Dzięki świetnej grze w czwartej kwarcie Miami Heat przedłużyli swoją serię kolejnych wygranych spotkań do 22 i wyrównali drugie najlepsze pod tym względem osiągnięcie, autorstwa Houston Rockets z sezonu 2007/08.
Nie ma mocnych na zespół ubiegłorocznych mistrzów NBA. Przynajmniej na razie. Wczoraj lekarstwa na dobrą grę Heat, tym razem nie mogli znaleźć zawodnicy Toronto Raptors. To właśnie z drużyną z Kanady, 3 lutego, Miami rozpoczęło swoją fantastyczną serię zwycięstw, która trwa do dziś.
Zwycięstwo Heat wcale nie było takie pewne. Co prawda po pierwszych 12 minutach Miami prowadzili już 8 oczkami, a dzięki runowi 8-0 w połowie drugiej kwarty wyszli nawet na 16-punktowe prowadzenie i po pierwszej połowie wygrywali 55:43, jednak w trzeciej odsłonie meczu Raptors wzięli się do pracy i zaczęli powoli odrabiać starty.
Dzięki świetnej postawie Rudy’ego Gay’a, który rzucił wtedy 14 ze swoich 27 punktów w całym spotkaniu, a także DeMara DeRozana Toronto udało się wrócić do gry. Jeszcze na niecałe 4 minuty do końca trzeciej kwarty Heat prowadzili 13 oczkami. Wtedy jednak seria 12-2 wyżej wymienionej dwójki pozwoliła na odrobinie strat i goście prowadzili już tylko 76-73.
Na początku czwartej ćwiartki gospodarze doprowadzili nawet do remisu po 77. Następnie wyższy bieg wrzucili zawodnicy z Florydy i rzucili 28 oczek przy zaledwie 4 (tak czterech) Raptors i było po meczu, a w szeregach Miami na boisku zameldowali się rezerwowi. Toronto podczas tego runu trafiło tylko 1 z 12 rzutów z gry i z tak słabą skutecznością nie mogli nawet myśleć o osiągnięciu dobrego wyniku z zespołem mistrzem NBA.
Najwięcej punktów dla Heat rzucił Dwyane Wade – 24, dokładając do tego 9 asyst. Z triple-double flirtował LeBron James, autor 22 oczek, 12 zbiórek i 8 asyst. 20 z ławki dodał Ray Allen, z czego 14 w ostatniej kwarcie i 4-krotnie trafił zza łuku, a 18 zdobył Chris Bosh, który od momentu odejścia z Raptors nie przegrał jeszcze z zespołem z Kanady.
W drużynie Toronto najwięcej rzucił Gay 27, jednak w czwartej kwarcie nie trafił już żadnego rzutu z gry i z dobył tylko 2 oczka z linii rzutów wolnych. Po 18 dołożyli Jonas Valnciunas i Amir Johnson. Ten pierwszy pokazał kilka bardzo dobrych zagrań w post up, natomiast drugi zebrał 18 piłek. Po 12 oczek zdobyli DeRozan, który trafił tylko 5 z 17 rzutów z gry i Terrence Ross.
Dla Heat było to już 22 zwycięstwo z rzędu. Wyrównali tym samym osiągnięcie Rockets z rozgrywek 2007/08. Dodatkowo jest to druga najdłuższa seria wygranych w historii NBA. Najlepsi są jak do tej pory Los Angeles Lakers z sezonu 1971/72 – 33 wygrane.
Co ciekawe, kiedy Houston osiągało swoją niesamowitą serię ich zawodnikiem był Shane Battier, który teraz reprezentuje barwy Miami. Wtedy drużyna z Teksasu zakończyła rekord przegrywając z Boston Celtics, czyli następnym przeciwnikiem Heat. Czy historia powtórzy się ponownie? O tym będziemy mogli przekonać się już dziś, kiedy mistrzowie NBA zmierzą się z drużyną Zielonych w TD Garden. Raptors kolejny mecz zagrają w środę na wyjeździe z Charlotte Bobcats.
Miami Heat – Toronto Raptors 108:91 (27:19, 28:24, 21:30, 32:18)
Liderzy zespołów:
Punkty: Wade 24 – Gay 27
Zbiórki: James 12 – Johnson 18
Asysty: Wade 9 – Gay 4
Przechwyty: James, Bosh 2 – 5 graczy po 1
Bloki: Andersen, Battier 1 – Lowry, Telfair 1
Jak dzisiaj nie zatrzymają ich moi Celtics, to chyba dopiero Byki, albo najprawdopodobniej Spurs. Tylko to będzie 29 zwycięstw! Nie wiem czy ktoś jest ich w stanie pokonać w play-off. Niesamowite.
Celtics mogą z nimi wygrać. Mają nadal trochę „tego czegoś” potrzebnego do wygrywania z najlepszymi, a ponadto to super prestiżowym mecz dla zielonych, którzy będą chcieli wszystkim coś udowodnić przy tej okazji. Miami natomiast ma nadal straszna dziurę pod koszem, o czym świadczy bodajże 18 zb off. Raptorów…
Seria piękna ale czy oni się czasem nie wypalą przed play off?? Indiana jest naprawdę mocna no i ciekawe co pokażą moje byki jak Derick wróci, robi się coraz ciekawiej. Zachód jest dla mnie jedną wielką niespodzianka tam jest 5 może nawet 6 ekip które mogą wejść do wielkiego finału i wygrać ligę.
Celtics sobie dziś powinni poradzić z Miami. Chyba że mecz weźmie na siebie znów ktoś inny, jak Bosh, Allen, Chalmers itp, bo Lebron ostatnio trochę zniżył loty, wyraźnie odpoczywa.
Heat ma serie zwycięstw imponującą, ale jest to klub ze wschodu i ma znacznie mniejszą konkurencję. 22 zwycięstwa na wschodzie to tak jak 15 zwycięstw na zachodzie w obecnym sezonie. O tym że mają łatwiej to juz nikt nie napisze bo to niepoprawne politycznie.
abstrahując od tego czy heat wygra dziś czy nie
jeśli Wade utrzyma taką forme a Lebron powróci z wakacji
to mistrzostwo zostanie w Heat moim zdaniem
a seria kiedyś się skończy
oby dziś :D
Droga Redakcjo!
Zróbcie coś z Chatem! niech wróci na strone głowną! tracicie czytelników którzy chcą korespondować miedzy sobą ! chat na osobnej zakładce nie jest fajny i niestety traci na wartosci.. na głownej wszyscy go widzą i kazdy moze skomentować często jakiś anonim nawet który przedstawi trafne spostrzeżenie.
Nie chcecie widzieć problemu?
proszę przywróćcie chat na główną!
Pozdrawiam
W imieniu nie tylko swoim ale także pozostałych czytelników.
podpisuję się pod tym.