Za nami kolejna bardzo ciekawa noc na parkietach NBA. Poniżej w telegraficznym skrócie przybliżam przebieg spotkań, które nie zostaną/zostały szczegółowo opisane na naszych łamach.
Orlando Magic @ Atlanta Hawks
Wynik: 88 – 97 (27-23; 17-22; 16-22; 28-30)
Magic są na najlepszej drodze by powalczyć o pierwszy wybór tegorocznego draftu. Wygrali tylko 1 z ostatnich 10 spotkań i mają już tylko 1.5 spotkania przewagi nad ostatnimi w lidze Bobcats.
Wczoraj tylko przez 24 minuty napędzali strachu Hawks. Prowadzona przez tandem Udrih – Vucevic drużyna gości do przerwy przegrywała zaledwie jednym punktem, ale w trzeciej kwarcie ich gra się posypała, a miejscowi po prostu musieli to wykorzystać.
Najlepszym graczem Hawks był rezerwowy Ivan Johnson, który zaliczył solidne double-double korzystając na kolejnym DNP Ala Horforda.
Najlepsi na boisku: Beno Udrih (20 punktów, 7 zbiórek, 8 asyst), Nikola Vucevic (17 punktów, 15 zbiórek) – Josh Smith (21 punktów, 9 zbiórek), Ivan Johnson (21 punktów, 10 zbiórek)
Charlotte Bobcats @ Philadelphia 76ers
Wynik: 92 – 100 (31-22; 15-27; 25-24; 21-27)
Sixers wybrali sobie bezpiecznego rywala by móc zwycięstwem uświetnić wieczór Allena Iversona.
Była gwiazda miejscowych spotkała się bardzo ciepłym przyjęciem fanów, a przyjazny nastrój udzielił się graczom Douga Collinsa, którzy już po 12 minutach mieli 9 punktów deficytu.
Zbilansowany atak jednak szybko odrobił straty, ale trzeba wziąć pod uwagę że nie jest to wielkie osiągnięcie zważywszy na katastrofalną obronę Bobcats.
Ostatecznie Turner, Hawes i spółka dzięki dobrej czwartej kwarcie uporali się z rywalem, a miejscowi kibice mogli być jeszcze dodatkowo zadowoleni bo osiągając granicę 100 punktów ich pupile zagwarantowali im darmowe przekąski.
Najlepsi na boisku: Michael Kidd-Gilchrist (21 punktów, 9 zbiórek), Gerald Henderson (19 punktów, 7 asyst) – Evan Turner (22 punkty, 7 zbiórek), Spencer Hawes (19 punktów, 6 zbiórek, 6 asyst)
Los Angeles Clippers @ Houston Rockets
Wynik: 81 – 98 (29-28; 21-27; 13-30; 18-13)
Dobrze grający przez większość sezonu Clippers zaczynają mieć problemy przed zbliżającymi się Playoff. Ekipa trenera Del Negro przegrała 3 z 4 ostatnich spotkań, a wczorajsze – przeciwko osłabionym Rockets było szczególnie bolesne.
Widząc przed meczem ubranego w garnitur Jamesa Hardena kibice LAC mogli odczuwać ulgę. Na swoim boisku Rockets są jednak bardzo groźni nawet bez brodacza.
Asik, Lin i Parsons w trzeciej kwarcie rozstrzelali gości aplikując im aż 30 punktów i tracąc tylko 13 by uzyskać bezpieczne prowadzenie, którego już nie oddali do końca.
Clippers zaskoczyli brakiem agresywności – oddali zaledwie 14 rzutów wolnych i zdobyli tylko 26 punktów w pomalowanym, a Blake Griffin po tym jak dostał lekcję od Tima Duncana tym razem musiał uznać wyższość podkoszowych gospodarzy, którzy doprowadzili do tego że zebrał zaledwie 3 piłki.
Najlepsi na boisku: Chris Paul (19 punktów, 5 zbiórek, 7 asyst), Blake Griffin (12 punktów) – Chandler Parsons (15 punktów, 9 zbiórek), Omer Asik (13 punktów, 12 zbiórek)
Memphis Grizzlies @ Minnesota Timberwolves
Wynik: 99 – 86 (23-30; 22-20; 20-17; 34-19)
Świetnie grający Ricky Rubio (zabrakło mu tylko 1 asysty do triple-double) długo utrzymywał Timberwolves w grze. Duet Gasol – Conley był jednak w stanie odrobić początkowe straty i dzięki świetnej czwartej kwarcie wyszarpał swoją rekordową 20tą wygraną na wyjeździe w tym sezonie.
Co ciekawe, Grizzlies nie potrafili do końca wykorzystać nieobecności Love’a z Pekoviciem i przewagi siły Gasola i Z-Bo zdobywając w pomalowanym zaledwie 34 oczka.
Duży wkład w wygraną miał rezerwowy gości Darrell Arthur, który w 16 minut na boisku uzbierał 15 punktów. Arthur do spółki z Dayem i Baylessem był członkiem nietypowej piątki, która zbudowała przewagę drużyny z Memphis w ostatniej odsłonie.
