Pamiętam jak dziś jeden z dokumentów NBA, w którym czołowi obrońcy ligi mówili o tym jak pilnowali Jordana. Jednym z kluczy było to, by nigdy go nie denerwować, zwracać się tylko z szacunkiem i mówić per „MVP”. Jeśli ktoś wpadł na pomysł by go ostro faulować lub stosować trash-talk to zwykle kończyło się 40 punktami MJa.
Gracze Clippers chyba o tym nie słyszeli. Ich przewinienia na Duncanie tak rozsierdziły Big Fundamentala, że zaliczył 34 punkty (12/19 z gry, 10/10 z linii rzutów wolnych), 11 zbiórek, 3 asysty i 2 bloki.
Drużyna | Bilans | I kw. | II kw. | III kw. | IV kw. | Wynik |
Los Angeles Clippers | 49-24 | 28 | 34 | 17 | 23 | 102 |
San Antonio Spurs | 55-17 | 30 | 31 | 24 | 19 | 104 |
Przebieg spotkania
Spurs lepiej rozpoczęli zawody prowadząc już po kilku minutach 10-4. Podobać się mogła gra pary podkoszowych Duncan – Splitter, którzy sprytem ogrywali swoich rywali.
Trener Del Negro postanowił wykorzystywać przewagę skoczności swoich graczy, ale o ile DeAndre Jordan skutecznie operował wokół obręczy, to Blake Griffin dawał się nabrać na odpuszczenie go na obwodzie i odpalał długie, nieskuteczne rzuty.
Negatywnym wydarzeniem pierwszej odsłony był kolejny uraz Manu Ginobiliego. Argentyńczyk zagrał tylko 3 minuty po tym jak podczas wejścia został uderzony przez DeAndre Jordana kolanem prosto w napięty mięsień uda.
Mógł się podobać rezerwowy garnitur Clippers, a zwłaszcza Crawford i Hollins. Pierwszy z nich wszedł w rytm w drugiej kwarcie i punktował raz za razem bez względu na to kto go pilnował.
Wciąż dominował jednak Tim Duncan, który nawet zemścił się za jeden z wsadów LAC zaliczając akcję 2+1 z zawiśnięciem na obręczy. Nadal prowadzili jednak goście, a po nieodgwizdanym faulu na TD wściekły Popovich o mało nie zabił sędziów. Opanować musieli go wszyscy asystenci.
Po tym jak zareagował Timmy widać było że Clippers zaszli mu za skórę. To nie mogło im dobrze wróżyć, a wyznacznikiem była akcja z końcówki pierwszej połowy gdy weteran przebiegł całe boisko, wyprzedził wszystkich w kontrze i skończył z góry.
Trzecia kwarta przyniosła wyrównanie gry. Z jednej strony wciąż punktował tercet Duncan – Splitter – Parker. Z drugiej odpowiadał Chris Paul i Willie Green. Nieskutecznie wykonywane rzuty wolne gości (głównie umyślnie faulowanego Jordana) sprawiły jednak, że przed ostatnimi 12 minutami Spurs prowadzili 85-79.
Trener Popovich uczulił swoich zmienników by nie powtórzyła się sytuacja z meczu z Nuggets. Wówczas w ciągu zaledwie kilku minuta czwartej kwarty Spurs stracili całą ciężko wypracowaną przewagę. Tym razem Diaw, de Colo i Jackson dopilnowali by do czasu powrotu liderów wynik wciąż wskazywał na miejscowych.
Clippers nie odpuszczali. Kolejne trafienia (Crawford, Jordan i Griffin) zmniejszyły dystans do 3 oczek. Spurs mieli jednak w swoich barwach Tima Duncana. Weteran w ciągu ostatnich 6 minut zdobył 9 punktów – zarówno te na 30 sekund do końca (dające remis) jak i te na 2 sekundy przed syreną (dające wygraną) były absolutnie w stylu HOF.
Wcześniej strachu kibicom w AT&T Center napędził Tony Parker, który został (ponownie przez Jordana) uderzony łokciem w głowę. Francuz powrócił do gry, ale w następnej akcji faulował Paula zanim została wprowadzona piłka co skończyło się rzutem wolnym za faul techniczny i ponownym posiadaniem Clippers.
Chris Paul otrzymał dobrą zasłonę i został przekazany w obronie Borisowi Diawowi. Idealna sytuacja, nie? Niekoniecznie. CP3 co prawda minął Borisa, ale Francuz wybił mu piłkę, a desperacki rzut Griffina okazał się być niecelny i Tim Duncan mógł zostać bohaterem wieczoru.
Pozostałe notatki
- DeAndre Jordan zaczyna być coraz lepszy w zbijaniu piłki na atakowanej tablicy a’la Tyson Chandler.
- Blake Griffin wciąż nie jest gotowy by wziąć zespół na swoje barki w PO – Clippers to cały czas drużyna Chrisa Paula.
- Jeśli LAC chcą grać więcej z DeAndre Jordanem, to muszą się liczyć z tym że będzie rzucał sporo wolnych (wczoraj 1/8 z linii).
- Tiago Splitter jest kluczem dla sukcesów SAS w playoff.
- W końcówce sezonu niezwykle istotne jest to by doprowadzić Ginobiliego i Neala do maksymalnej sprawności.
Filmowe podsumowanie spotkania
Boxscore
Clippers: Griffin 18, Butler 11, Jordan 9, Paul 14, Green 10, a także Odom 8, Barnes 6, Hollins 2, Bledsoe 8, Crawford 16
Spurs: Duncan 34, Leonard 4, Splitter 14, Parker 24, Green 6, a także Bonner 2, Jackson 2, Diaw 3, Neal 8, de Colo 5, Ginobili 2
Jak ja kocham te ostatnie 2-3 tygodnie, kiedy zespoły czują już w powietrzu zapach play-off. Gra staje się znacznie twardsza, techniki, ale też emocje znacznie większe niż na początku sezonu.
jak ja nienawidze Paula za to flopowanie…
MVP Marca
Drogi autorze – w artykule jest drobny bład: „Blake Griffin nie jest gotowy by wciąż…”
Dzięki, wyszło masło maślane. Już poprawiłem.