Wszyscy kibice zgromadzeni w Quicken Loans Arena czekali na świetny mecz i się nie zawiedli. Przez pierwsze dwie kwarty gospodarze dominowali mistrzów NBA i wydawało się, że to właśnie w miejscu w którym zaczęła się poważna przygoda LeBrona z koszykówką, seria 23 wygranych z rzędu dobiegnie końca. Extreme Makeover potrzebuje 7 dni aby zniszczyć dom i zbudować drugi od podstaw. LeBron potrzebował 24 minut, aby odrobić 21 punktów i zniszczyć psychicznie wszystkich fanów Cavaliers.
Wydaje się, że buczenie kibiców z Cleveland było jakby mniejsze, gwizdy jakby cichsze, a fani zamiast skupić się na pokazywaniu palca pokoju do swojego „idola”, raczej sięgali po telefony, aparaty, ipody, ipady i wszystkie inne rzeczy, czym mogli uwiecznić tę chwilę. LeBron zresztą sam zadbał o to, aby kibice na długo zapamiętali ten wieczór.
Kyrie Irving i Dion Waiters byli niezdolni do gry i Cavaliers przystępowali do meczu z Heat w ogromnym osłabieniu. Pierwsza kwarta zweryfikowała jednak wszystkie założenia przedmeczowe i okazało się, że to gospodarze lepiej zaczęli to spotkanie. Cavs wykorzystali swoją przewagę pod koszem i regularnie punkty dostarczał Tyler Zeller i Tristan Thompson. Goście wyglądali ospale, sprawiali wrażenie jakby znowu czekali tylko na 2 połowę. Dwyane Wade postanowił przejść obok tego wszystkiego i w pierwszej kwarcie oddał tylko 1 rzut(niecelny) i tyle go było widać. Kawalerzyści wykorzystali szansę, która im się nadarzyła i wygrali pierwszą kwartę 32-24.
W drugiej odsłonie Heat na chwilę tylko wrócili do gry i po celnym rzucie Battiera, gospodarze prowadzili już tylko 1 punktem. Potem jednak Cavs zagrali tak jak w 1 kwarcie i zaczęli uciekać graczom z Miami. CJ Miles trafił 2 trójki i dołożył do tego kolejne 4 punkty, 5 oczek zdobył Wayne Ellington i gospodarze wygrali drugą kwartę 23-10. Aż 7 punktów z tych 10 rzucił Flash, który przebudził się na chwile i tylko dzięki jego celnym akcjom na początku kwarty goście dalej byli w grze. Kyrie Irving nie wiedział za bardzo co powiedzieć, kibice w Cleveland zaczynali powoli wiercić się w swoich siedzeniach, dzwonić do znajomych i mocno wierzyli, że to Kawalerzyści będą stacja kontrolną ekipy Heat. Do przerwy gospodarze zdominowali to spotkanie, wygrywali 44-34 i już byli w ogródku i witali się z gąską.
W szatni Spoelstra(ale raczej LeBron) na pewno nie wygłosił mowy pochwalnej. Jak się potem okazało miało to duży wpływ na przebieg spotkania. Heat zaczęli grać w drugiej połowie po prostu swoją koszykówkę. Na początku drugiej odsłony to Cavaliers powiększyli swoją przewagę do 27 oczek(!!!). Od tego momentu role się odwróciły i to goście zaczęli rozdawać karty. LeBron zaczął szukać wolnych kolegów na obwodzie i efektem tego były 3 trójki Shanne Battiera i jedna Raya Allena. Obrona mistrzów NBA zaczęła funkcjonować i nakręcać szybki atak. 8 punktów dołożył Chris Bosh i gospodarze byli bezradni. Zeller rzucił 5 punktów, a Shaun Linigstone zaczął bawić się w D-Wade’a. Goście wygrali przedostatnią kwartę 34-22 i w całym meczu przegrywali już tylko 77-68. Byli fani LeBrona już wiedzieli co się święci i powoli na ich rękach zaczął pojawiać się pot.
W ostatniej, decydującej o losach spotkaniach części koszykarze z Florydy postanowili pokazać pełnię swoich możliwości. Goście szli za ciosem i odrabiali kolejne straty. Dwa razy zza łuku trafił James i doprowadził swój zespół do remisu. Kibice w Quicken Loans Arena nie dowierzali. Gospodarzy w grze trzymała tylko dobra postawa Ellingotna(2 trójki) i Livingstona, który rzucił w tej kwarcie 6 punktów. Heat jednak nie mieli zamiaru odpuścić i dalej ciągnęli swoje przedstawienie. LeBron zaliczył asysty do Allena i Chalmersa, którzy karali swoich rywali zza łuku i zanotował na swoim koncie 36 triple-double w karierze. Na boisko wbiegł fan Cavaliers z napisem „We miss you, 2014 come back”, który udowodnił, że w Clevelend powoli nienawiść zamienia się w tęsknotę. Heat wyszli nawet na 9 punktowe prowadzenie, ale Cavs potrafili zmniejszyć dystans do 1 punktu. Z linii dwa razy trafił jednak LeBron i gospodarze mieli 5 sekund, aby doprowadzić do dogrywki. Shanne Battier nie dał jednak się oszukać i CJ Miles nie trafił zza łuku.
Nikt nie oczekiwał, że osłabieni Cavaliers dadzą radę wygrać z Heat, ale postawili bardzo twarde warunki graczom z Miami. Goście przez 2 kwarty byli myślami w innej galaktyce i dopiero od połowy 3 kwarty przejęli ten mecz w swoim stylu. LeBron upewnił tylko wszystkich w przekonaniu, że wyścig o nagrodę MVP jest już zakończony i szansa na to, aby statuetka trafiła w inne ręce jest minimalna.
Do wyrównania rekordu Lakersów, brakuje podopiecznym Spoelstry 9 zwycięstw. Aby wyrównać to osiągnięcie muszą wygrać z Pistons, Bobcats, Magic, Bulls, Hornets, Spurs, Knicks, Bobcats i 76ers. Ewentualny mecz o poprawienie tego rekordu rozegrają 9 kwietnia w AAA z Bucks. Punktem kulminacyjnym jest zdecydowanie mecz w San Antonio i jeśli tą przeszkodę uda się pokonać to rekord będzie już na wyciągnięcie ręki. Do pokonania reszty rywali Heat potrzebują tylko i wyłącznie odpowiedniej koncentracji.
Cavaliers przegrali natomiast już swój 4 mecz z rzędu i nie umieją wykorzystać aż 9 meczowej passy porażek Pistons i wyprzedzić ich. Na pewno w takim osłabieniu znacznie ciężej o wygrane, ale dzisiejszy mecz pokazał, że wszystko jest możliwe. Przed Kawalerzystami ciężkie mecze w Houston z Rockets i we własnej hali z Celtics.
Miami Heat 98-95 Cleveland Cavaliers
Heat : Cavaliers:
James 25 pts, 12 reb, 10 ast Ellington 20 pts, 7 reb, 4 ast
Chalmers 17 pts Thompson 18 pts, 8 reb
You must be logged in to post a comment.