Kobe Bryant rzucił najwięcej w sezonie 47 punktów i poprowadził Lakers do pierwszego od czterech meczów zwycięstwa w Rose Garden. Dla Blazers 38 punktów zdobył Damian Lillard, co jest jego nowym rekordem kariery.
Goście mieli przed spotkaniem ułatwione zadanie, ponieważ w szeregach Portland ze względu na urazy nie zagrało trzech zawodników podstawowej piątki Blazers. Kontuzje wyeliminowały kolejno J.J Hicksona (plecy), Nicolasa Batuma (bark) oraz Wesley’a Matthewsa (kostka). Wydawać by się mogło wobec tego, że Jeziorowcy powinni zdominować gospodarzy, tym bardziej, że rezerwowi zespołu ze stanu Oregon są jednymi z najgorszych w lidze. Nic z tych rzeczy.
Pierwsza kwarta pojedynek strzelecki Kobego Bryanta i Damiana Lillarda. W ogóle nie było widać, że obu graczy dzieli 12 lat różnicy i 16 sezonów doświadczenia. Obaj mieli na koncie po pierwszych minutach gry po 17 punktów, ale skuteczniejszy był najlepszy debiutant tego sezonu trafiając 6 z 8 rzutów z gry. Bryant 4/8, ale za to świetnie wymuszał rzuty wolne, 7-ktornie stając na linii osobistych. W ogóle nie tylko Lillard spisywał się dobrze pod względem skuteczności z gry, ale i pozostali gracze z Portland, którzy w pierwszej kwarcie rzucili 41 punktów na 66,6 proc. skuteczności, uzyskując 8-punktową przewagę nad Lakers.
W drugiej ćwiartce zwiększyli ją nawet w pewnym momencie do 11 po punktach LaMarcusa Aldridge’a, ale celne rzuty Kobego i świetnie dysponowanego tego dnia Pau Gasola zmniejszyły stratę ponownie do 8 oczek. Dalej świetnie grał Bryant, który po 24 minutach spotkania miał już na koncie 28 punktów, a Lillalrd dalej utrzymywał mu kroku w strzeleckim pojedynku zdobywając w tym samym czasie tylko 3 oczka mniej.
Podczas przerwy w szatni Lakers musiały paść mocne słowa. Zawodnicy gości zdawali sobie sprawę, że nie mogą przegrać tego meczu, bo wtedy znowu będą musieli liczyć na przegraną Utah Jazz, a zwycięstwo w tym spotkaniu pozwoli Jeziorowcom mieć swój los we własnych rękach.
Trzecia kwarta zaczęła się od runu gości 17-2. Prezentowali się wtedy nie tylko świetnie w ofensywie, ale przed wszystkim po bronionej stronie parkietu. Zmusili wtedy Blazers do spudłowania 4 z 5 rzutów z gry (2 bloki Bryanta) i 3 strat (2 przechwyty Bryanta), a sami po punktach Dwighta Howarda wyszli na pierwsze prowadzenie w meczu 71-69. Portland odpowiedziało wsadem debiutanta Willa Bartona, ale szybkie 8 oczek Lakers zapewniło im 8-punktowe prowadzenie.
Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Lillard. Najpierw został sfaulowany przy rzucie za trzy przez Steve’a Blake’a, a ten za dyskusje z sędziami został ukarany dodatkowo przewinieniem technicznym. Rozgrywający gospodarzy pewnie wykorzystał wszystkie cztery osobiste, by dosłownie 20 sekund później przechwycić podanie Howarda do Blake’a, pognać na kosz i rzucić za trzy doprowadzając do remisu.
To nie był koniec dobrej gry Blazers, którzy skończyli trzecią kwartę runem 12-4, a dwie trójki w tym czasie rzucił gorący tego dnia z dystansu Luke Babbit i Portland prowadziło minimalnie 90-88.
Ostatnia część meczu to popis gry dwóch zawodników Jezirowców – Gasola i Bryanta. Grali wtedy jak podczas mistrzowskich sezonów Lakers, byli nie do zatrzymania i mieli udział przy wszystkich punktach Lakers w czwartej kwarcie. Bryant świetnie podawał do Gasola, któremu pozostawało już tylko dopełniać formalności. Do tego Kobe wymuszał osobiste, będąc tego dnia bezbłędnym z linii rzutów wolnych. Natomiast Hiszpan świetnie radził sobie w grze post up i obsługiwał podaniami Howarda, po raz kolejny udowadniając, że jest najlepiej podającym podkoszowym w lidze i jednym z najinteligentniejszych graczy w NBA.
Decydująca o zwycięstwie akcja miała miejsce na niecała minutę do końca meczu. Po niecelnym lay upie Lillarda i dobitce Aldridge’a gospodarze tracili tylko 4 oczka do Lakers. Piłkę w ręku miał Kobe, został podwojony, ale zdołał oddać ją do nie pilnowanego Earla Clarcka. Ten nie trafił z czystej pozycji za trzy, ale wielką zbiórkę w ofensywie zaliczył Blake, zresztą były gracz Blazers, oddał piłkę do Gasola, a ten natychmiast rzucił ją na alley opp do Howarda, który zakończył akcję w sadem i wiadomo już był, że Jeziorowcy nie pozwolą już sobie wydrzeć wygranej.
Najwięcej punktów – 47 – dla gości zdobył Braynt, który zagrał w spotkaniu pełne 48 minut. Jest to jego nowy rekord sezonu, już 120 mecz w karierze z co najmniej 40 oczkami na koncie, 8 w tym sezonie, a do tego ustanowił rekord w ilości zdobytych punktów w Rose Garden przez zawodnika drużyny przeciwnej. Kobe trafił 14 z 27 rzutów z gry i wszystkie 18 osobistych, a do tego zanotował 8 zbiórek, rozdał 5 asyst, skradł 3 piłki i zablokował 4 rzuty rywali.
Gasol dodał 23 oczka, 7 zbiórek i najwięcej w zespole – 9 asyst, a Howard zapisał na swoim koncie double-double na poziomie 20 punktów i 10 zbiórek. Nikt poza tą trójką w drużynie Lakers nie zdobył już więcej niż 8 oczek.
W szeregach Blazers najskuteczniejszy był Lillard, autor 38 punktów, co jest jego nowym rekordem kariery i rozdał 9 asyst. 17 i 16 zbiórek dodał Aldridge, a 12 z ławki dołożył Babbit 4-krotnie trafiając zza łuku.
Kolejny mecz Portland rozegra w piątek na własnym parkiecie z Oklahomą City Thunder. Lakers z kolei wracają teraz do Staples Center i do końca sezonu zostały im trzy mecze z Golden State Warriors, San Antonio Spurs i Houston Rockets. Jeśli wygrają wszystkie na pewno zobaczymy ich w tegorocznych play off.
Los Angeles Lakers – Portland Trail Blazers 113:106 (33:41, 28:28, 27:21, 25:16)
Liderzy zespołu:
Punkty: Bryant 47 – Lillard 38
Zbiórki: Howard 10 – Aldridge 16
Asysty: Gasol 9 – Lillard 9
Przechwyty: Bryant 3 – Aldridge, Lillard 3
Bloki: Bryant 4 – nikt
9 asyst – Magic Gasol :D