Najlepsi na boisku: Marc Gasol (21 punktów, 8 zbiórek, 6 asyst), Mike Conley (19 punktów) – Ricky Rubio (23 punkty, 10 zbiórek, 9 asyst), Derrick Williams (19 punktów)
Oklahoma City Thunder @ Milwaukee Bucks
Wynik: 109 – 99 (32-28; 24-18; 27-37; 26-16)
To był wieczór statystycznych popisów w Milwaukee. Poszalał przede wszystkim Russell Westbrook, który zanotował swoje 6 triple-double w karierze.
Niewiele mu ustąpił Serge Ibaka, który zablokował rywali aż 8 razy – czyli dokładnie 4 razy tyle ile cała drużyna Bucks. Afrykanin z hiszpańskim paszportem dał jednocześnie pokaz siły Larry’emu Sandersowi, który depcze mu po piętach w klasyfikacji najlepiej blokujących. Center Milwaukee nie był w stanie odpowiedzieć mu choćby raz będąc mniej efektywnym od rezerwowego Ekpe Udoha.
Świetnie w końcu grał Kevin Durant, który potrzebował zaledwie 19 rzutów by uzbierać 30 punktów.
Jak się okazało, Thunder potrzebowali bardzo dobrych występów całej trójki by przeciwstawić się nierównym Bucks. Prowadzeni przez Ersana Ilaysovę gospodarze jeszcze na początku czwartej kwarty mieli wynik w granicach remisu i to pomimo słabej gry pary Ellis – Jennnings (w sumie 6/30 z gry). W czwartej kwarcie nie potrafili jednak zachować zimnej krwi, a błędy w obronie ostatecznie kosztowały ich porażkę.
Najlepsi na boisku: Russell Westbrook (23 punkty, 13 zbiórek, 10 asyst), Kevin Durant (30 punktów, 8 zbiórek, 5 asyst) – Ersan Ilyasova (29 punktów, 14 zbiórek), Ekpe Udoh (14 puntów, 11 zbiórek)
Los Angeles Lakers @ Sacramento Kings
Wynik: 103 – 98 (25-37; 28-20; 29-18; 21-23)
W dniu, w którym Kobe Bryant zabierał Wiltowi Chamberlainowi czwarte miejsce na liście najlepszych strzelców Lakers potrzebowali 47 minut i 23 sekund jego gry, a także pomocy sędziów by ograć słabiutkich Kings.
Kolejna kontuzja Steve’a Nasha (zagrał tylko 2 minuty) sprawiła, że Black Mamba musiał wyrównać swój rekord podań z tego sezonu – 14 asyst. Na nic by się to jednak nie zdało gdyby nie najpierw odgwizdanie wymyślonego faulu na nim na 24.8 do końca, a potem nieodgwizdanie przewinienia wyrwanego w powietrze Dwighta Howarda.
W obu sytuacjach muszę stanąć po stronie zdziwionego Cousinsa, który jednak zostaje antybohaterem spotkania – bo w żadnym przypadku nie powinien być graczem, którego rzuty z dystansu mają doprowadzić do dogrywki.
Kibiców Lakers może cieszyć za to gra Gasola, który od trzech spotkań przypomina samego siebie z czasów gdy był kluczowym zawodnikiem LAL.
Najlepsi na boisku: Dwight Howard (24 punkty, 15 zbiórek, 5 bloków), Kobe Bryant (19 punktów, 9 zbiórek, 14 asyst) – Tyreke Evans (21 punktów, 9 zbiórek, 6 asyst), DeMarcus Cousins (19 punktów, 11 zbiórek)
Portland Trail Blazers @ Golden State Warriors
Wynik: 98 – 125 (31-36; 24-29; 23-31; 20-29)
Pochodzący z Oakland Damian Lillard nie będzie dobrze wspominał tej podróży do domu. Jego vis-a-vis Steph Curry kolejny raz w tym sezonie urządził sobie trening strzelecki, trafił 7 trójek i uzbierał 39 oczek by nie pozostawić Trail Blazers złudzeń co do tego kto był wczoraj lepszy.
Pozbawieni kontuzjowanego LaMarcusa Aldridge’a goście (skręcił lewą kostkę) uzyskali aż 22 punkty od pierwszoroczniaka Meyersa Leonarda, ale nie byli w stanie zatrzymać ani Curry’ego, ani świetnie grającego Carla Landry’ego (9/10 z gry, 7/8 z linii rzutów wolnych).
Wczorajsza wygrana Warriors sprawiła, że mają wciąż 1.5 spotkania przewagi nad siódmymi Rockets.
Najlepsi na boisku: Meyers Leonard (22 punkty, 10 zbiórek), Damian Lillard (16 punktów, 8 asyst) – Stephen Curry (39 punktów, 5 zbiórek, 6 asyst), Carl Landry (25 punktów, 10 zbiórek)
You must be logged in to post a comment.