41 punktów rzucił wczoraj Carmelo Anthony, dla którego był to już trzeci mecz z rzędu z co najmniej 40 oczkami na koncie i dzięki jego świetnej postawie Knicks pokonali w Madison Square Garden Milwaukee Bucks odnosząc 11 kolejne zwycięstwo.
50, 40, 41. Tak wyglądają trzy ostatnie zdobycze punktowe Carmelo Anthony’ego. Nigdy wcześniej w swojej karierze nie miał jeszcze takiej serii, a do tego stał się dopiero drugim zawodnikiem w historii Knicks z trzema kolejnymi występami na poziomie minimum 40 oczek. Wcześniej przed nim dokonał tego Bernard King w sezonie 1984/85.
Pierwsza połowa nie zapowiadała w ogóle wyrównania rekordu, ani tak łatwego zwycięstwa gospodarzy. Po 24 minutach Melo miał na koncie 12 punktów, a jego zespół przegrywał z Bucks 45:36.
Trzecia kwarta zaczęła się od pogoni Nowojorczyków, którzy po rzucie Raymona Feltona zbliżyli się na tylko dwa oczka do gości. Zawodnicy Milwaukee przebudzili się jednak i za sprawą 7 punktów z rzędu Brandona Jenningsa odskoczyli Knicks na 9 oczek.
Następnie miała miejsce koncertowa gra gospodarzy, którzy zanotowali run 28-5 i wyszli na prowadzenie 73-59. W czasie tego runu trafili 10 z 14 rzutów z gry, w tym 6/9 zza łuku, podczas gdy Bucks mieli problemy ze znalezieniem drogi do kosza pudłując wtedy 7 z 9 prób z gry. Absolutnie on fire w trzeciej kwarcie był Melo rzucając wtedy 18 ze swoich 41 punktów w całym meczu.
W czwartej kwarcie gościom udało się jeszcze nieco odrobić straty i po celnej trójce J.J. Redicka doszli Knicks na 6 oczek na niecałe 5 minut do końca spotkania. Jednak od tego momentu gospodarze zdobyli 14 punktów, z czego 9 należało do Anthony’ego, a Bucks pozwolili na tylko 2 i skuteczność 1/8 z gry i pewnie odnieśli 11 wygraną z rzędu, czym wyrównali trzecią najdłuższą serię zwycięstw w historii organizacji.
30 oczek z ławki dodał dla New York J.R. Smith zbierając do tego 10 piłek i nikt z pozostałych zawodników Knicks nie miał już więcej niż 9.
W drużynie Milwaukee najlepszym strzelcem był Jennings, autor 25 punktów. 18 dołożył Redick, a 11 Monta Ellis, który trafił tylko 4 z 13 rzutów z gry.
W przerwie spotkania miała miejsce mała uroczystość upamiętniająca zdobycie przez zespół z Nowego Jorku mistrzostwa NBA w sezonie 1972/73, czyli 40 lat temu. Wśród obecnych zawodników tamtego składu można dziś było dostrzec Willisa Reeda, Billa Bradley’a, Walta „Clyde’a” Fraziera, Jerry’ego Lucasa, Earla „The Pearla” Monroe i Phila Jacksona.
Ten ostatni pokusił się nawet o ocenę gry gospodarzy. – This Knicks squad is a good team. They’ve come a long way in the last two and a half weeks. They’ve put together some games and they’re starting to make a run. This is the right time of the year to get healthy. They’ve got some injuries but they’ve kind of survived them. And there’s some hope in this town that maybe they’re going to win this year –powiedział najbardziej utytułowany trener w historii NBA.
Kolejny mecz Bucks zagrają na własnym parkiecie w sobotę z Toronto Raptors, natomiast Knicks zmierzą się w niedzielę z Thunder na wyjeździe.
Milwaukee Bucks – New York Knicks 83:101 (19:19, 26:17, 21:42, 17:23)
Liderzy zespołów:
Punkty: Jennings 25 – Anthony 41
Zbiórki: Sanders 12 – Anthony 14
Asysty: Ellis 6 – Prigioni, Felton 4
Przechwyty: Daniels 2 – Felton, Smith 2
Bloki: Sanders, Udoh 1 – Anthony, Shumpert 1
Melo!!! GO Knicks!
Melo on fire!!