Po wyrównanym i niezwykle emocjonującym do ostatnich sekund pojedynku w Staples Center Los Angeles Lakers pokonali Memphis Grizzlies i utrzymali 8 pozycję w tabeli Konferencji Zachodniej.
Obie drużyny potrzebowały dziś zwycięstwa. Lakers, by w obliczu wygranej Utah Jazz pozostać na ostatnim miejscu gwarantującym udział w play off, a Grizzlies, by zrównać się bilansem z Denver Nuggets i walczyć dalej o trzecia pozycję na Zachodzie i przewagę parkietu w pierwszej rundzie.
W pierwszej połowie to Lakers dyktowali tempo meczu i osiągnęli lekką przewagę. Dobry Ball movement, wsparcie ławki rezerwowych i niezła obrona sprawiły, że gospodarzom w drugiej kwarcie udało się wyjść na 13-punktowe po celnym rzucie za trzy Antawna Jamisona.
Następnie jednak do gry wzięli się zawodnicy gości. Poprawili defensywę, a ciężar zdobywania punktów wzięli na siebie Jerryd Bayless i Austin Daye, których 12 oczek i celny lay up niepilnowanego pod koszem Zacha Randolpha pozwoliły zmniejszyć straty do tylko 4 punktów.
Lakers mają jednak w składzie Kobego Bryanta, który w kolejnej akcji trafił ciężkiego fadeaway’a z faulem nad Baylessem, później zaabsorbował obronę umożliwiając oddanie trójki z czystej pozycji Jamisonowi i po chwili znów trafiając trudny rzut z odchylenia, tym razem na Tonym Allenem. Ta sekwencja najlepszego gracza Jeziorowców pozwoliła im prowadzić po pierwszej połowie 46:39.
W trzeciej kwarcie goście pokazali dlaczego są posiadaczami najlepszej obrony w lidze. Przez pierwsze 6 minut pozwolili Lakers na tylko 1 punkt, autorstwa Dwighta Howarda, wymusili na nich 8 kolejnych spudłowanych prób z gry oraz 5 start podczas gry sami zdobyli 15 punktów, co chwilę obnażając słabości Los Angeles w transition defence.
Do tego w kłopoty z faulami wpadł Howard na początku trzeciej ćwiartki w przeciągu 10 sekund łapiąc dwa szybkie faule, a w połowie tej części meczu kolejny i czterema przewinieniami musiał powędrować na ławkę rezerwowych.
Po akcji dwa plus jeden Randolpha Grizzlies zakończyli run 15-1 i wyszli na prowadzenie 54:47 na 6 minut do końca trzeciej kwarty. I tak jak pierwsza połowa tej części spotkania należała do Memphis, tak druga padła łupem Los Angeles, którzy grali wtedy swoją najlepszą koszykówkę w tym meczu. Szybkie 8 oczek z rzędu i wyjście na jednopunktowe prowadzenie po trójce Steve’a Blake’a zmusił trenera Lionela Hollinsa do wzięcia przerwy na żądanie.
Lakers nie mieli jednak zamiaru zwalniać i po ponownym wznowieniu gry zdobyli 13 kolejnych punktów przy 8 Griizlies i to oni prowadzili przed czwarta kwartą 68:62.
W ostatniej ćwiartce żaden z zespołów nie mógł być pewny zwycięstwa. Gospodarze próbowali powiększyć przewagę i postawić kropkę nad i, ale goście cały czas trzymali się ich blisko nie pozwalając Lakers za bardzo odskoczyć.
Grizzlies po celnym rzucie Randolpha wyszli na jednopunktowe prowadzenie na dwie i pół minuty do końca meczu, ale były to ich ostatnie punkty tego wieczoru. W kolejnej akcji Bryant znalazł pod koszem Pau Gasola, a ten prostym lay upem wyprowadził Jeziorowców na prowadzenie.
Po spudłowanej próbie zza łuku Baylessa okazję na przypieczętowanie zwycięstwa miał Kobe, ale jego rzut okazał się niecelny. Wielką zbiórkę w ataku zaliczył wtedy Blake i kilkanaście sekund później to on stanął przed szansą zapewnienia wygranej swojemu zespołowi, jednak jego rzut za trzy również nie znalazł drogi do kosza.
O czas poprosił Hollins i w ostatnie akcji piłka powędrowała do Mike’a Conley’a. Ten zagrał izolację przeciwko rozgrywającemu Lakers, ale spudłował i piłkę zebrał Howard, który szybko został sfaulowany. Na zegarze zostało 4,1 sekundy do końca meczu. Center Lakers powędrował na linię rzutów wolnych, a do tego momentu trafił 2 z 4 osobistych. Pierwsza próba. Pudło. Druga okazała się skuteczna i gospodarze mieli 2 oczka przewagi.
Grizzlies mieli kolejna szansę na doprowadzenie do dogrywki bądź wywiezienie zwycięstwa z Los Angeles. Piłkę z boku wyprowadzał Tayshaun Prince. Ta ponownie powędrował do Conley’a, który wbiegł pod kosz, jednak w dużym tłoku nie był w stanie oddać celnego rzutu i Lakers odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu utrzymując 8 pozycję na Zachodzie.
Najwięcej punktów dla Jeziorowców zdobył Bryant – 24. Dobre zawody rozegrał Gasol, autor 19 oczek i 9 zbiórek. Po 13 dodali Jamison i Earl Clark, którzy byli jedynymi rezerwowymi jacy pojawili się dziś na parkiecie w drużynie gospodarzy. Po raz kolejny przeciętny mecz przeciwko Memphis zagrał Howard, rzucając tylko 9 punktów i zbierając 10 piłek.
Najlepszym strzelcem Grizzlies okazał się Conley – 21 oczek. 15 dołożył Randolph, 14 Bayless, a wszechstronne spotkanie rozegrał Marc Gasol – 11 punktów, 8 zbiórek i 7 asyst.
Dzięki tej wygranej Lakers dalej zajmują 8 miejsce w Konferencji Zachodniej i mają pół meczu przewagi na Utah Jazz, którzy pokonali dziś pewnie New Orleans Hornets. Do końca sezonu pozostało im do rozegrania 6 pojedynków, najbliższy – derby Los Angeles w niedzielę.
Memphis z kolei pomimo porażki dalej walczą z Nuggets o przewagę parkietu w pierwszej rundzie play off, a w obliczu kontuzji Danilo Gallinariego mają na to dużo większe szanse. Kolejny mecz zagrają również w niedzielę na wyjeździe z Sacramento Kings.
Memphis grizzlies – Los Angeles Lakers 84:86 (18:25, 21:21, 23:22, 22:18)
Liderzy zespołów:
Punkty: Conley 21 – Bryant 24
Zbiórki: Gasol 8 – Howard 10
Asysty: Gasol 7 – Bryant 9
Przechwyty: Gasol 3 – 5 graczy po 1
Bloki: Gasol 2 – Howard, Clark 1
Tylko dwóch rezerwowych w LA wchodzi – co ten d’Antoni ma we łbie myśli kurcze, że wytrzymają jeszcze play-off kondycyjnie wszyscy?
buuu Przyznam ze chciałbym aby LA nie weszło do playoffów.
Nie dlatego że ich nie lubię ale dlatego że byłoby to odnotowane w annałach.
„Skład który miał walczyć o mistrzostwo nie wszedł do playoffów”
Podoba mi się ta myśli i utarcie nosa Howarda i Nasha choć kubka bym trochę żałował bo się chłop stara.