Po trzech świetnych występach Carmelo Anthony’ego, w których zdobywał kolejno 50, 40 i 41 lider nowojorskich Knicks stanął w szranki z najlepszym strzelcem ligi – Kevinem Durantem. Czy Melo zaliczy czwartą z rzędu czterdziestkę? Wygrana NYK umocniłaby ich na 2 pozycji Wschodniej Konferencji, jednak w przypadku zwycięstwa OKC da im to 1 miejsce na zachodzie. Zapowiada się więc niezwykle wyrównany pojedynek wspomnianych wcześniej pojedynek liderów, ale również matchup podkoszowych defensorów Serge Ibaka’i i Tysona Chandlera.
Nowojorczycy po 11 kolejnych zwycięstwach, które są najlepszą serią od ’94 roku łapią wiatr w żagle, co jest dobrym znakiem na nadchodzące Playoffs. Knicks utrzymując aktualną formę mają dużą szansę na przejście jak burza przez początkowe rundy PO i spotkać się w WCF z Miami (nie oszukujmy się, ale nie widać na horyzoncie nikogo kto powstrzymałby Heat wcześniej).
Świetnie w spotkanie wszedł Ibaka, który wykorzystując swój zasięg niemal całkowicie wyłączył „pomalowane” z użytku rywali blokując aż 4 rzuty w pierwszej kwarcie. W parze z dobrą defensywą szła również dobra gra po drugiej stronie parkietu, bo „The Shot Blocka” trafiając 4 z 4 rzutów z gry miał na swoim koncie już 9 punktów. Knicks swojej szansy szukali więc na dystansie, skąd oddali prawie połowę swoich rzutów. Na szczęście dla gości aż 6 z 12 rzutów zza łuku znalazło drogę do kosza (Kidd 3/4), więc pojedynek toczył się praktycznie kosz za kosz.
Liderzy obu ekip do głosu doszli dopiero z początkiem drugiej kwarty. Melo po dość słabych pierwszych dwunastu minutach, podczas których szybko złapał 2 faule i usiadł na ławce rezerwowych przebudził się w drugiej odsłonie i szybko zaliczył 11 oczek. Durant pomimo dość słabej skuteczności zdobył 9 punktów. Jednak dzięki dobrej postawie Chrisa Copelanda, który toczył nie lada boje z Nickiem Collisonem NYK wypracowali sobie nawet dwunastopunktową przewagę.
Po zmianie stron z tonu nie spuszczał walczący o kolejne spotkanie z czterdziestopunktową zdobyczą Anthony dziurawiąc kosz rywali akcja po akcji. Dłużny liderowi Knicks nie pozostawał duet Westbrook-Durant, który na skuteczności 73% zdobył 24 punkty i niemalże całkowicie zniwelował całą przewagę gości, a w połowie 4 kwarty nawet wyprowadził Thunder na minimalne prowadzenie. Od tamtego czasu walka toczyła się kosz za kosz. Jednakże słaba skuteczność gospodarzy w samej końcówce i dagger J.R Smitha pozwoliły uciec podopiecznym Mike’a Woodsona na 7 punktów co przesądziło o ich 12 z rzędu wygranej.
New York Knicks 125:120 Oklahoma City Thunder
jak to koniec? Trwa seria z meczami powyżej 30 punktów:)
No w sumie racja ;)
powiem Wam szczerze Panowie, że nie wierzyłem w NYK w tym sezonie, uważałem, że ekipa dziadków, kontuzje i egoista Melo nie będą w stanie zbyt wiele zdziałać. Zresztą styczeń i luty skutecznie mnie w tym utwierdzał, a tu prosze streak 12W Melo jak MVP. No zobaczymy nie jestem ich fanem, ale moze czas na NBA Finals w Big Apple? Jak to widzicie?
Melo on Fire!:) Co do finału, to Heat chyba nie do przejscia, nawet jesli NYK maja z nimi dodatni bilans w zasadniczym. Fajnie sie oglada tak grajacych Knicks. Oby tak dalej, a jednak moze beda emocje na wschodzie.
NYK wygraja z heat tyko jesli u3maja przez 4 mecze skutecznosc zza łuku na ok. 40-50% wtedy rozjada ich bankowo, inaczej niestety atletyzm żarów przewazy w tej konfrontacji..
Knicksów da się lubić. Szkoda że nie mają szans przejść Miami, bo fajnie byłoby zobaczyć MSG podczas finałów. Druga sprawa przydałby się artykuł opisujący przemianę Knicks na przestrzeni dwóch-trzech sezonów (coś jak z Lbj ostatnio)
Knicks są w stanie powalczyć z Heat tak jak rok temu robili to Celtics. Melo jak złapie rytm to jest nie do zatrzymania i jeśli gracze z Miami dadzą im się rozpędzić to wszystko może się zdarzyć. Nie zmienia to faktu, że Heat są ciągle najlepsi w tej lidze, ale NYK na prawdę przyjemnie się ogląda i może już pora na Finał Konferencji ;)