38-letni weteran – Rasheed Wallace – ostatecznie po dwóch meczach sprawdzających stan jego kontuzjowanej przez długi czas stopy, zdecydował się zakończyć karierę. Mistrz NBA z 2004 roku pragnął powrócić na play offs (o czym pisałem przed dwoma dniami) i wziąć czynny udział w rywalizacji przeciwko niedawnym kolegom z Bostonu. Nic z tego. Oficjalna strona Knicks podała do publicznej wiadomości, że silny skrzydłowy definitywnie kończy przygodę z koszykówką i czynnym graniem w NBA.
Wallace w tym sezonie rozegrał 21 spotkań, w których notował średnie 7pkt i 4zb. Miał on uzupełniać podkoszową rotację z innymi weteranami jak Marcus Camby, Kurt Thomas, a ostatnio Kenyon Martin. Sheed jednak dołączył do najstarszego podkoszowego NBA – Thomasa – i również pożegnał się z Knicks przed zakończeniem sezonu regularnego. Co ciekawe po zatrudnieniu niskiego skrzydłowego Quentina Richardsona (na miejsce Solomona Jonesa) zespół nowojorczyków zdecydował się postawić na innego, wcześniej testowanego podkoszowego, Earla Barrona.
Knicks w ostatnim czasie mają również problemy zdrowotne przy osobach Tysona Chandlera i Amar’e Stoudemire’a i wydaje się ,że każdy kolejny dzień odpoczynku może okazać się niezwykle ważny dla najwyższych w rotacji graczy Mike’a Woodsona. Knicks ostatni mecz rozegrają z Hawks i wydaje się , że przy rekordowych od poprzedniego wieku 53. wygranych będą się oszczędzać, by nie tracić kolejnych ważnych graczy. Drugie miejsce w konferencji mają oni zapewnione od kilku dni, a przewaga nad Pacers wynosi 4 wygrane.
Wracając do Wallace’a – jest on 4-krotnym uczestnikiem Meczu Gwiazd. Reprezentował barwy Washington Bullets, Portland Trailblazers, Atlanty Hawks (ledwie jeden mecz!), Detroit Pistons, Boston Celtics i NY Knicks. W finałach NBA wystąpił trzykrotnie – 2x z Pistons i 1x z Celtics – zdobywając swój tytuł przeciwko L.A. Lakers, w 2004roku.
W swojej karierze zdobył 15 860 punktów, 7 321 zbiórek i 1 445 bloków. Zasłynął z ostrego języka i wielu utarczek słownych z sędziami, a konsekwencją ich była spora liczba przewinień technicznych czy kar finansowych. Był jedną z najbarwniejszych postaci ostatniej dekady, bardzo cenioną wśród fanów różnych drużyn za swoją m.in. impulsywność. Na pewno będzie nam go brakowało na ławce Knicks i nie tylko na niej. BIG RESPECT SHEED!!
Pamiętam Sheeda jeszcze z występów w Portland. Solidny zawodnik, który swoje w historii ligi zapisał. Pozostaje życzyć miłej emerytury.