Cleveland Cavaliers – Miami Heat
Tym razem zabrakło LeBrona Jamesa, Chrisa Bosha i Dwayne’a Wade’a a pomimo tego jedna z najsłabszych drużyn na Wschodzie nie potrafiła ograć Mistrzów NBA. Heat dzięki zespołowej grze i solidnej formie zmienników odnieśli rekordowe w historii organizacji 65 zwycięstwo podczas sezonu zasadniczego.
Bohaterem Miami okazał się Norris Cole, autor 16pkt-11as-9zb , który jak widać był o krok od triple double. Z dobrej strony pokazał się też Joel Anthony, trafiający wszystkie pięć prób rzutów z gry (11pkt i 9zb).Kluczową odsłoną okazała się trzecia, w której to Heat odjechali rywalom na 9 oczek, wygrywając ją 31-19. Pogoń Kawalerii prowadzonej przez tercet Irving-Thompson-Waiters nie przyniósł przejęcia prowadzenia.
Cavs mimo tylko 5 strat, przy 17 Heat nie zdołali wydrzeć wygranej rywalom. Kyrie Irving zanotował tylko 7-19 w grze, a komentatorzy amerykańscy przy jego postawie w obronie, nazwali go manekinem..31. double double w sezonie zanotował Tristan Thompson, a to najlepszy wynik wśród podkoszowych Cavs od czasów Zydrunasa Ilgauskasa (2004-2005).
Wynik: 95:96
Strzelcy: K. Irving 16, T. Thompson 16, D. Waiters 16 – R. Lewis 19, N. Cole 16, J. Jones 14
Orlando Magic – Chicago Bulls
Podopieczni Toma Thibodeau pozostają w walce o piąte miejsce na Wschodzie, a minionej nocy zrobili krok bliżej do niego. Duża w tym zasługa spisującego się całkiem przyzwoicie w ostatnich spotkaniach Carlosa Boozera (22pkt). Booz trafił 11 z 15 rzutów z gry.
Byki rozegrały jeden z lepszych meczów sezonu na dalekim dystansie trafiając 9 z 17 rzutów za 3pkt. W tym samym czasie Magic trafili tylko 2 z 10 prób. Kluczowym momentem spotkania okazała się trzecia odsłona (28-18), a w niej 14 ze swoich 16 punktów zdobył Marco Belinelli. Wcześniej, już w drugiej kwarcie Bulls odskoczyli rywalom na 12 oczek. Magicy osiągnęli w tym sezonie wynik 12-29 na własnym parkiecie co jest najgorszym bilansem od sezonu 2003-4, kiedy zanotowali 11-30. Nawet 45 w sezonie double-double Nika Vucevica (17-14) nie zmieniło obrazu gry podopiecznych Jacquesa Vaughna.
Dobre wiadomości dla fanów Chicago to powrót do gry po kontuzji Taja Gibsona (12pkt) oraz Richarda Hamiltona (2pkt, po zawieszeniu na jeden mecz). Aż pięciu Byków zaliczyło double figures. Byki zanotowały aż 33 asysty na 51 celnych rzutów.
Wynik: 84:102
Strzelcy: T. Harris 20, N. Vucevic 17, M. Harkless 16 – C. Boozer 22, M. Belinelli 16, K. Hinrich 14
Charlotte Bobcats – New York Knicks
Pewni drugiego miejsca na Wschodzie Knicks rozegrali swoje przedostatnie spotkanie regular season bez swoich starterów: Raya Feltona, Melo Anthony’ego oraz kontuzjowanego Tysona Chandlera. Nie grał też odpoczywający JR Smith. Był to więc czas dla głębokich rezerw a swoje minuty najlepiej wykorzystał Chris Copeland (32pkt).
Knicks jeszcze przed meczem poinformowali, że zwalniają Salomona Jonesa (mającego wspomóc ich w grze podkoszowej). Był to efekt powrotu do składu Sheeda Wallace’a (rozegrał 4 minuty i zdobył 2pkt).
Od pierwszej kwarty meczu w Charlotte to jednak miejscowi rządzili na parkiecie i po 12 minutach prowadzili już 30-17. Po 20. wygraną w sezonie prowadził Rysie duet Henderson – Walker, który notował wysoką skuteczność z pola gry (9/15 i 11/16). Ponadto miejscowi opanowali zbiórkę 37-25 i odnieśli pierwsze zwycięstwo w sezonie nad nowojorczykami (1-2 w serii). Kemba Walker zanotował rekordowe w karierze 13 asyst.
