Wczoraj w NBA rozegrano tylko 4 mecze. Tak małą ilość spotkań zrewanżował nam pojedynek Denver Nuggets z Oklahomą City Thunder. Zawodnicy ze stanu Kolorado pokonali ubiegłorocznych finalistów NBA i przedłużyli swoją serię zwycięstw do 13 meczów. Pewne zwycięstwo na własnym parkiecie odnieśli też gracze Indiany Pacers w pojedynku z Orlando Magic. Poniżej podsumowanie pozostałych spotkań.
Portland Trail Blazers – Milwaukee Bucks 95:102 (23:27, 8:31, 26:19, 38:25)
Brandon Jennings i Monta Ellis poprowadzili wspólnie Milwaukee Bucks do czwartego z rzędu zwycięstwa na Portland Trail Blazers, co jest ich pierwszym takim wyczynem od sezonu 1984/85.
Zwycięstwo Kozłów nie było wcale pewne, pomimo tego, że w drugą kwartę rozpoczęli od runu 16-0 i ograniczyli gości do tylko 8 oczek w tej części meczu. Do tego po celnej trójce Jenningsa na zakończenie pierwszej połowy wyszli na 27-punktowe prowadzenie.
8 punktów zawodników ze stanu Oregon to ich najmniejsza zdobycz w jednej ćwiartce w bieżących rozgrywkach. Spudłowali w niej pierwszych 10 rzutów z gry i trafili tylko 2 z 20 z prób. Popełnili do tego 6 start.
Wydawać by się mogło, że jest po meczu, ale Blazers w drugich 24 minutach spotkania wzięli się do gry i kiedy w czwartej kwarcie Wesley Matthews ukradł piłkę Ellisowi, pognał sam na kosz, kończąc akcję wsadem i Portland zmniejszyło straty do 8 punktów.
To było jednak wszystko, na co tego dnia było stać zawodników gości, a kolejne celne rzuty Bucks zapewniły im drugą wygraną z rzędu.
24 oczka dla Milwaukee rzucił Jennings, a z triple-double flirtował Ellis notując statystyki na poziomie 21 punktów, 9 zbiórek, 8 asyst. Do tego 3-krotnie ukradł piłkę i 3-krotnie zablokował rzuty rywali, co jest jego nowym rekordem kariery. 16 oczek dodał Samuel Dalembert, który zastąpił w pierwszej piątce kontuzjowanego Ersana Ilyasove (ból lewego biodra), a 14 z ławki dorzucił J.J. Redick.
W szeregach Blazers najwięcej zdobył Matthews – 28, który trafił aż 7 razy zza łuku – najwięcej w karierze. LaMarcus Aldridge dołożył 21 punktów, dokładając do tego 15 zbiórek, a 15 oczek rzucił Nicolas Batum.
To była 10 porażka Portland na wyjeździe w ostatnich 11 spotkaniach.
Los Angeles Clippers – Sacramento Kings 101:116 (23:23, 31:33, 29:22, 18:38)
Clippers, którzy przystępowali od tego spotkania jako faworyt dość niespodziewanie przegrali z zespołem Kings i spadli na czwarte miejsce w Konferencji Zachodniej.
Jeszcze przez pierwsze trzy kwarty wszystko szło po myśli drużyny z Miasta Aniołów, a nawet na początku czwartej ćwiartki po celnej trójce Jordana Crawforda osiągnęli swoją najwyższą w meczu, 8-punktową przewagę.
Później jednak do głosu doszli zawodnicy Kings, którzy notując run 13-0, z czego 8 oczek należało do Tyreke’a Evansa, odrobili straty i objęli prowadzenie, którego nie oddali już do końca spotkania.
Do tego w ostatniej kwarcie Clippers pozwolili gospodarzom na zdobycie 38 punktów na 68,8 proc. skuteczności, podczas gdy sami rzucili tylko 18 oczek trafiając tylko 5 z 14 rzutów z gry.
W zespole Sacramento aż 6 zawodników zanotowało podwójną zdobycz punktową. Najwięcej rzucił z ławki Marcus Thornton – 25. 19 zdobył Toney Douglas, z czego 17 w ostatniej części meczu. 13 dodał Patrick Patterson, 11 John Salmons, a po 17 Evans i DeMarcus Cousins, który zebrał także 11 piłek.
Również w szeregach Clippers 6 graczy zapisało na swoim koncie co najmniej 10 oczek. Najlepszym strzelcem był Blake Griffin – 26 punktów. 25 z ławki dołożył Crawford. 13 Caron Butler, a po 11 DeAndre Jordan, Matt Barnes i Chris Paul. Te ostatni rozdał do tego 15 asyst, zebrał 7 piłek, ale aż 6-krotnie tracił piłkę.
You must be logged in to post a comment.