Dzisiejszego wieczoru mieliśmy okazję obejrzeć kilka spotkań o normalnej dla nas porze, a między emocjonującymi meczami w Toronto i Milwaukee w Staples Center odbyło się spotkanie, w którym Los Angeles Clippers podejmowali New York Knicks.
Zarówno zawodnicy z Miasta Aniołów jak i nowojorczycy ostatnio zaliczają wyraźny spadek formy. Clipps wygrali tylko 6 z ostatnich 10 spotkań, natomiast Knicks zwyciężyli 5 meczów. W ostatnich pojedynkach w ekipie z Nowego Jorku nie występował Carmelo Anthony, bez którego ta drużyna nie może sobie poradzić. Kolejnym dużym problemem zespołu gości jest nieobecność podkoszowych – Tysona Chandlera oraz Amare Stoudemire’a.
Spotkanie rozpoczęło się nam od dobrej skuteczności Knicks. Po 4 minutach drużyna z Nowego Jorku prowadziła 13:5. Ten pojedynek zapowiadał się naprawdę ciekawie. Po celnym trafieniu Carona Butlera za 3 w 5:47 min szkoleniowiec nowojorczyków był zmuszony prosić o czas, ponieważ gospodarze zbliżyli się do jego podopiecznych na niebezpieczne 3 punkty. Chwilę później po przechwycie Chrisa Paula, DeAndre Jordan popisał się efektownym dunkiem, który równocześnie dał gospodarzom jednopunktowe prowadzenie.
W ostatnich 3 minutach tego pojedynku zrobiło się jeszcze ciekawiej, a prowadzenie zmieniało właściciela wraz z posiadaniem. Ostatecznie po 12 minutach Clippers prowadzili 21:18, a sami Knicks zakończyli tę kwartę ze skutecznością 33% z gry.
W pierwszych minutach drugiej odsłony gospodarze zaczęli wychodzić na prowadzenie, lecz punkty J.R. Smitha powstrzymały ich zapędy. Na 7 minut przed zakończeniem pierwszej połowy Clipps prowadzili tylko 31:29 i zdecydowanie oba zespoły było stać na więcej. W kolejnych akcjach Knicks doprowadzili do remisu i z minuty na minutę robiło się ciekawiej. Mimo wyrównanej gry, na parkiecie ciągle jednak dominowali gospodarz, a nowojorczycy cały czas utrzymywali bardzo niską skuteczność.
Po pierwszych 24 minutach tego wyrównanego spotkania Clippers prowadzili 44:37. Co ciekawe gospodarze po dwóch kwartach zaliczyli już 10 start, natomiast Knicks mieli ich tylko 4. Zawodnicy z Miasta Aniołów zdecydowanie dominowali pod tablicami schodząc do szatni z 28 zbiórkami, a ich dzisiejsi rywale mieli ich o 10 mniej.
Najlepszym zawodnikiem w ekipie przyjezdnych do tej pory był J.R. Smith, który na swoim koncie miał wtedy 11 punktów, 1 zbiórkę oraz 1 przechwyt, natomiast po stronie najlepszymi graczami Clipps byli: Chris Paul (10 pkt, 3 zb, 4 ast) oraz DeAndre Jordan (8 pkt, 7 zb).
Trzecia kwarta także należała do Clippers, a Knicks cały czas grali tak jakby nie byli sobą, co w widoczny sposób wykorzystywał Blake Griffin między innymi prezentując nam kilka wsadów. Skuteczność i ofensywa gości była na bardzo niskim poziomie, przez co na 6 minut przed zakończeniem tej kwarty zawodnicy z Los Angeles prowadzili już 11 punktami. Na niespełna 4:30 min przed końcem niesamowitym dunkiem po podaniu od Paula popisał się właśnie Griffin. To był czas Blake’a.
Przewaga sięgała już nawet 17 punktów, a Knicks z minuty na minutę grali coraz gorzej i z taką obroną oraz atakiem po prostu nie było szans, żeby mogli to wygrać. Po trzeciej kwarcie gospodarze prowadzili 72:60.
Ostatnia odsłona zaczęła się od kolejnych już punktów Jamala Crawforda. Mimo tego, że to Knicks mieli znacznie lepszą skuteczność w rzutach za 3 to i tak na parkiecie zdecydowanie dominował zespół gospodarzy. Przewaga prawie 20 punktów powodowała, że spotkanie traciło na zainteresowaniu. Wtedy wydawało się, że ta duża przewaga wywalczona przez Clippers jest już tak naprawdę nie do odrobienia, lecz gdy różnica między zespołami spadła do 12 punktów o czas poprosił Vinny Del Negro.
Ostatnie minuty tego pojedynku były bardzo ciekawe, ponieważ nowojorscy Knicks ciągle podejmowali próby odrobienia kilkupunktowej przewagi, lecz niestety nie udawało im się to i spotkanie zakończyło się wygraną Clippers z wynikiem 93:80.
Najwięcej punktów po stronie Knicks zdobył Smith (17 pkt, 6 zb, 1 ast), a zaraz za nim znalazł się Felton (16 pkt, 3 zb, 9 ast). W ekipie z LA po podwójną zdobycz sięgnął Griffin (12 pkt, 12 zb, 3 ast), natomiast najlepszym strzelcem był Paul (2o pkt, 4 zb, 8 ast).
Boxscore:
Knicks: Smith 17, Felton 16, Copeland 13, Kidd 11
Clippers: Paul 20, Butler 14, Griffin, Billups i Crawford 12
Skrót z meczu:
Chris Paul gra tak, że nie wiadomo kiedy, a rzuci te 20 pkt. Propsy dla niego