Niemal z końcem po-lockoutowego, skróconego sezonu Nate McMillan stracił pracę w ekipie Portland Trailblazers, w ostatnie spotkania prowadził za niego Kaleb Canales. W międzyczasie, podczas Igrzyski Olimpijskich 2012, był wsparciem dla Mike’a Krzyzewskiego i amerykańskiej kadry złotych medalistów z Londynu. Następnie był mocno brany pod uwagę przy potencjalnej pracy dla Charlotte Bobcats, ale ostatecznie do porozumienia z możliwym pracodawcą nie doszło.
48-letni, ex gracz Seattle Supersonics, przez pięć lat prowadził zespół ze Seattle, by następne 7 lat spędzić w Portland. W tym czasie podczas 930 spotkań w lidze wygrywał nieco ponad połowę ich, 478. Teraz jego nazwisko wraca i jest wymieniane w kręgach zainteresowań dwóch ligowych drużyn.
Pierwsza to możliwość wielce wirtualna a chodzi tutaj o potencjalny powrót do NBA miasta Seattle. Jeśli Rada Gubernatorów i inwestorzy dojdą do porozumienia w sprawie przenosin Kings z Sacramento do deszczowego miasta to numerem jeden wśród nazwisk na szkoleniowca ma być właśnie McMillan. Przypomnijmy ,że dwukrotnie jako gracz Sonics został on wybierany do drugiej piątki ligowych defensorów oraz jego numer 10 został zastrzeżony przez ten nieistniejący dziś klub. McMillan pamięta też ostatni sukces Ponaddźwiękowców czyli awans do finałów NBA 1996 roku (kiedy Seattle przegrało z Chicago 4-2; on sam opuścił wówczas połowę spotkań ze względu na uraz pleców).
Druga możliwa opcja to przejęcie schedy po nieudolnym w ostatnim czasie Byronie Scott’cie a Mr. Sonic miałby przejąć młodych i utalentowanych Cavaliers. Jak wiadomo trener Scott jest już na wylocie z Cleveland, po trzech nieudanych sezonach i negatywnym bilansie 64-160. Na małe usprawiedliwienie obecnego szkoleniowca Cavs działają kontuzje kluczowych graczy jak Kyrie Irving i Anderson Varejao, ale wydaje się, że przez trzy kolejne lata nie można tolerować ostatniego miejsca w dywizji, patrząc na aspiracje włodarzy drużyny.
Jedno jest pewne przy osobie Nate’a McMillana, z pewnością coś więcej się wyjaśni, w momencie gdy NBA zadecyduje o powrocie lub nie Sonics do Seattle. Jeśli informacja o przenosinach się nie potwierdzi wówczas McMillan znów spróbuje swoich trenerskich praktyk wśród młodych graczy, w Cleveland. Wszak na rynku jest coraz mniej wartościowych szkoleniowców i nie wydaje się by Nate pozostawał jeszcze dłużej bez pracy. Na pewno też Cavs nie będą zatudniać trenera bez doświadczenia czy respektu wśród swoich zawodników.
Jak wiadomo trener Scott jest już na wylocie z Cleveland, po trzech nieudanych sezonach i negatywnym bilansie 64-160.
Szkoda bardzo, żeby miał dobry bilans skoro zespół był przebudowywany od podstaw. Kim miał niby grać w pierwszym sezonie? w drugim sezonie był Kyrie i Tristan (obaj rookies)i to na Irvingu ma być budowany skład. Panie redaktorze niech mi Pan powie który trener zrobiłby coś grając takimi zawodnikami jak Hoolins, Moon, Harangody, Varejao kontuzjowany, Erden czy już podstarzali Parker i Jamison? Jak to się mówi z gówna bata nie ukręcisz. Żaden trener NIC by nie zrobił, żaden! Scott powinien zostać na następny sezon i to będzie dla niego być albo nie być w Cavaliers.
1. Wiadomo ,że jest na wyocie i wszyscy to wiedzą co śledzą wyniki Cavs. Nawet Irving odmówił kometarza w tej sprawie, bo wie ,że trener już dawno stracił pomysły, a co za tym idzie autorytet.
2. Polecam też obejrzeć kilka 'frajersko’ przegranych spotkań, bo po spotkaniu z Heat chyba jego szanse na dalszą pracę prysły niczym bańka mydlana a sam trener stał się obiektem drwin. Kilka innych spotkań też zostało przegranych w dziwnych okolicznościach.
3. Na koniec dodam ,że to nie tylko zdanie moje , ale również źródeł donoszących o sytuacji z Cleveland. Osobiście nie przepadałem za Scottem również w NO Hornets, kiedy miał najlepszych graczy. Uchodzi za coacha ,który powiela te same błędy i niechętnie wyciąga wnioski. Poza tym poza awansem do finałów NBA z Nets, który dali mu Jason Kidd i Kenyon Martin /gracze w swoim prime/ to niewiele osiągnął i ma ujemny bilans spotkań w karierze.
4. Na pytanie co miał osiągnąć z tymi graczami? Trzy ostatnie lata to sporo młodych i perspektywicznych graczy, Irving-Waiters-Thompson-Zeller to nie są postacie ani anonimowe, ani jakieś mięczaki po NCAA. To czołowe talenty młodego pokolenia, a niestety Scott mało z nich wycisnął i chyba niewiele nauczył. Dlatego właśnie powinien odejść. 30 zwyciestw na dzis powinno byc normą.
Wg mnie Scott miał trudną sytuacje drużyny ale drużyna przez 2 lata nie poprawiła znaczaco swojej gry (nie licze 1 sezonu po odejściu LBJ). TT ma naprawde ogromny potencjał, jeżeli dalej bd tak nad sb pracował to jego przyszłość zapowiada sie swietnie, Waiters gra troche w kratke ale to rookie, musi popracować nad selekcją rzutów i dalej sie rozwijać no i oczywiście Irving musi troche przybrać na mieśniach :) Drużyna ma przyszłość, w tym roku czeka nastepny wybór w drafcie(prawdopodobnie Top4). Drużynie potrzebny jest gość w pomalowanym który bd bronił (Noel by sie przydał ale może nie dotrwać do tego nr) bo cavs mają ostatni Opp FG% w lidze… Zgadzam sie w wiekszości z tym co napisał Woy którego kommenty dawno czytam i są logiczne i uzasadnione. Pamietam że jak przychodził Scott to głównie miała byc poprawiona obrona i każdy miał bronić a w tym sezonie nie za bardzo to widać. Może drużynie przyda sie troche świeżości…
Prawda jest taka, że Scott to po Irvingu największa gwiazda Cavs. No wybaczcie, ale tam nie dość że masa kontuzji to jeszcze tak słaby skład, że nie wiem. Przereklamowany Thompson, a o Zellerze to nawet nie wspomnę. Chyba drugi najwyższy kontrakt w klubie ma Luke Walton. O czym my rozmawiamy? Na papierze to oni są bardzo słabsi i duże minuty dla Gee czy Milesa to potwierdzają. Varejao kontuzjowany, Irving w pełni zdrowy to rozegrał może 20 spotkań.
Pan już podziękujemy… Po tym jak przeczytałem że Thompson jest przereklamowany to widze jaką wiedze masz na temat tego teamu…