LeBron James miał 24 punkty, 7 zbiórek i 6 asyst w zwycięstwie Heat z Chicago Bulls 105-93. Mecz był ostrym, fizycznym spotkaniem. Wygrana Heat, sprawia, że Bulls mogą mieć problem z zajęciem 5 miejsca na Wschodzie i uniknięcia ewentualnego pojedynku z Pacers.
Po stronie gości najlepiej wypadł Carlos Boozer (16 punktów, 20 zbiórek). Bardzo dobry mecz zanotował też Dwyane Wade (22 punkty) oraz Chris Andersen (15 punktów, 7 zbiórek).
Przebieg spotkania
Jump-ball wygrany przez Bosha. Obrona podkoszowa Bulls kompletnie nie działa, Heat świetnie penetrują strefę podkoszową, co wyprowadza ich na prowadzenie 19-9 po runie 11-2 po połowie pierwszej kwarty.
W późniejszych minutach tej kwarty mieliśmy sporo strat (4 Bulls i 6 Miami) i goście zaczęli nadrabiać. Heat jednak ponownie uciekli w końcówce pierwszych 12 minut i wygrali je 30-22. 11 punktów zdobył Mario Chalmers, 10 Luol Deng, LeBron ma 7 oczek. Aż 9 fauli popełnili Bulls, przez co aż 15 osobistych oddali Heat w samej pierwszej kwarcie!
Serią 6-0 zaczynają drugie 12 minut Heat. Świetną robotę wykonuje Chris Bosh, który trafia z półdystansu i nabiera na „pump fake’i” rywali. Heat w dalszym ciągu popełniają głupie straty, najwięcej (3) ma Ray Allen. Tymczasem run 9-0 zaliczają Bulls i tracą już tylko 5 punktów.
W tym fragmencie gry goście trafiają 5 kolejnych rzutów z gry, a słabszy fragment w grze notuje LeBron James. Popełnia 2 faule w ofensywie i nie zdobywa punktów. Odradza się jednak w końcówce 2 kwarty, zdobywając 4 punkty, które nie pozwalają Bulls na objęcie prowadzenia.
Za trzy trafia Daequan Cook, później Nate Robinson, który dokłada do tego kolejne 2 punkty. Dzięki temu Bulls tracą tylko 2 punkty po połowie, 54-56. W samej 2 kwarcie 32-26 dla Bulls.
Aż 11 strat popełnili Heat w pierwszej połowie, Bulls faulowali za to 15 razy. Gospodarze są dowodzeni przez LBJ’a (16 punktów do połowy, 100% skuteczność z gry, za trzy i za jeden) i Chalmersa (13 punktów do połowy). Po stronie Bulls świetnie gra Nate Robinson (12 punktów, +10 dla Bulls gdy jest na parkiecie). Wskaźnik +15 ma za to D-Wade, ale to też wina tego, że nie było go na parkiecie podczas runu Bulls, a sam nie grał jakoś wybitnie.
Po zmianie stron dalej oglądamy sporo strat, w ciągu pierwszych 4 minut, aż 3 razy piłkę tracą Bulls. Heat prowadzą 61-65, ale za trzy odpala Kirk Hinrich i trafia z faulem! Nie daje to jednak akcji 3+1 i po chwili swoją drugą trójką w kwarcie odpowiada Mike Miller. Run 11-4 Heat wyprowadza ich na 8 punktowe prowadzenie. Zmusza to Tima Thibodeau do wzięcia przerwy na żądanie.
Zaczyna się robić coraz ostrzejszy mecz, wzorem tego w którym Bulls przerwali serię Heat. Miami utrzymuje jednak swoją przewagę do końca kwarty i prowadzi 86-77.
W czwartej kwarcie toczą się wyrównane zawody. Heat w pewnym momencie wychodzą na 14 punktowe prowadzenie, ale Bulls schodzą na 7 punktów straty. Wtedy za trzy odpala Miller, przesądza to o losach meczu na minutę przed końcem.
Całe spotkanie było ostre, popełniono aż 57 fauli! 30 Bulls i 27 Heat. 15 strat popełnili Heat, 14 Bulls. Goście zostali też powstrzymani na skuteczności 35.4% z gry!
Box score
Heat: James 24, Wade 22, Andersen 15, Chalmers 15, Bosh 12, Miller 11, Lewis 2, Allen 2, Cole 2
Bulls: Deng 19, Boozer 16, Hinrich 14, Robinson 14, Butler 13, Cook 10, Belinneli 7
Najlepsi w kategoriach statystycznych
Punkty: James 24 – Deng 19
Zbiórki: Bosh 9 – Boozer 20
Asysty: James 6 – 4 graczy po 3
Bloki: Bosh 4 – Cook 1
Przechwyty: Miller, Wade 2 – Butler 2
Skuteczność Byków mówi wszystko o szansach na wygranie przez nich tego meczu. Boozer niby był najlepszym zawodnikiem ale te jego pudła spod kosza wołają o pomstę do nieba. Co ciekawe dużo lepiej rzucali za 3 niż za 2.