, 2 tys. asyst i 1 tys. bloków.
Toronto Raptors – Golden State Warriors 118:125 (28:31, 26:31, 36:21, 28:42)
29 punktów i 11 zbiórek Davida Lee oraz 26 oczek i 12 asyst Stephena Curry’ego pozwoliło Warriors przerwać passę 4 porażek z rzędu i odnieść zwycięstwo na Raptors.
Gościom przegrali pomimo świetnej gry aż czwórki swoich zawodników. 26 punktów zapisali na swoim koncie Rudy Gay i Andrea Bargnani, który już drugi mecz z rzędu zaczął w pierwszej piątce. 23 i 15 zbiórek z ławki dodał Amir Johnson, a z triple-double flirtował Kyle Lowry notując 11 oczek, 11 zbiórek i 9 asyst. Nawet jednak tak dobre występy nie pomogły drużynie z Kanady, dla których była to już 5 porażka z rzędu. Co ciekawe Raptors mają bilans 0-9, kiedy Bargnani rzuca 20 lub więcej punktów w meczu.
Warriros wygrali dzięki wysokiej skuteczności rzutów z gry – 57,3 proc. oraz za trzy 47,1 proc. Do ich składu po 6-meczowej absencji wrócił Andrew Bogut, który zagrał najwięcej w sezonie 30 minut zdobywając w tym czasie 4 oczka i zbierając 8 piłek.
You must be logged in to post a comment.