Co łączy Douga Collinsa , Lawrence’a Franka i Byrona Scotta? Otóż każdy z nich nie pracuje już w roli szkoleniowca kolejnych drużyn z Filadelfii, Detroit i Cleveland. Jak donosiliśmy przed kilkoma dniami z każdym trenerem rozstano się w podobnych okolicznościach i w wyniku niezadowalających rezultatów ich do wczoraj prowadzonych drużyn.
Frank , były trener New Jersey Nets i ex asystent Doca Riversa w Bostonie nie wyciągnął przez dwa kolejne sezony swoich dotychczasowych podopiecznych z ligowej szarości. Lawrence wygrał w ciągu dwóch lat 54. spotkania i przegrał 94. Frank miał popracować w Pistons jeszcze przez rok i ewentulanie zarobić dodatkowe 4 mln USD. Jego drużyna nie osiągnęła nawet 30. wygranych (29) i często przegrywała swoje mecze bez charakteru, rażąc nieładem w grze, wysoką nieskutecznością i słabą defensywą. Również nie każdemu fanowi drużyny przypadały do gustu eksperymenty z wystawianiem na pozycji numer dwa, kolejnych rozgrywających – Rodney’a Stuckey oraz Brandona Knighta.
Bolączką Douga Collinsa były z kolei kontuzje kluczowych graczy – Andrew Bynuma i Jasona Richardsona. Podwaliny pod jego odejście od roli trenera Sixers stworzyła publiczna krytyka zespołu, jakiej dopuścił się ex trener Wizards, Pistons i Bulls, przed kilkoma tygodniami. Collinsowi wyraźnie brakowało zawodników ale i również pomysłu na pobudzenie drużyny i wyciągnięcie na poziom spodziewany – w granicach 40 wygranych – przy awansie do play offs. Zamiast trenera stanie się on w klubie z Filadelfii konsultantem, obok Juliusa Ervinga oraz Roda Thorna. Ciekawostka związana z jego osobą to fakt, że 61-latek w swojej karierze nie prowadził żadnego klubu dłużej niż 3 lata! Z Sixers wygrał po dwóch udanych sezonach tylko 34. spotkania.
Ostatnim, który stracił dziś pracę jest Byron Scott, trener nie dający Cavaliers nic poza 64 wygranymi podczas trzech kolejnych sezonów. Ex trener Hornets nie nauczył przede wszystkim swoich młodych kolegów z parkietu jak bronić – to był główny powód zwolnienia wg amerykańskich doniesień. Zastanawiające jest, że miał on do dyspozycji co rok dodatkowych, młodych i utalentowanych graczy z draftu, a mimo tego granica 30. wygranych w rozgrywkach okazała się zaporą nie do przebycia dla całej organizacji. Już dziś wymienia się jego następcę, a miałby to być powracający do Cavs, ex trener Lakers, Mike Brown.
Na dziś wydaje się też, że spać spokojnie mogą z poczuciem bezpieczeństwa co do swojego trenerskiego stołka – Mike Dunlap z Charlotte i Mike D’Antoni z Lakers. Sternicy tych klubów zapewnili, iż nie myślą o roszadach szkoleniowców przed 68. sezonem.
Z całkiem innej beczki – Mike D’Antoni został najlepszym trenerem Zachodu, a Mike Woodson najlepszym trenerem Wschodu w miesiącu kwietniu. Nowojorczyk zaprowadził Knicks po rekordowe od sezonu 1993-4 – 54. zwycięstwa i drugiego miejsca w Eastern Conference. Kalifornijczyk przyczynił się do awansu Lakers do play offs oraz sięgnięcia po 7. miejsce w Western Conference. Zarówno Knicks jak i Lakers wygrali po 8 z ostatnich 10 spotkań. Dla Woodsona i D’Antoniego to pierwsze tego typu laury w tych rozgrywkach.
D’Antoni Loool:)
D’Antoni? Kpina