Wynik: 106:95
Strzelcy: G. Henderson 27, K. Walker 23, J. Taylor 12 – C. Copeland 32, S. Novak 17, J. White 15
Detroit Pistons – Philadelphia 76ers
Tłoki rozegrały dwie świetne kwarty w pojedynku na dnie Eastern Conference. Pierwszą wygrali 30-23 a w trzeciej powiększyli przewagę (33-21) i szybciej postawili kropkę nad ‘i’. Gwiazdą meczu okazał się niezwykle skuteczny Greg Monroe (27pkt i 10/14 z gry), autor 16 zbiórek. Równie skutecznie prezentował się wchodzacy z ławki Will Bynum (8/13 i 22pkt).
Gościom nie pomogły 22oczka Dorrella Wrighta, a przegrana 1-2 seria w sezonie stała się faktem. Tłoki tym samym osiągnęły najlepszy run w sezonie, 4 zwycięstw pod rząd.
Wracając do osoby Monroe – to stał się on pierwszym graczem Pistons od sezonu 1995-6 ,który osiągnął 36. double double w sezonie (po nim nikt nie zbliżył się do tej liczby, nawet Rasheed Wallace czy Ben Wallace). Ostatnim, który miał aż 44 dublety był Grant Hill.
Wynik: 109:101
Strzelcy: G. Monroe 27, W. Bynum 22, K. Singler 16 – D. Wright 22, J. Holiday 14, S. Hawes 13
Brooklyn Nets – Washington Wizards
Czterech z pierwszej piątki Nets dostało wolne by złapać odrobinę świeżości przed play offs (Williams,Johnson,Evans i Lopez) a mimo tego Siatki mogły się cieszyć z 48 wygranej w sezonie. Dwie rezerwowe wieże brooklynczyków wzięły sprawy w swoje ręce i kontrolowały grę.
Kris Humphries rozegrał jeden z najlepszych meczów w sezonie i zdobył 20pkt oraz 9zb. Natomiast ex Czarodziej – Andray Blatche – dołożył 20pkt i 12zb. Bez swoich liderów Nets radzili sobie znakomicie w zespołowej grze i 7 ich graczy przekroczyło 10 oczek. Świetnie spisali się Europejczycy, Tornike Shengelia zanotował 11pkt i 11zb a Mirza Teletovic dodał 14pkt.
Goście zostali pokonani poprzez wysoką liczbę – 19 –strat. Na całej lini zawiódł też John Wall autor 5 trafień z 19 prób wykonywanych rzutów. Co ciekawe tylko on i AJ Price byli pod kreską i poniżej 50% skuteczności. Wizards przegrali mimo, że po pierwszej kwarcie prowadzili już 34-21.
Jeśli Nets wygrają ostatnie spotkanie sezonu – przeciwko Detroit – to będą w stanie wyrównać próg 49 zwycięstw – osiągnięty w rozgrywkach 2005-6.
Wynik: 106:101
Strzelcy: A. Blatche 20, K. Humphries 20, M. Teletovic 14 – J. Wall 18, K. Seraphin 17, T. Booker 16
Milwaukee Bucks – Denver Nuggets
Monta Ellis dwoił się i troił ale nie zdołał zatrzymać Samorodków. Jego 38 oczek nie przerwało złej serii 5 porażek. Bohaterem spotkania okazał się Ty Lawson, który pokusił się o game winnera, dając Denver 56 wygraną w sezonie.
Obie drużyny zagrały bez uskarżających się na kontuzje: pleców – Larry’ego Sandersa i kostki – Kennetha Farrieda. Dzięki wygranej Nuggets zapewnili sobie trzecie miejsce na zcahodzie, przed LA Clippers. (wcześniej też ustanawiając rekord organizacji pod względem wygranych spotkań we własnej hali – 37. Samorodki wygrały też 22 z ostatnich 25 spotkań.
