Najwięcej w sezonie, bo 23 punkty Raya Allena pomogły rezerwowemu unitowi Miami Heat pokonać na wyjeździe Washington Wizards. Dzięki temu zwycięstwu goście zapewnili sobie przewagę parkietu przez całe play offy.
Heat wygrali pomimo tego, że w ich składzie zabrakło czterech nominalnych zawodników pierwszej piątki. LeBrona James nie zagrał ze względu na napięcie mięsni w prawym udzie, Dwyane’a Wade’a wyłączyła z gry skręcona kostka, Chris Bosh z powodu objawów grypy w ogóle nie udał się na mecz wyjazdowy, a Udonis Haslem dostał mecz wolnego z uwagi na ból w w prawej kostce.
Nie przeszkodziło to jednak Heat pokonać w meczu wyjazdowym Wziards, do tego ustanowić rekordu klubu w ilości celnych trójek, wygrać 62 spotkanie w sezonie, co jest najlepszym wynikiem Miami w historii organizacji i zapewnić sobie tym samym przewagę parkietu przez całe play offy. I to wszystko bez Wielkiej Trójki, która po raz pierwszy w tym sezonie opuściła wspólnie mecz. Do tej pory zawsze przynajmniej jeden z nich, czy to James, Wade lub Bosh grali, podczas gdy pozostała dwójka albo jeden z zawodników nie mogli wybiec na parkiet.
Gości do zwycięstwa poprowadził Ray Allen, który rzucił 23 oczka, czym wyrównał swój najlepszy punktowy wynik z tegorocznych rozgrywek. Poprzednio tak skuteczny był w trzecim meczu sezonu podczas wygranego meczu z Denver Nuggets.
Spotkanie rozstrzygnęło się w końcówce. W czwartej kwarcie dzięki runowi 11-2 Heat wyszli na najwyższe, 10-punktowe prowadzenie w meczu na niecałe 3 minuty do końca. Wizards nie dali jednak za wygraną i rzucili się do odrabiania strat. Po celnym rzucie Kevina Seraphina zbliżyli się na 7 oczek. Chwilę później fatalnie zachował się Mario Chalmers przy wyprowadzani piłki zza linii końcowej. Przechwyt zanotował A.J. Price i rzutem spod kosza zmniejszył stratę do tylko 5 punktów i o przerwę na żądanie poprosił trener Erik Spoelstra.
Uspokojeni zawodnicy Heat wyprowadzili piłkę, a Wizards by pozostać w grze musieli faulować. Na linię powędrował były zawodnik gospodarzy – Rashard Lewis pewnie wykorzystując oba osobiste. Zawodnikom Waszyngtonu udało się co prawda jeszcze zmniejszyć straty do 4 oczek po celnej trójce Cartiera Martina, ale na więcej nie pozwolił im już upływający czas, a wynik ustalił Allen wykorzystując jeden z dwóch rzutów wolnych.
17 punktów dla Miami rzucił Lewis, 15 dodał Shane Battier, 5-krotnie trafiając za trzy, 14 Mike Miller, a 13 Chalmers. Ponadto zawodnicy gości oddali w meczu więcej celnych prób za trzy – 17, niż za dwa – 16.
W zespole Wizards kolejny świetny mecz rozegrał John Wall, który flirtował z triple-double notując statystyki na poziomie 17 oczek, 11 asyst i 9 zbiórek. Najskuteczniejszym graczem był jednak Price, autor 23 punktów, co jest jego nowym rekordem kariery. 13 dołożył Nene, a 12 Martell Webster. Ten ostatni nie dokończył jednak spotkania. W trzeciej kwarcie naciągnął mięśnie brzucha, po czym udał się do szatni i nie powrócił już na parkiet.
Kolejne spotkanie obie drużyny zagrają w piątek na własnym parkiecie. Heat z Boston Celtics, a Wizards z Philadelphią 76ers.
Miami Heat – Washington Wizards 103:98 (25:22, 21:28, 23:22, 34:26)
Liderzy zespołu:
Punkty: Allen 23 – Price 23
Zbiórki: Miller 8 – Wall 9
Asysty: Chalmers 8 – Wall 11
Przechwyty: Allen 3 – Webster 4
Bloki: Andersen 3 – Wall, Seraphin 2
Ten mecz pokazuje siłę Heat. Mają tak zbilansowany skład, że nawet bez BIG3 dają radę. Niby to „tylko” Washington, ale jak sobie przypomnimy potrafili już w tym sezonie ograć Miami.
Trener Spoelstra świetnie robi, że daje odpocząć zawodnikom przed PO. Liczę na obronę tytułu!