Przed sezonem zakładaliśmy, że Oklahoma City Thunder bez Jamesa Hardena to nie ten sam zespół, który imponował świetnym zgraniem. Przed rozpoczęciem rozgrywek liczyliśmy na Scotta Brooksa, który musiał jakoś poskładać swój nieco odmieniony zespół. Kolejnym założeniem było zrobienie z Russella Westbrooka lepszej jedynki.
Najdłuższa seria zwycięstw: 12 (24 listopada 2012 – 19 grudnia 2012)
Drużyna z Oklahoma City polega głównie na duecie Westbrook–Durant. Co prawda Ci dwaj zawodnicy czasami zaskakują swoją bardzo niską skutecznością, ale zarówno pierwszy jak i drugi z tej dwójki w tym sezonie notują jedne z lepszych sezonów w swojej karierze. Mimo świetnych osiągnięć Russella i Kevina, co jakiś czas przytrafiają się mecze, w którym piłka obija obręcz. W takich spotkaniach zazwyczaj żaden z graczy nie potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność, co niestety kończy się porażką.
Zdecydowaną słabością Thunder jest wymieniony za Jamesa Hardena – Kevin Martin. Ten zawodnik notuje najlepszy sezon w swojej karierze pod względem skuteczności, lecz niestety nie można powiedzieć by na boisko wnosił więcej niż jego poprzednik. Pamiętamy jeszcze, jak rok temu, gdy RW i KD mieli zły dzień, drużynę przejmował właśnie ten ciemnoskóry brodacz. Niestety, Martin nie zaliczył wielu takich spotkań, co bardzo osłabia zespół z Oklahoma City.
Jeśli chodzi o transfery, które OKC dokonali przed sezonem, to tak jak już przed chwilą wspomniałem – nie wyszło im to na dobre. Krótko mówiąc, gdy na boisko wchodził Harden widać było, że wchodzi gracz, którego trzeba się bać. O wakacyjnym nabytku niestety nie możemy tak powiedzieć.
Mocną stroną Grzmotów jest ich atak. Grają szybko, a pod koszem znajduje się Serge Ibaka, którego ciężko zatrzymać, natomiast główną siłą ofensywy Thunder jest Kevin Durant. Tuż obok niego dominatorem w zespole OKC jest Westbrook, który swoją dobrą grę potwierdził w nie tak dawnym spotkaniu przeciwko Los Angeles Clippers, w którym Thunder ostatecznie wygrali i to właśnie dzięki Russellowi. Grzmoty nie najgorzej spisują się także w defensywie. Są piątym najlepiej broniącym zespołem w lidze i pewnie nie jeden z Was się tego nie spodziewał.
Scott Brooks jest człowiekiem, który jeszcze sezon temu zaskakiwał umiejętnościami działania z zespołem z Oklahoma City. Ze swoich zawodników wyciągał wszystko co najlepsze, lecz w tym sezonie jego marka powoli spada i dość często nie potrafi sobie poradzić z problemami drużyny.
W drugiej części sezonu możemy oczekiwać od tej drużyny wyższej skuteczności wspomnianego wcześniej duetu. Myślę, że w tym roku, podobnie jak w poprzednim, możemy liczyć na Finały NBA. Są one jednak pod wielkim znakiem zapytania, ponieważ równie świetny a nawet lepszy sezon rozgrywają San Antonio Spurs i to zapewne między tymi dwoma zespołami będzie się toczyła walka o mistrzostwo Konferencji Zachodniej.
Przecież Kevin Martin nie przyszedł z wymiany która miała dać jakąś korzyść. On przyszedł jako wypełnienie, by choć troche zapełnić to miejsce po Hardenie. Także nie rozumiem tych oczekiwań co do niego. Tu chodziło o to by jak najmniej stracić bo było wiadome że nie będzie dawał tyle ile dawał brodacz. Nie chcięli „przepłacać” to jest jak jest. Podobnie przecież jest w Chicago. Tyle tylko ze oni wypełnili to miejsce kimś kto bardziej zapełnia powstałą lukę i daje więcej niż Mohammed czy Belinelli którzy zastępują Asika i Korvera.
Belinelli więcej wnosi do ofensywnej gry Bulls niż Korver.
http://www.nba.com/playerfile/marco_belinelli/career_stats.html
http://www.nba.com/playerfile/kyle_korver/career_stats.html
W ogóle Korver źle znajdował się w taktyce Thibsa.
Belinelli jest wszechstronniejszy w ataku, portafi rzucić po koźle czy zasłonie i nie jest tylko spot shooterem.
Korver wyraźnie odżył w Atlancie i wrócił do formy prezentowanej w Utah.
W Chicago tak dobrze nie grał.
Z kolei Włoch ma w Chicago bardzo podobne osignięcia do najlepszych z Nowego Orleanu.
Wystarczy spojrzeć ,że wchodzą mu akcje decydujące w meczu i zalicza spotkania z 20pkt na koncie lub jako najlepszy strzelec.
U Korvera tego prawie nie było, a był dużo droższy od Włocha dostając 5mln USD za sezon.
Przyznam że jestem nieco stronniczy bo bardzo lubiłem Korvera. lubiłem patrzeć na jego rajdy z lewa do prawa by uwolnić się od obrońcy i znaleźć czystą pozycję. Belinelli nie ma tego czegoś. Oogląda sie go mniej przyjemnie.
zestawienie słowa Durant ze zwrotem „niska skuteczność” jest co najmniej nie na miejscu… 50%/40%/90% to fenomenalne liczby. Tak poza tym to warto przeczytac tekst po jego napisaniu bo czyta sie strasznie ciężko. no i podpisuje sie pod GPR
Nie zgodzę się do końca co do słabej roli Martina- jego wyjścia po zasłonie i rzuty za 3 potrafią utrzymać przewagę Thunder w wielu meczach. Prawdziwym problemem jest Perkins, który praktycznie przydaje się tylko w meczach przeciwko zespołom, które mają dominującego centra, a patrząc po obecnej NBA- takich zespołów jest coraz mniej. Już wolałbym Ibakę na centrze.
Zgodze sie oczywiscie z tym co pisal GPR tzn. bledna ocena Martina. Nie byl on liderem w Houston i chyba nikt nie spodziewal sie, ze takim zostanie nagle w duzo silniejszej Oklahomie. Mam jednak wrazenie, ze jego rzuty moga okazac sie jeszcze decydujace w niektorych spotkaniach PO. Co do odejscia Hardena to ja przewrotnie – wszak lubie OKC- ciesze sie z tego faktu. W Grzmotach przy KD i Westbrooku nigdy nie miałbyt okazji rozwinąć sie do obecnego poziomu (chyba w zadnym zespole nie ma miejsca na 3 mocno punktujace gwiazdy, przyklady mozna mnozyc), a tak mamy kolejna gwiazde NBA (w dodatku powszechnie lubiana).
Ten teks o 3-ech mocno punktujacych gwiazdach i oczywiscie dopiero po zaakceptowaniu pomyslalem o Celtics. Lekka modyfikacja: nie ma miejsca na 3 mocno punktujace gwiazdy, z czego jedna nie gra blisko kosza :)