Rekord sezonu w ilości zbiórek ustanowił Javale McGee (17). Graczom George’a Karla nie przeszkodziła w wygranej gorsza dyspozycja Andre Millera (2/12 z gry) czy Corey Brewera (0/6). 58-44 ograli rywali na deskach gracze z Denver.
Wynik: 111:112
Strzelcy: M. Ellis 38, J. J. Redick 20, J. Henson 14 – T. Lawson 26, W. Chandler 21, A. Iguodala 13
Minnesota Timberwolves – Utah Jazz
Gracze Tyrone’a Corbina nie odpuszczają i są w pogoni za LA Lakers. Nie zwalnia tempa Al Jefferson, który tym razem ograł swoich byłych kolegów (22pkt i 8zb). Obie drużyny trafiły łącznie 5 trójek (3-2 dla Jazz).
Jazz-meni od początku do końca kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku i nie dali sobie odebrać żadnej kwarty (tylko w drugiej padł remis, a takto w każdej innej górą byli gracze Corbina). Przy absencji Nikoli Pekovica, ciężar zdobywania punktów, próbowali brać na swoje barki nieskuteczni, Ricky Rubio (2-9) i Andrei Kirilenko (2-7).
Teraz zespół z Salt Lake City czeka najważniejszy mecz sezonu przeciwko, Grizzlies, w Memphis. Nawet wygrana, przy potencjalnym zwycięstwie Lakers, nie da im awansu do play offs.
Wynik: 80:96
Strzelcy: D. Williams 18, D. Cunningham 12, J.J. Barea 11 – A. Jefferson 22, M. Williams 15, R. Foye 14
Phoenix Suns – Houston Rockets
Ponoć konfrontacje z Phoenix Suns miały dać Rakietom play offs. Tymczasem minionej nocy zespół Lindsay’a Huntera mocno dał się we znaki drużynie, która w wyniku porażki w ostatnim meczu z Lakers może spaść na 8 miejsce na Zachodzie (automatycznie wpadając na pierwszych Thunder).
Katem gości okazał się amnestionowany przez Rockets i niechciany dłużej w Houston – Louis Scola (26pkt). Również świetnie prezentował się inny były gracz Rockets – Goran Dragić (21pkt).
Cichym bohaterem meczu okazał się PJ Tucker, autor 21pkt, ale przede wszystkim zawodnik, który zatrzymał Jamesa Hardena na poziomie 13 niecelnych rzutów (0/7 zza łuku). Suns już w pierwszej kwarcie narzucili wysokie tempo gry zdobywając aż 39 oczek, przy 28 rywala.
Suns to zwycięstwo pomogło na chwilę zapomnieć o drugim najrgorszym sezonie w historii klubu. Gorzej było tylko w latach 1968-69, kiedy team wygrywał 16 razy. Gracze Huntera przerwali też niechlubną serię 7 porażek przed własną widownią.
Wynik: 119:112
Strzelcy: L. Scola 26, G. Dragic 21, P.J. Tucker 21 – C. Parsons 24, C. Delfino 23, J. Lin 20
Noah też wrócił do gry, warto o tym wspomnieć. Końcówka w Milwaukee bardzo dobra, myślałem że gospodarze urwą już zwycięstwo po wielkiej trójce z faulem Ellisa w ostatnich sekundach, ale Lawson pozamiatał. Choć w sumie problemów przy tym gamewinnerze nie miał żadnych, bo nie widziałem przy nim nawet żadnego obrońcy…
Co do Detroit to Monroe rozwija się strasznie szybko, szkoda że reszta towarzystwa tak odstaje, choć z Drummondem mogą stowrzyć naprawdę ciekawy duet. Swoją drogą mam nadzieję, że po sezonie Stuckey out, patrzeć się na jego grę nie da, nawet Bynum jest bardziej przydatny, bo chociaż kreować potrafi
Mam nadzieję, że poleci Dumars z Frankiem na początek. W tej chwili Detroit to najgłupsza drużyna w tej lidze – 4 winy z rzędu, wtedy kiedy trzeba tankować… I z 5 miejsca będzie prawdopodobnie 9, szczyt idiotyzmu.
A czy czasem Denver nie ma jeszcze zapewnionego 3 miejsca? Bo przy ich przegranej i jednoczesnej wygranej w dwóch meczach Clippersów to będą mieli taki sam bilans, a LAC było lepsze w meczach bezpośrednich