Historia lubi się powtarzać. Tak można podsumować dzisiejsze spotkanie pomiędzy najsłabszymi w lidze Charlotte Bobcats a walczącymi o jak najwyższą pozycję przed play off Boston Celtics. I tak jak przed miesiącem, tak i dzisiaj faworytem meczu byli goście, a zwycięstwo przypadło gospodarzom, które tym razem było o wiele bardziej okazałe.
Wszyscy kibice klubu z Północnej Karoliny zebrani dziś w Time Warner Cable Arena mogli podziwiać teatr jednego aktora – Geralda Hendersona. Obrońca Bobcats rozegrał najlepsze spotkanie w dotychczasowej karierze rzucając 35 punktów, co jest jego nowym rekordem kariery i prowadząc swój zespół do wygranej nad drużyną Celtics. Trafił 11 z 19 rzutów z gry, a do tego był ze błędny z linii rzutów wolnych, wykorzystując wszystkie 12 osobistych.
Spotkanie jeszcze w pierwszej połowie było wyrównane, ale już w drugich 24 minutach meczu mogliśmy oglądać coś co nie zdarza się często – blowout Bostonu.
Jednym z powodów wyraźniej porażki był zapewne brak w składzie Paula Pierce’a, któremu Doc Rivers postanowił dać mecz odpoczynku przed decydującymi pojedynkami w tych rozgrywkach. Trener gości miał w dzisiejszym dniu dać odpoczynek jednemu z weteranów – Piercowi, Kevinowi Garnettowi lub Jasonowi Terry’emu. Wybór padł na tego pierwszego, a Rivers liczył, że uda mu się wywieźć zwycięstwo z Charlotte małym nakładem sił.
Niestety dla niego przeliczył się, jednak później przyznał, że nawet pomimo porażki decyzja o meczu absencji dla najlepiej punktującego Celta w tym sezonie była słuszna.
Ben Gordon, który w całym meczu zdobył 17 punktów z ławki, pytany po meczu, czy traktuje decyzję Riversa jako zlekceważenie przeciwnika tylko wzruszył ramionami. – Mam nadzieję, że będzie odpoczywał kiedy ponownie zagramy z nimi w sobotę – powiedział rezerwowy. – Powiedzcie mu, że może dostać więcej odpoczynku.
Z Piercem na parkiecie czy też bez niego Bobcats byli w tym meczu wyraźnie lepsi, o czym zawodnicy z Bostonu przekonali się w drugiej połowie, a 74 punkty, jakie rzucili dziś Celtics, jest ich najmniejszym wynikiem w tegorocznych rozgrywkach.
Po dwóch kwartach gospodarze wygrywali minimalnie 3 punktami, trafiając na zakończenie pierwszej połowy buzzer beatera, autorstwa Hendersona, by trzecią ćwiartkę rozpocząć od runu 12-3 i po celnym rzucie Michaela Kidda-Gilchrista powiększając swoją przewagę do 12 oczek.
O czas poprosił Rivers, a zawodnicy Celtics zbliżyli się do Charlotte na 6 punktów różnicy, ale to było już wszystko, na co było ich stać tego wieczoru. Gospodarze na przełomie trzeciej i czwartej kwarty zanotowali serię 16-4 i po alley oppie Gordona do Josha McRobertsa osiągnęli 24 punktową przewagę ostatecznie pieczętując swoje zwycięstwo.
McRoberts, dla którego było to już drugie spotkanie w tym sezonie w pierwszej piątce Bobcats od momentu transferu z Orlando Magic za Hakima Warricka, zanotował pierwsze w tym sezonie double-double na poziomie 13 oczek i 10 zbiorek. 10 punktów zapisał na swoim koncie Kemba Walker.
W szeregach gości najskuteczniejsi byli, zastępujący w pierwszej piątce Pierce’a – Jeff Green i grający z ławki Jordan Crawford. Obaj zdobyli po 14 oczek i obaj trafili po 4 rzuty z gry, z ta różnicą, że Green potrzebował do tego 11 prób, podczas gry Crawfrod tylko 6. Po 10 dodali Avery Bradley i Brandon Bass.
Garnett, który przed tym spotkanie potrzebował tylko 9 punktów, by wyprzedzić Jerry’ego Westa i wskoczyć na 15 miejsce w historii NBA na liście najlepszych strzelców trafił dziś tylko 2 z 10 rzutów z gry i zdobył 5 oczek. Teraz potrzebuje tylko 4 punktów i jestem przekonany, że ta sztuka uda mu się w następnym meczu.
Celtics kolejny mecz zagrają już dziś na własnym parkiecie z Toronto Raptors, natomiast Bobcats następny pojedynke mają dopiero w piątek, na wyjeździe, również z drużyną z Kanady.
Boston Celtics – Charlotte Bobcats 74:100 (20:19, 26:30, 15:27, 13:24)
Liderzy zespołów:
Punkty: Green, Crawford 14 – Henderson 35
Zbiórki: Bass 7 – McRoberts 10
Asysty: Lee, Terry 4 – Walker 4
Przechwyty: Bass 2 – Walker 4
Bloki: Bass, Lee, Bradley, Terry 1 – Kidd-Gilchrist 2
swoim oczom nie wierzę…. wygrali? Rysie wygrali jakiś mecz? Wooow, brawa dla nich, chyba się napier***ę za to…